Niedziela, 21 maja 2017 roku, VI tydzień wielkanocny, Rok A, II
Jezus jest bardzo dobrym pedagogiem. Rozpoczynając publiczną działalność, miał świadomość, że aby dzieło królestwa niebieskiego rozszerzało się, są potrzebni ludzie – uczniowie, którzy to dzieło, orędzie poniosą dalej. Dlatego też wybiera i przygotowuje uczniów. Jezus ma też świadomość, że Jego pobyt tutaj na ziemi, też nie będzie długi, stąd też zapowiedź, której wówczas uczniowie jeszcze nie rozumieją, zapowiedź skierowania prośby do swojego Ojca o wsparcie, którym okaże się Duch św., Pocieszyciel, który działa i prowadzi Kościół do dzisiejszego dnia.
Ale jak nam podpowiada dzisiejszy fragment Ewangelii, Jezus czyni pewną sugestię, w której jest zawarty warunek, a jednocześnie istota chrześcijaństwa:
Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać Moje przykazania.
Istotą chrześcijaństwa jest miłość do Chrystusa, która w sposób naturalny obliguje człowieka do życia zgodnego z Jego słowem, zgodnego z Jego nauką. Dlaczego zatem dostrzegamy jakby przeciwieństwo tego stwierdzenia?
Powody, wydaje się, mogą być dwa.
Powód pierwszy: Jest część ludzi, która odrzuca naukę Chrystusa, a co za tym idzie, trudno mówić tu o miłości. Podobnie jak było za ziemskiego życia Jezusa, kiedy to niektórym nie podobała się Jego nauka i razem z nią odrzucali i samego Jezusa.
Powód drugi: Człowiek do miłości Jezusa musi pokonać, przejść pewna drogę, w którą wpisuje się dojrzewanie do tej miłości. To dojrzewanie jakże często jest naznaczone konkretnym doświadczeniem życiowym i wówczas człowiek uświadamia sobie, o co tak naprawdę chodzi. Co ma na myśli? O co chodzi?
Najlepszym zobrazowaniem tego niech będzie nasze dojrzewanie jako człowieka. Wzrastałem w konkretnej rodzinie, rodzice dokładali wszelkich starań, aby mnie wychować, abym wyrósł na dobrego człowieka. To oczywiście było związane nie tylko z troską na co dzień, ale i z wymaganiami, które były i mnie i tobie stawiane. Czy wszystko wówczas rozumiałeś? Czy zgadzałeś się wówczas ze wszystkim, czego oczekiwali od ciebie rodzice, o czym do ciebie mówili? Większość z nas zapewne powie, że nie, ale… Mijają lata, naszych rodziców czasem już nie ma wśród nas, a jeśli są, to mają już swoje lata. I ty i ja mamy swoje życie, i jakże często życie pokazuje nam dopiero dziś to, o czym już kiedyś mówili nam nasi rodzice. Są sytuacje, gdzie człowiek czuje się zagubiony, gdzie popełnia błędy, bo nie wie, co ma zrobić, jak się zachować. Bo nie odrobił lekcji z dzieciństwa. Są sytuacje, w których przed oczyma mam rodziców, a w uszach słyszę i dopiero dziś rozumiem, co do mnie mówili 15 czy 20 lat temu. Życie weryfikuje i z czasem pokazuje, jak człowiek dojrzewa i jak ważne okazały się słowa usłyszane kiedyś przed laty, słowa, które nieraz słyszałem, ale wówczas ich nie rozumiałem.
To jest to ciągłe wzrastanie i dojrzewanie w miłości do Jezusa. I tak jak często dzisiaj może niejeden z nas sięga do słów i podpowiedzi, jakie przed laty padały z ust mamy czy taty, i dziś je rozumie, tak też i Jezus nadal każdego z nas do miłości względem siebie prowadzi i wychowuje. Dlatego prosił Ojca o Pocieszyciela – Ducha Prawdy, aby On to dzieło kontynuował dziś we współczesnym świecie. Trzeba tylko jednego: pozwolić i dać Mu się prowadzić.
Drukuj...
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Lubaszowa
o. Ludwik Łabuda CSsR