Środa, 28 lutego 2024 roku, II tydzień Wielkiego Postu, Rok B, II
W dzisiejszej Ewangelii słyszymy, jak matka synów Zebedeusza zwraca się z prośbą do Jezusa, aby jej synowie mogli zasiąść w królestwie Jezusa po prawej i lewej Jego stronie. Jednak ich myślenie nie jest pobożne, jak mogłoby się nam wydawać, ale materialne, przyziemne. Wiedzą oni bowiem, że ten kto siedzi czy stoi po prawicy i lewicy króla, razem z nim rządzi. Ich myślenie było więc przyziemne, ale jakże bliskie nam żyjącym w dzisiejszym czasie.
My dzisiaj często myślimy tak samo jak synowie Zebedeusza! Chcemy sprawować władzę nad innymi. Chcemy rządzić w pracy, mieć władzę nad współpracownikami, często tymi, którzy robią te same czynności co my, ale my czujemy się lepsi i chcemy wszystko kontrolować, iść dalej, piąć się po szczeblach kariery.
Chrystus nie potępia jednak Jakuba i Jana, ale pyta ich, czy mogą pić kielich, który ma pić Jezus, albo przyjąć chrzest, którym Chrystus ma być ochrzczony (por. Mt 20, 22). Oni zgadzają się, ale nie wiedzą, że to wiąże się z cierpieniem i wyrzeczeniem siebie, z poświęceniem swojego życia, swojego „Ja”. Że najpierw będzie się liczył Jezus, dla którego trzeba cierpieć, jeśli się idzie za Nim. Życie bywa bolesne, ale ten, kto chce być w królestwie Jezusa, musi być przygotowany na to, że Jezus często doświadcza człowieka cierpieniem. To cierpienie pomaga zrozumieć wiele rzeczy i spojrzeć na pewne sprawy w sposób inny. Patrzymy wtedy z innej perspektywy. Patrzymy przez nasze cierpienie, które przejawia się w różny sposób, przez męża, tatę czy syna nadużywającego alkohol, przez długi, które rujnują nam nasze życie. A może chorujemy, cierpimy z powodu braku miłości ze strony dzieci czy rodziców. Każdy z nas cierpi…
Jednak często nie potrafimy przyjąć tego cierpienia. Nie potrafimy pogodzić się z tym, co nas spotyka w życiu. Nie potrafimy się pogodzić z naszym cierpieniem, z tym, że nasz ojciec jest alkoholikiem. Wtedy przeklinamy go, robimy wyrzuty Bogu, czemu nas to spotkało, czemu akurat w naszej rodzinie. Nie możemy pogodzić się z tym, że nasza mama umiera na raka, że nasze dziecko cierpi, a my nie możemy pomóc mu w żaden sposób, nie potrafimy ulżyć w cierpieniu. Wtedy mamy pretensje do ludzi, całego świata i do Pana Boga.
Dziś słyszymy, jak synowie Zebedeusza odpowiadają Jezusowi, że mogą pić kielich, który będzie pił Jezus, i przyjąć chrzest, który On ma przyjąć. Pewnie nie są na to gotowi, ale zgadzają się na przyjęcie cierpienia i prześladowania dla imienia Jezusa dobrowolnie i bez przymusu.
Tak też było w przypadku pewnej kobiety, która przyjęła cierpienie w intencji drugiej osoby.
Samotna kobieta stanęła przed koniecznością operacji. Nie miała siły, by zdecydować się na to cierpienie połączone z niewielką możliwością ratowania życia. Lekarze nie dawali jej większych szans. Mądry spowiednik poradził, by ofiarowała swe cierpienie z prośbą o nawrócenie kogoś, na kim jej w szczególny sposób zależy. Był taki człowiek. Porzucił ją dwa lata po ślubie, wprowadził w świat samotności. W następne trzy lata porzucił tę drugą kobietę z dzieckiem. Był winien wielu krzywd wyrządzonych ludziom z racji zajmowanego stanowiska. Kiedyś ona go kochała, po latach dalej był to jedyny człowiek jej życia, choć miłość ta bardzo bolała. Postanowiła przelać swoje cierpienie przez ręce Boga w jego serce. Z taką motywacją zgodziła się na operację. W szpitalu przebywała ponad pół roku. Kolejno trzykrotnie chirurdzy pochylali się nad nią. Ponad sześć miesięcy wielkiego cierpienia, tak jakby Bóg wziął ją za słowo i wycisnął z niej ostatnie krople sił dla ratowania duchowego życia jej męża. Wróciła do zdrowia i do pracy społecznej, w której po dramacie rozpadu małżeństwa znalazła sens swego życia. Pewnego dnia otrzymała zawiadomienie o śmierci swego małżonka. Zniszczył go rak w ciągu kilku miesięcy od chwili rozpoznania choroby. Na pogrzebie dowiedziała się, iż umarł pojednany z Bogiem. Na cmentarzu brat zmarłego podał jej kopertę. W niej trzy krótkie zdania męża skreślone przed jego śmiercią: „Piszę te słowa po spowiedzi. Joasiu, przepraszam Cię bardzo za wszystko. Przebacz – Mietek”.
Cierpienie nie jest łatwe, ale gdy powierzysz je Bogu i polecisz w konkretnej intencji, to łatwiej zniesiesz cierpienie, które cię spotkało i zrozumiesz tych, którzy cierpią, ale też zrozumiesz, co czuje ten drugi człowiek, gdy go spotyka nieszczęście. Łatwiej jest nam to wtedy zrozumieć i często nasze cierpienie pozwala nam pójść i pocieszyć, podać rękę drugiemu i być przy jego cierpieniu. Czasami wystarczy tylko być przy cierpiącym.
Kazania-homilie: Środa drugiego tygodnia Wielkiego Postu
o. Marcin Zubik CSsR (07 marca 2012 roku, Rok B, II)
o. Ludwik Łabuda CSsR (27 lutego 2013 roku, Rok C, I)
o. Dariusz Paszyński CSsR (19 marca 2014 roku, Rok A, II – uroczystość św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny)
o. Andrzej Kowalski CSsR (04 marca 2015 roku, Rok B, I – świeto św. Kazimierza, krolewicza)
o. Piotr Andrukiewicz CSsR (24 luty 2016 roku, Rok C, II)
o. Ryszard Bożek CSsR (15 marca 2017 roku, Rok A, I)
o. Andrzej Kiełbasa CSsR (28 lutego 2018 roku, Rok B, II)
o. Marian Krakowski CSsR (20 marca 2019 roku, Rok C, I)
o. Łukasz Baran CSsR (11 marca 2020 roku, Rok A, II)
o. Paweł Drobot CSsR (03 marca 2021 roku, Rok B, I)
o. Edmund Kowalski CSsR (16 marca 2022 roku, Rok C, II)
o. Waldemar Sojka CSsR (08 marca 2023 roku, Rok A, I)
o. Wojciech Wilgowicz CSsR (28 lutego 2024 roklu, Rok B, II)
Drukuj...
Redemptorysta Prowincji Warszawskiej, katecheta oraz duszpasterz w Parafii p.w. Ducha Świętego – Szczecinek
o. Wojciech Wilgowicz CSsR