Słowo Redemptor

Podwyższenie Krzyża Świętego – święto

 

 

 

Czwartek, 14 września 2017 roku, XXIII tydzień zwykły Rok A, I

 

 

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

 

Początek XX wieku był czasem, gdzie wielu naukowców wierzyło, że dobrze rozumieją, jak działa ten świat – szczególnie chemicy i fizycy. Chemicy dobrze sobie radzili z manipulacją materią i tworzeniem nowych substancji złożonych. A fizycy mogli wyjaśnić takie zjawiska, jak elektromagnetyzm, elektryczność i ruch takich rzeczy, jak piłka rzucona w powietrze, aż po ruch planet w kosmosie. I w ich mniemaniu nie było więcej poważnych rzeczy do odkrycia. Raczej uważali, że kolejne stulecie będzie czasem dopracowywania i szlifowania zjawisk już odkrytych. Wielu naukowców uważało, że jest to bardzo mało prawdopodobne, aby ktokolwiek po nich odkrył coś, co wywróciłoby do góry nogami znany i zbadany przez nich świat.

 

Jak bardzo się mylili. Poczynając od 1900 roku, poprzez kolejne dekady stulecia, dzięki naukowcom takim jak Max Planck, Ernest Rutherford czy Niels Bohr, świat nauki musiał stawić czoła całkiem nowej rzeczywistości – światu atomowemu (mechanika kwantowa). Od czasu jak naukowcy coraz głębiej badali strukturę atomów, odkryli rzeczywistość, która rządzi się prawami całkiem innymi od świata widzialnego (Newton i prawa dynamiki). Świat atomów był i nadal jest światem bardzo dziwnym, gdzie niektórych rzeczy nie da się w naszym rozumieniu wyjaśnić i które do tej pory są trudnym polem badań dla fizyków teoretycznych. Nawet język, którego naukowcy używają do określenia tych cząsteczek, jest dziwny – kwarki, muony, leptony, bozony – i inne zachowujące się dziwnie cząstki.

 

Jeśli tę wiedzę połączy się z tym, co Einstein mówił o czasie i przestrzeni (że ani to, ani to nie jest stałe), to znaczy, że ci naukowcy musieli się zmierzyć z rewizją wszystkiego tego, co przez ich poprzedników było faktem uznanym. Właśnie wtedy kiedy naukowcy uznali, że wyjaśnili już wszystko i nie ma żadnych tajemnic, musieli przyznać, że rozumieją bardzo mało lub wręcz wcale otaczającą nas rzeczywistość. Wspaniały i często cytowany fizyk XX wieku Richard Feynman powiedział kiedyś: Myślę, że spokojnie mogę przyznać, że nikt nie rozumie mechaniki kwantowej.

 

Założę się, że nigdy byście nie pomyśleli, że przyjdziecie na Mszę św. po to, aby słuchać homilii o fizyce teoretycznej. Powodem, dla którego o tym mówię, jest to, aby zrobić analogię do tego, co działo się w społeczności naukowej, a tym, co się – mam nadzieję – dzieje w nas – we wspólnocie wiary.

 

Dzisiaj gromadzimy się na tym święcie Podwyższenia Krzyża Świętego, aby wspomnieć i podziękować naszemu kochającemu i miłosiernemu Bogu za ogromny paradoks naszej wiary – znak krzyża.

Znak dziwny i trudny do wytłumaczenia. Pomyśl o tym. Krzyż jest w znaczeniu tego świata narzędziem tortury, cierpienia, bólu i śmierci. I ludzie patrzący z boku mogą sobie zadać pytanie – dlaczego my wieszamy krzyże na ścianach lub nosimy je zawieszone na szyi? To nie ma dla nich najmniejszego sensu.

I trudno z takim podejściem polemizować, jeśli nie ma się wiary. Wiara całkowicie zmienia nasz sposób postrzegania krzyża. I to nie dlatego, że wiara pozwala nam zrozumieć znaczenie czy siłę krzyża albo wyjaśnić go w jakiś kompletny sposób. To naprawdę nie wszystko. Co wiara naprawdę pozwala nam zrobić, to patrzeć na krzyż i widzieć coś innego niż wszyscy. Jako ludzie wiary możemy patrzeć na krzyż i widzieć nadzieję; patrzeć na krzyż i widzieć życie; patrzeć na krzyż i widzieć miłość – miłość naszego Boga, który jest ponad miłością, jaką jesteśmy w stanie się nawzajem obdarzać jako ułomni ludzie.

No i w wierze musimy być trochę jak naukowcy XX wieku – kobiety i mężczyźni, którzy byli otwarci na nowe sposoby postrzegania otaczającego nas świata. Jeśli chcieli zanurzyć się głębiej i głębiej w poznawanie sekretów wszechświata, musieli się pogodzić z osobliwością tego świata i porzuceniem starych teorii i sposobów jego badania. My jesteśmy zaproszeni do tego, aby działać ponownie (jeśli chcemy naprawdę zanurzyć się w tajemnicy naszej wiary) – zaproszeni do tego, aby zawsze być gotowymi widzieć świat w nowy sposób – oczami Boga – świat, gdzie lew kładzie się obok jagnięcia, gdzie ostatni są pierwszymi, biedni są błogosławieni, a prosty krzyż oznacza życie, a nie śmierć.

Jeśli krzyż nam o czymś mówi, to mówi nam o tym, że drogi Boże są inne niż nasze, i że świat, który stworzył i za który umarł Jezus jest całkiem inny niż możemy sobie wyobrazić. My cały czas stwarzamy sobie świat naznaczony egoizmem i małostkowością, brakiem ochoty, aby naprawdę wybaczyć. Krzyż uczy nas tego, że świat, który stworzył dla nas Bóg jest światem, w którym kochamy, i to kochamy coraz bardziej. To jest to, kim jest Bóg, i kim chce, abyśmy my się stali.

 

I tak właśnie próbujmy rozumieć paradoks krzyża. I módlmy się dzisiaj, aby każdy z nas był otwarty na nowe sposoby postrzegania i rozumienia świata oraz możliwości, które nam daje. Świat jest piękny. Jezus umarł, aby to było możliwe. Krzyż jest dla nas znakiem tej głębokiej rzeczywistości, znakiem siły miłości. Niech ta miłość przenika wszystko, co robimy na tej niesamowitej drodze, którą nazywamy życiem.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Drukuj...

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów pracujący jako duszpasterz
w parafii św. Anny w Kopenhadze – Dania

o. Sławomir Romanowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy