Słowo Redemptor

III niedziela zwykła

 

 

 

Niedziela, 22 stycznia 2023 roku, III tydzień zwykły, Rok A, I

 

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

 

Było to w grudniu roku 1944. Kiedy młody Josef Ratzinger został powołany do służby wojskowej w hitlerowskich Niemczech. Wówczas dowódca kompanii pytał każdego z nastolatków, w jakim zawodzie chcieliby pracować w przyszłości. Chłopcy odpowiadali po kolei, jedni chcieli być policjantami, inni lekarzami, ktoś chciał pracować w piekarni, ktoś innym marzył o tym by zostać krawcem. Kiedy przyszła kolej na Josefa spokojnym, lecz zdecydowanym głosem odpowiedział, że chce zostać kapłanem katolickim. Podporucznik spojrzał na nastolatka, zmierzył go wzrokiem i odparł: „No to musi pan poszukać sobie czegoś innego. W nowych Niemczech księży nie będzie potrzeba”. Młody Ratzinger dobrze wiedział, że to już koniec «nowych Niemiec» i że po ogromnych zniszczeniach, jakie to szaleństwo spowodowało w całym kraju, bardziej niż kiedykolwiek będą potrzebni kapłani.

 

 

Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam Jezusa, który po otrzymaniu informacji o tym, że Herod uwięził Jana Chrzciciela (najprawdopodobniej w fortecy Macheront), rozpoznaje znak czasu. Bóg daje mu znak, że właśnie nadszedł właściwy czas, aby rozpocząć dzieło do którego został powołany i dla którego przyszedł na ziemię. I może właśnie teraz rodzi się w tobie bunt, a to Bóg nie mógł zrobić inaczej? Nie mógł posłać do Jezusa jednego ze swoich aniołów, tak jak to uczynił dla Zachariasza, Maryi, Józefa? Czy naprawdę potrzeba było więzienia niewinnego człowieka? Ależ Bóg posłał anioła. Przecież czytamy oto posyłam wysłańca mego przed Tobą aby przygotował Ci drogę. Greckie słowo angelos (ὁ ἀγγελος) – może oznaczać anioła, ale równie dobrze może być określeniem posłańca lub wysłannika.

 

Jedynym powołaniem Jana Chrzciciela było rozpoznać w Jezusie Chrystusie obiecanego mesjasza i ogłosić jego obecność wśród ludu poprzez wskazanie na Niego. Jan wykonał misję. Teraz nadszedł dla niego czas, aby się umniejszał, a Chrystus by wzrastał. Jan będzie dawał świadectwo prawdzie do końca pomimo więzienia, mógł go łatwo uniknąć wystarczyło poklepać Heroda po ramieniu i powiedzieć dobrze robisz. On tak nie zrobił. Sumienie mu nie pozwalało obłudnie zło nazywać dobrem.

 

Dziś mówi się, że nadeszły trudne czasy dla Kościoła. Mówi się, że coraz mniej kandydatów do kapłaństwa. Coś w tym jest w roku 2022 z mapy Polski zniknęło około 30 seminariów duchownych diecezjalnych i zakonnych – część z nich połączyła się ze sobą. Mówi się, że czasy trudne. Czy tylko tym możemy to usprawiedliwić? Czas po: strajku nauczycieli, pandemii, po nagłośnieniu skandali obyczajowych w Kościele, po marszach kobiet. Żyjemy w czasie wojny w sąsiednim kraju, na Ukrainie, żyjemy w czasie kryzysu gospodarczego, w czasie inflacji. Chce się powiedzieć, że współczesny świat bardziej jeszcze potrzebuje kapłana i jego posługi. Świat potrzebuje i tęsknią za Eucharystią, sprawowaną godnie i z szacunkiem. Świat tęskni za konfesjonałem i Jego tajemnicą.

 

Mówi się, że dziś młodemu człowiekowi, tak trudno zrezygnować z wielu rzeczy, by pójść za Jezusem, ale czy kiedykolwiek w przeszłości było inaczej?

 

I znów dzisiejsza Ewangelia. Jezus przechodzi obok Jeziora Galilejskiego i widzi prostych ludzi, ciężko pracujących i mówi im pójdźcie za mną. A oni, ku zdumieniu wszystkich, może nawet sami się sobie dziwią wewnętrznie i jak podkreśla ewangelista natychmiast zostawiają wszystko i idą za nim. To bardzo ciekawa scena.

 

Zostawiają miejsce pracy, zostawiają dom i rodzinę jak w przypadku Piotra. Zostawiają Ojca i najemników jak to uczynili Jakub i Jan. Ten fragment jest szczególnie interesujący. Nie wszyscy mamy doświadczenie przemysłowego łowienia ryb. Również ja go nie mam, ale może niektórzy z nas doświadczyli wakacyjnej pracy przy żniwach albo przy wykopkach ziemniaków na wsi u dziadków, rodziców, lub u wujostwa.

 

Wyobraźcie sobie sytuację kiedy zjechała się rodzina, aby jak najszybciej pozbierać ziemniaki z pola, zeszli się sąsiedzi aby pomóc, by udało się to zrobić jednego dnia, może nawet gospodarz jeszcze kogoś najął, aby było szybciej, a tu przychodzi Jezus i mówi chodź za mną. Nie wszyscy idą, ale jest kilku ludzi o otwartych sercach, którzy nie zamknęli ich na Jego słowo. Ci słysząc głos wołającego Pana, zostawiają wszystko i idą za nim. Zostawiają ludzi specjalnie zatrudnionych do pomocy, Ojca, rodzinę, firmę i dom i idą za nim.

 

Świat bez Boga staje się światem nie ludzkim. Światem w którym jedynym celem staje się dążenie do zarabiania pieniędzy i do ulegania powszechnemu konsumpcjonizmowi. Taki świat przekształca ludzi i ich aspiracje z tego by być na to by jedynie mieć. W takim zimnym świecie, gdzie mamy wszystko, nie mające tego, co naprawdę warto posiadać, zostaje ogromna pustka, rodzi się samotność, niechęć, zamknięcie na wszystkich i wszystko.

 

Kiedyś zapytano w jednym wywiadzie telewizyjnym jednego z emerytowanych strategów wojskowych o to jak w najprostszy sposób sparaliżować miasto? Odpowiedź eksperta okazała się zaskakująca, wystarczy każdemu zapalić zielone światło na skrzyżowaniu i miasto  w przeciągi kilku minut pogrąży się w chaosie. Czy ten przykład nie przypomina nam pewnego schematu propagowanego w naszej Ojczyźnie od wielu lat: „róbta co chceta” – zielone światło na wszystko. A co z tym co mówi św. Paweł: Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę (1 Kor 6, 12). Moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność kogoś innego.

 

Zadaniem kapłana jest także przypominać o tym czego chce Bóg od człowieka oraz o tym, że to życie jest tylko na chwilę. Paweł apostoł przestrzega biskupa Tymoteusza w 2 liście do niego skierowanym: głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, [w razie potrzeby] wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz (2 Tm 4, 2). Na kapłanie spoczywa ten obowiązek, choćby miał cierpieć jak Jan Chrzciciel.

 

Młodzi ludzie dziś często pytają czy zostając księdzem, siostrą zakonną, człowiek nie marnuje sobie życia? Fakt, życie można zmarnować w kapłaństwie, małżeństwie a nawet w zakonie. Kiedy to się dzieje? Kiedy ksiądz nie żyje jak przystało na kałana – marnuje swoje życie. Kiedy mąż i ojciec nie żyje tak jak przystało tacie i współmałżonkowi – marnie swoje życie. Kiedy żona i matka nie żyje tak jak przystało mamie i małżonce, wówczas marnieje swoje życie.

 

Jak to jest, z tym powołaniem? Często pytają młodzi skąd ksiądz wie, że powinien zostać księdzem. Kiedyś na tak postawione pytanie młody duszpasterz akademiki odpowiedział następującymi słowami: „a skąd ptaki wiedzą, że akurat teraz powinny zostawić wszystko i odlecieć do dalekiego kraju i  choć nie studiowały kartografii i nie posiadają nawigacji GPS bezbłędnie pokonują trasę liczącą tysiące kilometrów z Polski do Afryki i z powrotem po upływie zimy potrafią powrócić do tej samej miejscowości do tego samego gniazda. A jednak te stworzenia wiedzą, że zostać tu nie mogą, bo zginą, coś wewnętrzne ich ciągnie do podroży w nieznane i posłuszne temu pragnieniu podążają za nim.

 

 

Módlmy się o odwagę dla młodych ludzi słyszących głos powołania, aby go nie tłumili w swoim sercu, aby przed nim nie zdezerterowali, lecz by ochoczo i odważenie na nie odpowiedzieli. Amen.

 

 

 

 

Kazania-homilie: III niedziela zwykła, Rok A

o. Grzegorz Jaroszewski CSsR  (23 stycznia 2011 roku, Rok A, I)

o. Andrzej Szorc CSsR  (26 stycznia 2014 roku, Rok A, II)

o. Stanisław Paprocki CSsR  (22 stycznia 2017 roku, Rok A, I)

o. Paweł Mroczek CSsR  (26 stycznia 2020 roku, Rok A, II) 

o. Stanisław Paprocki CSsR  (22 stycznia 2023 roku, Rok A, I)

 

 

 

 

 

 

Drukuj... 

Redemptorysta Prowincji Warszawskiej, obecnie student teologii biblijnej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II – Lublin

o. Stanisław Paprocki CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy