Słowo Redemptor

Homilia-kazanie pogrzebowe... – Oto ogłaszam wam tajemnicę…

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

Pierwsze czytanie:

1 Kor 15, 51-57
Śmierć zostanie zwyciężona
(Obrzęd pogrzebu, s. 242)

Psalm responsoryjny:

Ps 103 (102), 8 i 10. 13-14. 15-16. 17-18
Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia
(Obrzęd pogrzebu, s. 256)

Alleluja, Alleluja, Alleluja
Śpiew przed Ewangelią: J 6, 40

To jest wolą Ojca mego,
Aby każdy, kto wierzy w Syna,
Miał życie wieczne,
A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

(Obrzęd pogrzebu, s. 285)

 

Ewangelia:

J 14, 1-6
W domu Ojca jest mieszkań wiele
(Obrzęd pogrzebu, s. 285)

 

 

 

Gromadzi nas smutna okoliczność – pogrzeb. Patrzymy na trumnę i rozumiemy, że to wszystko, co człowiek zabiera ze sobą z tego świata. A jeśli jest urna – co zdarza się coraz częściej w miastach – to nawet tego nie widać!

 

Dla każdego z obecnych zmarły był kimś: mężem, ojcem, dzieckiem, bratem, przyjacielem albo tylko sąsiadem. Jesteśmy tutaj, by pomóc mu przejść przez oczyszczenie do wieczności szczęśliwej. Wierzymy głęboko w nieskończone miłosierdzie Boże, ale też rozumiemy, że każdy musi sam rozliczyć się z Bogiem ze swego życia. Zmarły już nic więcej nie może zrobić dla siebie i swego szczęścia – my natomiast możemy mu pomóc naszą modlitwą i przyjętą w jego intencji Komunią Świętą. Zatrzymajmy się na chwilę nad usłyszanym słowem Bożym.

 

Święty Paweł ogłasza tajemnicę: „Nie wszyscy pomrzemy, ale wszyscy będziemy odmienieni”. Przejawia się w tym zdaniu przekonanie pierwotnego Kościoła, że Paruzja nastąpi szybko, że Chrystus wróci na ziemię jeszcze za ich życia.

 

Wiemy, że w tym się pomylił – ale nie do końca, bo przecież Słowo Boże jest ponadczasowe. I faktycznie może być tak, że gdy Chrystus przyjdzie powtórnie, wielu ludzi będzie żyło zwyczajnie na świecie. To wyraźnie zaznacza również Jezus, gdy mówi o swoim chwalebnym powrocie na końcu dziejów człowieka i świata.

 

Tajemnica, o której mówi św. Paweł, to jednocześnie głębokie przekonanie, że wszyscy zmartwychwstaną i każdy otrzyma swoje ciało – ale już odmienione. Będzie ono takie, jak ciało Jezusa po Zmartwychwstaniu – niepodlegające cierpieniu, chorobom, starzeniu się, czyli temu wszystkiemu, co można było obserwować u naszego zmarłego brata. Czas robił swoje i ciało zmieniało się wskutek rozmaitych chorób, jakie go trapiły. To dotyka także wielu z nas – i tu nie potrzeba żadnych dowodów. Natomiast ta odmiana ciała po zmartwychwstaniu jest już przedmiotem naszej wiary, a zarazem czymś, czego pragniemy: nie cierpieć, nie martwić się niczym, tylko cieszyć się szczęściem z Bogiem na wieczność.

 

Przyznajmy jednak, że jakoś niespieszno nam na tamten świat. I w tym jesteśmy daleko od św. Pawła, który mówi: „Pragnę odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze”. My wciąż jesteśmy przekonani, że ten świat jest dla nas dobrem, którego nie chcemy w żaden sposób porzucać. Czy nasz zmarły brat chciał odejść? Zapewne nie, bo rzadko się zdarza usłyszeć zdanie, które ja usłyszałem dawno temu – na początku mojego kapłaństwa – od starszej osoby, którą odwiedzałem z okazji pierwszych piątków. Powiedziała przy jednej z wizyt: „Ja chcę już umrzeć. Ja chcę już iść do Pana Jezusa, chcę się z Nim spotkać”. I trzeba przyznać, że to się jej w niedługim czasie spełniło.

 

„Oto ogłaszam wam tajemnicę…” – powiedział nam dziś św. Paweł.

Można rzec, że my, tu obecni, stoimy wobec podwójnej tajemnicy: trumny i ołtarza. Nie jesteśmy w stanie przeniknąć tajemnicy śmierci – nie wiemy, gdzie nasz zmarły brat w tej chwili jest. Dla nas to tajemnica. On już wie!

Ołtarz jest także dla nas tajemnicą, bo przecież za kilka minut na tym ołtarzu Jezus przemieni chleb i wino w swoje Ciało i swoją Krew. A kapłan wypowie po przeistoczeniu: „Oto wielka tajemnica wiary”.

 

Niespieszno nam wchodzić w tajemnicę śmierci, ale czy chętnie wchodzimy w tajemnicę Mszy Świętej? Niepokojące pytanie pojawia się w głowie kapłana na wielu pogrzebach: ilu z tu obecnych podejdzie do Komunii Świętej, korzystając z daru Ołtarza – pokarmu nieśmiertelności? Niestety, do bardzo wielu nawet taka okoliczność już nie przemawia – ani do rozumu, ani do sumienia – i nie prowadzi do konfesjonału. Szkoda!

 

Zatrzymajmy się jeszcze na moment nad Ewangelią. Jezus powiedział apostołom, że znają drogę, dokąd On idzie. Tomasz oponuje: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?”.

Odpowiedź Jezusa znamy doskonale: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”.

Tomasz Apostoł jest poniekąd usprawiedliwiony – to wszystko działo się przed Zmartwychwstaniem. My dziś już nie mamy żadnego wytłumaczenia. Natomiast powinny się w nas zrodzić poważne pytania: Czy mam w sobie Jezusowe życie? Czy żyję Jego prawdą? I wreszcie – czy idę Jego drogą?

 

W kontekście trumny to pytania bardzo istotne: dokąd dojdę ja? Czy wejdę do tego mieszkania, przygotowanego przez Jezusa?

Musimy sobie koniecznie zdać sprawę, że pogrzeb to ostatnia posługa wobec zmarłego – pochować ze czcią doczesne szczątki człowieka. Ale to także dla nas, jeszcze żyjących i pozostających nadal na tym świecie, powinna być okazja do refleksji: a co będzie ze mną?

 

A co by było, gdyby w tej trumnie było moje ciało? Jaka byłaby moja wieczność?

Bracie, siostro – czy masz odwagę zadać sobie takie pytania? Postawić się w takiej sytuacji?

 

My mamy jeszcze czas. Nasz zmarły brat już go nie ma. Co on by dziś powiedział swoim najbliższym? Co powiedziałby nam wszystkim tu obecnym? Może apelowałby: „Wykorzystaj dobrze czas dany ci przez Boga – dobrze, czyli żyj po Bożemu!”.

 

 

 

 

 

 

Drukuj... 

Redemptorysta Prowincji Warszawskiej, obecnie duszpasterz w Parafii pw. św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej
Nieustającej Pomocy – Toruń (Toruń-Bielany)

o. Marian Krakowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy