Piątek, 22 grudnia 2017 roku, III tydzień Adwentu, Rok B, II
Pokora – to niezbyt popularne dziś słowo. Nie da się znaleźć pracy ze spuszczoną głową i przemilczeniem własnych zalet. Nie można zainteresować sobą drugiej osoby, na której nam zależy, gdy siedzi się jak ślimak w swojej skorupce.
Tylko, że to wszystko pokorą nie jest. Spuszczanie głowy, chowanie się w swojej kryjówce – choć tak sobie to często wyobrażamy – nie należą do zachowań człowieka pokornego. A często właśnie tak myślimy o miłosierdziu i pokorze – że to bezradność i zgadzanie się na wszystko. Dla wielu pokora to synonim przegranej.
Pokora jest największą mocą Boga. Przez nią zbawił świat – stał się człowiekiem, choć wcale nie musiał i umarł na krzyżu, choć wystarczyło, jak pisze św. Faustyna w „Dzienniczku”, tylko jedno słowo wypowiedzieć, by zbawić tysiące takich światów jak nasz. Nieogarniony poddany zostaje granicom, wszechmoc przychodzi przez dziecko, moc w słabości się doskonali. I dotyka naszych wstydliwych słabości, wchodzi pokornie i cicho do naszych kryjówek, podnosi delikatnie nasze głowy, rozpala wygasłe serca, myśli i wolę.
Pokora to świadomość tego, że od Boga zależę i tylko Jego siłą zwyciężam. Nic o własnych siłach. Miłosierdzie wcześniej czy później niweczy grzech, choćby największy.
Zbliża się Boże Narodzenie. Czas wielkiej pokory Boga i Jego miłosierdzia.
Drukuj...
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Toruń
o. Mariusz Mazurkiewicz CSsR