Czwartek, 09 listopada 2017 roku, XXXI tydzień zwykły, Rok A, I
Dość wyjątkowe święto obchodzimy dzisiaj w liturgii Kościoła. Oto świętujemy rocznicę poświęcenia Bazyliki Laterańskiej. To ona jako katedra papieża oraz „Matka i Głowa wszystkich kościołów miasta Rzymu i całego świata” jest wielkim i wspólnym kościołem parafialnym wszystkich nas wierzących.
Wiele osób sądzi, że najważniejszym kościołem papieskim jest bazylika św. Piotra na Watykanie. Ale nie jest to prawdą. To bazylika świętego Jana na Lateranie jest kościołem katedralnym papieża. Odegrała ona doniosłą rolę w historii chrześcijaństwa i dlatego Kościół obchodzi specjalny dzień, przypominający moment jej poświęcenia. Stała się ona pierwszą katedrą Rzymu, a przylegający do niej pałac – siedzibą papieży. Jej poświęcenia dokonał ówczesny papież – a dziś święty Kościoła katolickiego –Sylwester I w dniu 9 listopada 324 r. To właśnie do niej każdy nowo wybrany biskup Rzymu udaje się w uroczystej procesji, aby dokonać ingresu do swojej tytularnej katedry. W ciągu kilku wieków panowało tu 161 papieży i odbyło się pięć soborów powszechnych.
Dzisiaj chcemy wyrazić swoją wielką wdzięczność za wszystkie świątynie, jakie zostały przez jego wiernych i dla jego wiernych wystawione. Bo każdy kościół to dom Boży w pełnym tego słowa znaczeniu. I dlatego tak wielkim zaskoczeniem było dla Jezusa to, kiedy w świątyni wypełnionej ludźmi, miejscu tak świętym i przeznaczonym tylko do modlitwy, zastał zwyczajne i przepełnione zgiełkiem targowisko. Stąd nie dziwią przepełnione gniewem słowa: Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska (J 2, 16).
Jednak ludzie, których Jezus spotkał w świątyni, nie mieli żadnego wyobrażenia o tym, czym jest modlitwa. To surowe i niesłychane wręcz upomnienie dociera aż do nas, bo i my, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy, możemy ustanowić z Bogiem relację handlową, możemy przeżywać życie chrześcijańskie, modlitwę czy konsekrację na sposób handlowy. Bo można uczynić z domu Bożego i ze spraw Bożych targowisko. A na targowisku jesteśmy świadkami logiki przeciwnej logice daru. Czynić targowisko to znaczy rościć sobie pretensję, by ustalać z Bogiem niby wielką relację, a tak absurdalną czy pogańską. Czynić targowisko to znaczy, co jeszcze gorsze, handlować z Bogiem, to znaczy używać modlitwy z przekonaniem, że się wyrwie od Boga coś, co nas interesuje, że w jakiś sposób pozyska się dla siebie przychylność Boga, zapominając, że w naszym życiu wszystko jest darem. I jeśli jesteśmy bardzo uważni, odkryjemy, że tą postawą handlową usiłuje się po tylekroć żyć w naszej relacji z Bogiem, choć czasem dzieje się to w sposób niezwykle subtelny. Bo im więcej miejsca w człowieku zajmuje owo „coś za coś”, tym mniej miejsca jest dla miłości, a w konsekwencji i dla Boga. A z czasem Bóg musi zupełnie „wyprowadzić się” z człowieka, bo nie ma w nim w ogóle miejsca dla miłości. A człowiek, w którym nie mieszka Bóg, jest człowiekiem „pustym”, jak świątynia, w której nie można spotkać Boga.
Jezus rozpoczyna swoją działalność w Jerozolimie od oczyszczenia świątyni. Ale nie chodzi wcale o świątynię z kamienia, zbudowaną jako miejsce kultu i chwały Boga. To, co Jezus czyni na dziedzińcu świątynnym, gdzie sprzedawano zwierzęta ofiarne, jest znakiem oczyszczenia serca, do którego Jezus będzie konsekwentnie prowadził poprzez całe swoje nauczanie i wszystkie znaki. Świątynia z kamieni zostanie definitywnie zburzona, być może właśnie dlatego, aby swoją obecnością nie zwodziła i nie usypiała serc, które nie chcą się nawracać.
Tym, co niszczy świątynię Boga w nas, jest hipokryzja. To ona sprawia, że nasze świątynie, nasze serca są puste, że modlimy się do siebie samych, że jedyną wolą, którą pełnimy, jest „nasza wola”, a jedyne, co medytujemy, to nasze „mądrości”. A przecież nie wszystko jest na sprzedaż. Są bowiem wartości, których sprzedać i kupić nie można, bo nie ma takiej ceny, za którą przyszłoby nam je nabyć, mimo iż w naszym ludzkim rozumowaniu wszystko dziś można mieć i posiadać – to tylko kwestia czasu i pieniędzy. Słyszymy cały czas, że tego czy tego nam potrzeba, aby być bogatym i szanowanym wśród ludzi. Tymczasem nikt albo mało kto mówi dziś o byciu bogatym przed Bogiem, a Jego rozumowanie jest zupełnie inne niż nasze, ludzkie…
Całe nasze życie wiary ma coś ze wspinania się. Chcielibyśmy, żeby było inaczej, żeby konsekwencją naszego wyboru pójścia za Bogiem było życie lekkie, łatwe i przyjemne, pozbawione wątpliwości, pytań, frustracji i wysiłku. Niestety, tak nie będzie. Zarówno historie biblijne, jak i przykład życia milionów ludzi na przestrzeni wieków, pokazują nam jednoznacznie, że droga do świętości nie należy do łatwych. Jeśli decyzja życia z Bogiem jest szczera, to prędzej czy później zrozumiemy, że nasze życie będzie takie jak Jego, czyli wymagające poświęceń i nieustannego zawierzania się Ojcu. Ale w tych trudnościach i przeciwnościach nie możemy zapominać, dokąd zmierzamy i od kogo czerpiemy siłę. Jeśli choćby na chwilę stracimy z naszych oczu cel wędrówki, to bardzo szybko poddamy się. A od siedzenia i biadolenia, że jest źle i ciężko, nic się nie zmieni. Zmiana nastawienia do życia, to przede wszystkim zmiana myślenia.
Życzę Wam, byście w Kościele czuli się jak w domu, by Wasza relacja z Bogiem była żywa, prawdziwa i wolna od wszelkich roszczeń, a Wasze serca były żywą świątynią, w której zawsze przebywa Bóg.
Drukuj...
Redemptorysta Prowincji Warszawskiej, obecnie duszpasterz w Parafii Świętego Klemensa Hofbauera – Warszawa
o. Maciej Nowak CSsR