Poniedziałek, 09 kwietnia 2018 roku, II Tydzień Wielkanocny, Rok B, II
Codzienne doświadczenie przynosi wiele przykładów tego, jak trudno jest nagiąć naszą wolę do woli drugiej osoby: żony, męża, szefa w pracy. To jedna z większych trudności, z jaką przychodzi nam wielokrotnie zmierzyć się w życiu.
Nagiąć się do prośby czy też decyzji drugiej osoby – wydawać się to może czymś sprzecznym z ludzką naturą, z naszą skłonnością do samostanowienia o swoich wyborach i działaniach. Uleganie bowiem czyjejś woli nie jest ani łatwe, ani przyjemne, często jest kompromisem, który nas wiele kosztuje. Ileż to razy, by utrzymać się w pracy, ktoś musi zrezygnować z własnego zdania, z własnej wizji wykonania powierzonego zadania?
Nie jest łatwo podporządkować się woli innych. A czy łatwo jest zgodzić się z wolą Bożą, tą nagle odkrytą, zrozumianą, dostrzeżoną?
Dzisiejsza Ewangelia w święto Zwiastowania Pańskiego ukazuje nam kobietę, Maryję z Nazaretu, w Jej dylemacie wyboru między swoją wolą a wolą Tego, który objawił się Jej w przyjściu i posłannictwie anioła.
Z jednej strony Boski anioł z boskim przesłaniem:
Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego.
Po drugiej stronie młoda kobieta z Jej zakłopotaniem: Nie bój się, Maryjo!,
z Jej pytaniem: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?,
i z jej wiarą: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa.
Niech mi się stanie – ta odpowiedź Maryi jest dla nas wskazówką za każdym razem, gdy szukamy właściwych słów, by odpowiedzieć Bogu, gdy pytamy o Jego wolę względem nas w danej sytuacji, przy podejmowaniu konkretnej decyzji. Jest to trudne, bo Boskiego anioła z odpowiedzią brak. Jest tylko zwykły szary człowiek.
Wierząc, wsłuchujemy się we własne pragnienia, uczymy się słuchać pragnień innych i pragnień Boga względem nas. Niełatwe to zadanie. Pytamy siebie, czego w nas jest więcej: naszej niezależnej i samostanowiącej woli czy też poszukiwań woli Bożej w rożnych wydarzeniach codzienności.
Jak często nasze decyzje, działania, przepuszczamy przez „filtr religijnej refleksji” poprzez szukanie w wydarzeniach dnia woli Bożej? Pochłonięci życiem, zanurzeni w naszych własnych myślach, we własnych sprawach, czy przypadkiem nie dbamy o spełnianie się naszej woli? Na anioła, póki co, raczej nie mamy co liczyć. Niebiosa nie podsuwają nam gotowych odpowiedzi na przeróżne dylematy, przed którymi stajemy, byśmy mogli jasno widzieć i działać. Tym niemniej nie zwalnia to nas z odczytywania życia w perspektywie wiary. Więc wpatrujemy się w scenę zwiastowania i uczymy się odczytywać w kluczu wiary nasze życie i jego małe zwiastowania.
Co sprawiło, że Maryja potrafiła dostrzec przyjście anioła i rozmawiać z nim?
Pierwsze to postawa wiary, polegająca na słuchaniu słowa Bożego. To dzięki niej potrafiła Ona niejako „porzucić siebie” dla tego słowa z pełną gotowością umysłu i serca.
Druga postawa to modlitwa – modlitwa, która dała Jej wrażliwość i wewnętrzną zdolność rozpoznania Bożego czasu, czasu nawiedzenia.
Obyśmy i my potrafili wiarą i modlitwą stawać w obliczu konkretnych sytuacji życiowych i dostrzegać w nich przesłanie dla nas. Niech Ta, w którą dziś wpatrujemy się w Ewangelii, i czcimy tym pięknym świętem Zwiastowania Pańskiego, uczy nas patrzenia na świat oczami Ewangelii. Za św. Ambrożym powtarzamy:
Każda bowiem dusza, która wierzy, poczyna i rodzi Słowo i uznaje Jego dzieła. Niechaj w każdej duszy będzie dusza Maryi, aby radowała się w Bogu.
Drukuj...
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Kraków
o. Andrzej Szorc CSsR