Czwartek, 01 listopada 2018 roku, XXX tydzień zwykły, Rok B, II
Największym sukcesem życia chrześcijańskiego jest świętość, a nieosiągnięcie świętości to największa porażka życia. Świętość bowiem trawa wiecznie. Świętość to bliskość Boga. Świętość jest dla wszystkich, ale czy jej chcemy, czy jej pragniemy, czy ją zdobywamy każdego dnia?
Dzisiejsza uroczystość Wszystkich Świętych zaprasza nas jakby w naturalny sposób do mówienia o świętości i wzbudzenia w sobie na nowo pragnienia tej świętości. Wiemy, że jako chrześcijanie dosłownie wszyscy, jak jeden mąż, jesteśmy powołani do świętości. Świętych kanonizowanych jest wielu, ale zdecydowanie większa jest liczba tych niekanonizowanych, tych zwyczajnych, prostych chrześcijan, którzy otwierają swoje serce dla Boga i dla jego łaski, których spotykamy wręcz każdego dnia w naszym życiu. Papież Franciszek mówi:
„Lubię dostrzegać świętość w cierpliwym ludzie Bożym: w rodzicach, którzy z wielką miłością pomagają dorastać swoim dzieciom, w mężczyznach i kobietach pracujących, by zarobić na chleb, w osobach chorych, w starszych zakonnicach, które nadal się uśmiechają. W tej wytrwałości, aby iść naprzód, dzień po dniu, widzę świętość Kościoła walczącego. Jest to często «świętość z sąsiedztwa», świętość osób, które żyją blisko nas i są odblaskiem obecności Boga, albo by użyć innego wyrażenia, są «klasą średnią świętości»”.
Papież Franciszek w swojej najnowszej adhortacji, pt. „Cieszcie się i radujcie”, która jest dokumentem o świętości, zaprasza nas wszystkich, abyśmy zapragnęli świętości. Pisze, że świętość dotyczy wszystkich ludzi bez wyjątku. Nie ma, nie istnieje świętość drugiej klasy. Powołanie to nie jest sprawą ludzi uprzywilejowanych. Nie można odnosić się do jakiegoś wyjątkowego życia. Jezus, kiedy zaprasza nas do tego, abyśmy byli doskonali jak Ojciec w niebie, nikogo nie wyklucza. Bóg w jednakowej mierze powołuje do świętości. Nie ma chrześcijan drugiej klasy. Owszem świętość, do której wzywa Bóg, jest celem znajdującym się wysoko, ale jest celem osiągalnym. To powołanie do świętości jest realizowane na różnych drogach życia: kapłańskiego (jak np. św. Jan Paweł II, św. Paweł VI, św. Jan XXIII), zakonnego (jak św. Matka Teresa z Kalkuty), rodzinnego (jak święci rodzice św. Teresy z Lisieux), młodego człowieka i dorosłego, starego i chorego. Są to specyficzne drogi, indywidualne dla każdego.
Wyróżniamy tyle powołań, jak wiele jest osób. Powołanie do świętości jest zatem wielobarwnym obrazem i konkretyzuje się ono z biegiem życia. Aby powołanie do świętości mogło wzrastać trzeba stworzyć odpowiednie warunki dla jego powstania i rozwoju. Najlepszym środowiskiem wzrostu ku świętości jest rodzina, która otwiera się na Boga i współpracuje z Jego łaską. Podjęcie tego wyzwania jest niemożliwe bez łaski Bożej. Wszelki wysiłek ze strony człowieka, gdyby nie był przyobleczony łaską, na nic się nie przyda w drodze do świętości. To dzięki łasce jesteśmy w stanie pokonywać wszelkie przeszkody na tej drodze, zarówno te zewnętrzne, jak i wewnętrzne.
Franciszek we wspomnianej adhortacji podkreśla, że „świętość potrzebuje modlitwy, w przeciwnym wypadku sam ludzki wysiłek nie pozwoli na osiągnięcie doskonałości, o jaką chodzi Bogu”. Nie można zastąpić relacji z Bogiem relacją ze światem; człowiek nie osiąga Boga, zajmując się tylko światem. Zauważmy, że nikt nie rodzi się w kościele jako prezbiter lub zakonnik, ale jako świecki, dlatego nie wolno zapominać, że Bóg powołuje ludzi w ich środowiskach, by tam realizowali powołanie, by tam się uświęcali.
Mówiąc o świętości, nie wolno zapomnieć o „nieprzyjaciołach świętości”, o których pisze papież. Wśród nieprzyjaciół są: mentalność konsumpcyjna (która traktuje człowieka jak przedmiot, odbierając mu niejednokrotnie godność), następnie małoduszność, brak odwagi i ukryta pokusa ucieczki w bezpieczne miejsca. Papież po imieniu nazywa szatana, który jest osobą gotową do przemocy, byleby przeszkodzić człowiekowi w drodze do świętości. Dlatego ważna jest walka, czujność i rozeznanie dla tych, którzy pragną świętości.
Co sprawia, że świętość jest możliwa? Świętość nie jest trudna dla tych, którzy kochają. Ona jest bezinteresownym darem z siebie dla drugiego. Święty odzwierciedla życie Jezusa w sobie samym. Tak jak to uczynił, dla przykładu, nasz wielki św. brat Albert Chmielowski. To on powiedział: „Być dobrym jak chleb, który leży na stole i każdy kto chce, może go ukroić”. On nie tylko powiedział, ale żył jak chleb dla bezdomnych, ubogich Krakowa.
Na zakończenie, odwołując się do adhortacji o świętości, warto uświadomić sobie drogę do świętości, która jest drogą Ewangelii:
Bycie ubogim w sercu to właśnie jest świętość.
Reagowanie z pokorną łagodnością – na tym polega świętość.
Umiejętność płakania z innymi to jest świętość.
Godne i spragnione poszukiwanie sprawiedliwości jest świętością.
Miłosierne postrzeganie i działanie jest świętością.
Zachowywanie serca w czystości od wszystkiego, co plami miłość, jest świętością.
Rozsiewanie pokoju wokół nas jest świętością.
Akceptowanie codziennie drogi Ewangelii, pomimo że przynosi nam ona problemy, to jest świętość.
Drukuj...
Wykładowca liturgiki w Wyższym Seminarium Duchowym Redemptorystów w Tuchowie oraz Misjonarz
Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Tuchów
o. Ryszard Bożek CSsR