Wprowadzenie
Gromadzimy się na Mszy Świętej w tym kościele, aby pożegnać zmarłą Teresę, która dla nas wszystkich była bliską nam osobą. Dla rodziny zmarła Teresa była żoną, mamą, babcią, siostrą… Dla znajomych zmarła Teresa była koleżanką z pracy, przyjaciółką, sąsiadką, parafianką… Jakiekolwiek relacje nie łączyłyby nas ze zmarłą Teresą, każdego z nas Pan Bóg obdarował przez nią wielkim dobrem.
Msza Święta, Eucharystia oznacza dosłownie dziękczynienie. Niech ta Eucharystia, w której uczestniczymy, będzie naszym dziękczynieniem Bogu za życie zmarłej Teresy – za każdą wspólnie przeżytą chwilę, za wspólnie spędzony czas, za każdy moment, który dobrze wspominasz, właśnie dzięki zmarłej Teresie. Podziękujmy Bogu za każde jej dobre słowo, podziękujmy za każdy jej uśmiech.
Homilia (J 14, 1-6)
Zapewne podczas wstępu do dzisiejszej uroczystości żałobnej mogłem wprowadzić was w zakłopotanie.
Jak mam Bogu dziękować, gdy doświadczam tak ogromnego bólu i żalu po stracie ukochanej osoby. Za co mam Bogu dziękować, gdy przepełnia mnie smutek, ból i rozpacz z powodu braku, z powodu nieobecności osoby, która zawsze była blisko?!
W pamięci zapewne z licznych i różnych katechez, kazań albo z książek o tematyce religijnej pozostały nam przesłania o prawdach wiary, które mówią o życiu wiecznym, o tym, że dusza jest nieśmiertelna, że po śmierci czeka nas życie wieczne, czeka nas nowy lepszy świat. Jednak w chwili, gdy musimy się skonfrontować ze śmiercią osoby nam bliskiej i kochanej, gdy doświadczamy bliskości śmierci, gdy uświadamiamy sobie jej nieuchronność i powszechność – bo przecież każdy z nas wcześniej czy później będzie musiał pożegnać się z tym światem – to ta świadomość schodzi na dalszy plan. Zapominamy o tym wszystkim, bo naszym udziałem stał się smutek, bo w głębi serca odczuwamy ból, żal, a patrzenie na świat przesłaniają nam cisnące się do oczu łzy.
Czy to jest w porządku? Dlaczego – choć mam świadomość życia wiecznego – jest mi tak smutno?! – Tak wielu ludzi znajdujących się w takiej lub podobnej sytuacji pytało. Czemu, skoro wiem, że Jezus Chrystus daje życie, jest mi tak źle?!
Być może i ktoś z was zadaje sobie teraz takie pytania. Dlatego chcę z całą mocą to powiedzieć:
Masz pełne prawo do żałoby.
Masz pełne prawo do bólu, żalu, smutku…
Masz pełne prawo do łez…
Trudno nie smucić się i nie płakać, kiedy odchodzi ktoś, kogo kochaliśmy. Te nasze łzy i ten nasz smutek to z jednej strony świadectwo tego, jak wielką miłością darzyliśmy zmarłą, świadectwo tego, że jej los nie był i wciąż nie jest nam obojętny! Z drugiej strony, te łzy to być może oznaka tego, że nie potrafiliśmy do końca okazać swych uczuć, które żywiliśmy do zmarłej Teresy, że zaniedbaliśmy ten przywilej i obowiązek dzielenia się miłością i okazywania naszej miłości bliźnim. Dlatego powtarzam: Masz prawo do żałoby! Nikomu nie wolno ci tego prawa odbierać!
Ale nie masz prawa do rozpaczy…
Jest bowiem bardzo cienka granica między przeżywaniem żałoby, która jest dobra, a nawet potrzebna, a doświadczaniem rozpaczy. A rozpacz to ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje chrześcijanin, nawet podczas pogrzebu. Tą, czasem jedyną różnicą między jednym a drugim, jest NADZIEJA. Nadzieja w to, że słowa, które dziś usłyszeliśmy, są prawdą; nadzieja w to, że Jezus Chrystus nas nie oszukał, mówiąc: W domu mego Ojca jest mieszkań wiele; nadzieja w to, że naprawdę zmarła Teresa, stoi teraz przed miłosiernym Chrystusem, który mówi jej: Wejdź do radości Mojego królestwa.
Tę nadzieję ma w sobie każdy z nas! Bez względu na to, jakie emocje teraz przeżywasz, albo jak wielkiej doświadczasz beznadziei, to ty masz w sobie tę nadzieję! Twa nadzieja może być teraz nieco stłumiona przez silne emocje, których doświadczasz, może nie była ona pielęgnowana przez lata, dlatego może nie dostrzegasz jej, ale ona jest w każdym z nas! Otrzymaliśmy ją podczas chrztu świętego, została ona zasiana jak ziarno w naszych sercach. Ona tam jest! Obudź ją! Wydobądź! Rozpakuj! Wyzwól! Pozwól jej, by ona rosła w twoim życiu i by przepełniała ona każdą jego dziedzinę…
Jest jeszcze jedna sprawa. Proszę, wybaczcie mi, że tak pół żartem, pół serio powiem, ale te słowa najlepiej oddają rzeczywistość tego, co nieuniknione. Statystyki są bezwzględne – na sto żyjących osób sto umiera. I nie ma tu żadnych wyjątków. To brutalne, ale to też trzeba powiedzieć: każdy z nas znajdzie się na miejscu zmarłej Teresy i to tylko kwestia czasu.
Boimy się tego – to naturalne – ale wynika to z faktu, że w chwili śmierci jesteśmy bardzo osamotnieni. Bo przecież umrzeć trzeba samemu, nikt za nas tego nie zrobi, w tym sensie, że każdy z nas dokona tego sam. Śmierć jest niczym bardzo ciasne drzwi, przez które każdy z nas może przejść pojedynczo. Nie wiemy, co jest za tymi drzwiami, na dobrą sprawę nie mamy stuprocentowej pewności, co będzie po śmierci. Dlatego bardzo trafnie apostoł Tomasz zwraca uwagę Jezusowi, gdy ten mówi:
Znacie drogę, dokąd Ja idę. Tomasz mówi: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz, jakże możemy znać drogę?!
Nadzieja, która jest w nas, cicho podpowiada kierunek tej drogi. Przypomina nam o pozostawionych drogowskazach, a właściwie o Osobie, która nam te drogowskazy pozostawiła – o Jezusie Chrystusie.
Bardzo się cieszę, że przynieśliście ze sobą kwiaty i wieńce, to kolejny znak waszej miłości i przywiązania do zmarłej Teresy. Myślę, że gdyby mogła ona jeszcze o coś poprosić, to właśnie o to, by być blisko niej myślami, gdy przechodzi ona przez bramę śmierci. Dlatego proszę w jej imieniu – dołóżcie do tych wieńców, swoją wiązankę duchową: wasze modlitwy. Splecione ze sobą złóżcie je wraz z tymi kwiatami u jej grobu. I niech one będą równie bogato zdobione, jak te kwiaty: różańce, koronki, litanie, pacierze, chwile spędzone przed Najświętszym Sakramentem, komunia święta przyjęta w intencji zmarłej, może nawet ofiarowanie jakiegoś cierpienia w jej intencji, Msza Święta, prośba albo podziękowanie podczas Nowenny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy… Możliwości jest mnóstwo! Ale niech tego nie zabraknie! Bądźcie dziś razem, ułóżcie wspólnie ten duchowy wieniec, złożony z waszych modlitw. I powracajcie pamięcią do tych pięknych chwil, których doświadczaliście wraz ze zmarłą Teresą.
I na koniec ostatnia rzecz. Bardzo często podczas ceremonii ostatniego pożegnania, niektórzy cicho mówią: Żegnaj na zawsze. Proszę was, byście tak nie mówili, bo to wezwanie sugeruje, że nigdy się już nie spotkacie, a to nieprawda. Dlatego proszę, gdy będziesz się żegnał ze zmarłą Teresą, nie mów jej: Żegnaj na zawsze, ale: Do zobaczenia w niebie. A zatem do zobaczenia w niebie, Tereso!
Drukuj...
Duszpasterz w Parafii Podwyższenia Krzyża Świętego – Gliwice
o. Tomasz Mikołajczyk CSsR