Potrzeba ciągle odkrywać jak przykazania są nam potrzebne i jak nimi żyć. Każda życiowa porażka, każdy upadek w grzech winien potęgować to pragnienie życia przykazaniami. Można to czynić poprzez spotykanie się z Panem Bogiem na adoracji, aby tam niejako omawiać z Nim tę kwestię i szukać podpowiedzi, jak je wprowadzać w swoją codzienność i jak swoje życie czynić coraz piękniejszym. Niech poniższe rozważania w tym nam pomogą.
Jezus przed swoim odejściem do domu Ojca, podczas ostatniej wieczerzy żegna się ze swymi uczniami i mówi: Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! Jezus pragnie nam dodać otuchy i prosi nas o zaufanie, byśmy się dali poprowadzić. On nas zapewnia: W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę.
„Jezus powiedział do swoich uczniów: Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce” (J 14, 1-2).
Jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, z Nim również żyć będziemy (Rz 6, 8). Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to? (J 11, 25-26). „Bóg – mawiał święty papież Grzegorz Wielki – czasem napomina nas słowami, czasem faktami”. Dzisiaj, nasz ukochany brat, pragnie nam udzielić wspaniałej i niezapomnianej lekcji miłości Boga i każdego człowieka (jak on kochał i poświęcał się dla swojej rodziny, parafii), wiary płynącej z Krzyża i z pustego grobu (jak on modlił się w kościele pod krzyżem misyjnym i w domu na kolanach z różańcem w ręku) i nadziei, że prędzej czy później spotkamy się wszyscy razem w domu Ojca.
W domu Ojca mego jest mieszkań wiele… (J 14, 2) Jesteśmy świadkami narodzin i śmierci, miłości i przebaczenia, wiary i nadziei. Dzisiaj stajemy nad trumną naszego kochanego brata i przywołujemy na pamięć ostateczną i nieuniknioną rzeczywistość: A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd (Hbr 9, 27). Ale również wierzymy, że na końcu naszego życia – jak na końcu życia naszego ukochanego i nieodżałowanego brata – będziemy sądzeni z miłości. A on był w powszechnym uznaniu dobrym mężem i troskliwym ojcem, dobrym i sprawiedliwym człowiekiem, i nikomu nie odmawiał pomocnej dłoni.
Dzięki sakramentowi chrztu świętego zostajemy włączeni do wspólnoty Kościoła. Już nie musimy się lękać samotności… Sakrament chrzest świętego odciska na nas także niezatarte znamię. Mogę się „wypisać” z Kościoła, dokonać tzw. aktu apostazji, ale i tak ten znak przynależności do Boga zostanie.
Chrzest jest bramą dla pozostałych sakramentów. Od niego wszystko się zaczyna. Dlatego chciejmy tę uroczystość przeżyć jak najlepiej, modląc się za obecnych tu nowych rodziców, którzy pragną włączyć swoje dziecko we wspólnotę Kościoła, aby wiernie przekazywali wiarę swojemu synowi, za jego chrzestnych, aby wspierali ich w tym zadaniu, i za samego Kacpra, by był wierny Kościołowi, do którego od dziś będzie należeć.
Pewne młode małżeństwo przez kilka miesięcy odwiedza salony samochodowe celem zakupu nowego auta. Mąż bardzo uważnie przegląda je, sprawdza i bardzo długo się zastanawia, nie mogąc podjąć ostatecznej decyzji. A to kolor nie taki, a to wyposażenie zbyt ubogie, a to silnik zbyt słaby, a to cena zbyt wysoka. W końcu po kolejnej bezowocnej wizycie w salonie samochodowym zniecierpliwiona żona mówi: Co się z tobą dzieje, tak bardzo się zmieniłeś. Mnie znałeś tylko trzy tygodnie i zdecydowałeś się na małżeństwo. – Słuchaj – odpowiada niecierpliwie mąż – kupno samochodu to poważna sprawa.
Ludzie wchodzący w związek małżeński byliby bardzo nieodpowiedzialni, gdyby ślubując sobie dozgonną miłość i wierność, liczyli tylko na siebie, na swoje siły. Dlatego Drodzy Nowożeńcy zapraszacie do swojej rodziny Boga. To On jest gwarantem waszej miłości i wierności – a tam gdzie jest On, nie ma miejsca na szarość miłości, szarość życia, bo to On jest pełnią Życia i pełnią Miłości, źródłem Życia i źródłem miłości.