Słowo Redemptor

Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych – trzecia Msza

 

 

 

Czwartek, 02 listopada 2017 roku, XXX tydzień zwykły, Rok A, I

 

 

 

CZYTANIA

Mdr 3, 1-6  
Bóg przyjął wybranych jako całopalną ofiarę...

Ps 103 (102), 8 i 10. 13-14. 15-16. 17-18 (R.: por. Ps 37 (36), 39a)

2 Kor 4, 14 – 5, 1; J 14, 1-6  
To, co widzialne, przemija, to, co niewidzialne, trwa wiecznie...

J 14, 1-6  
W domu Ojca jest mieszkań wiele...

 

 

 

 

Jakby trochę na przekór przygnębiającemu klimatowi pierwszych dni listopada, liturgia słowa mszy sprawowanych we wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych stara się napełnić nas, słuchaczy, optymizmem.

Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich mękamówi autor Księgi Mądrości (Mdr 3, 1).

Miłosierny jest pan i łaskawy (...), nie postępuje z nami według naszych grzechówsłyszymy w słowach psalmu (por. Ps 103, 8-9).

Z kolei św. Paweł zapewnia nas o tym, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie (2 Kor 5, 1).

W końcu Jezus zwraca się do nas słowami, wlewającymi otuchę w przerażone serca uczniów: Niech się nie trwoży serce wasze. (...) W domu Ojca mego jest mieszkań wiele (por. J 14, 1-2).

 

Słowo Boże ani nas nie karci, ani nam nie grozi. Skąd więc tyle smutku, zamyślenia, pesymizmu w dniu, w którym stajemy nad grobami naszych bliskich? Jeżeli źródłem tego wszechogarniającego smutku jest fakt, że nie ma już z nami tych, nad grobami których dziś stajemy, to przecież lekarstwem na ten smutek jest właśnie dzisiejszy dzień – dzień, w którym cały Kościół modli się za wszystkich wiernych zmarłych, by Jezus Chrystus, dał im udział w swoim zwycięstwie nad śmiercią (kolekta).

 

Może jednak przyczyna naszego smutku leży gdzie indziej? Smucimy się może dlatego, bo uświadamiamy sobie, że nie zawsze, nie w każdym momencie naszego życia jesteśmy gotowi na to, by odejść z tego świata, by stanąć w obliczu Boga? A wiemy przecież, że śmierć zawsze przychodzi nie w porę. Nie jesteśmy gotowi, by odejść, bo nie znamy drogi, wątpimy w Boże zapewnienia niczym apostoł Tomasz.

Ja jestem drogą i prawdą, i życiem – mówi tymczasem Jezus. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie (J 14, 6).

 

Zatrzymanie i zamyślenie nad tajemnicą życia i śmierci, które dominuje w dniu dzisiejszym, kieruje nasz wzrok ku niebu, ku domu Ojca, ku lepszej rzeczywistości. Stajemy ramię w ramię, wierzący i niewierzący, młodzi – mający przed sobą całe życie – i starzy – których dni dobiegają końca. I wspólnie, wpatrując się w mogiły naszych bliskich zmarłych, zastanawiamy się nad tym, co dalej. A wyczuwając intuicyjnie jakąś przedziwną relację między jakością życia doczesnego, a tym, co będzie po śmierci, zaczynamy konfrontować, porównywać to nasze życie z wzorcem życia, jaki zostawił nam Jezus. I może powodem naszego smutku jest to, że ta konfrontacja wypada zdecydowanie na naszą niekorzyść. Bo póki co bardziej interesuje nas to, co widzialne i przemijalne, nie zaś to, co niewidzialne i wieczne (por. 2 Kor 5, 1).

 

Żyjący w IV w. św. Grzegorz z Nazjanzu, Ojciec Kościoła, podczas pogrzebu swojego młodszego brata odmawiał modlitwę, którą sam ułożył. O dziwo, prośba za zmarłego brata zawierała się w jednym krótkim zdaniu. Pozostałą część tejże modlitwy poświęcił tym, którzy dopiero w bliżej nieokreślonej przyszłości mieli stanąć w obliczu śmierci, a którzy nie mogli oderwać się od zgubnych uciech tego świata, zaprzepaszczając dar zbawienia otrzymany od Boga. I wołał tymi słowami:

[Panie], przyjmij i nas potem w czasie wyznaczonym, pokierowawszy nami w sprawach doczesnych według Twojego uznania. Ale przyjmij nas przygotowanych w duchu Twojej bojaźni, a nie drżących i wahających się w ostatniej chwili, byśmy nie musieli być gwałtem odciągani od rzeczy doczesnych, jak to się zdarza duszom miłującym ten świat i rzeczy materialne, ale abyśmy chętnie podążali do tamtego życia, które trwa bez końca i płynie w radości, do życia w Chrystusie Jezusie, Panu naszym, któremu chwała na wieki wieków (Św. Grzegorz z Nazjanzu, Mowa 7).

 

Jezus jest tą drogą, która prowadzi nas do Ojca. Niech ta modlitwa św. Grzegorza pomaga nam tę drogę wybrać, niech pomaga odnaleźć w życiu to, co jest naprawdę istotne, byśmy wspólnie z tymi, za których dziś się modlimy, mogli radować się obiecanym przez Boga wiecznym szczęściem w niebie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Drukuj...

Tirocinium Pastoralne Prowincji Warszawskiej Redemptorystów (wewnętrzne studium Zgromadzenia,
przygotowujące do prowadzenia rekolekcji parafialnych i misji ludowych
) – Lublin

o. Arkadiusz Buszka CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy