Wtorek, 26 marca 2019 roku, III tydzień Wielkiego Postu, Rok C, I
Świętego Dobrego Łotra – Sumienie pod krzyżem...
Dobry Łotr – zapomniany święty…
Nie zawstydzaj nas, lecz postępuj z nami według swej łagodności i według wielkiego swego miłosierdzia (Dn 3, 42)
– tymi słowami modlił się młodzieniec Azariasz, wtrącony wraz z dwoma towarzyszami przez króla Nabuchodonozora do rozżarzonego pieca, co dość obrazowo opisane zostało przez proroka Daniela.
Boże miłosierdzie to rzeczywiście jest coś, na co wszyscy liczymy i czego wszyscy się spodziewamy doświadczyć. W tym szczególnym czasie Wielkiego Postu niejednokrotnie usłyszeć można to słowo „miłosierdzie”. Od pierwszego dnia tego okresu liturgicznego podejmujemy różnego rodzaju wyrzeczenia czy umartwienia, mając gdzieś w głowie taką motywację, że oto przez te wszystkie nasze wielkopostne praktyki chcemy wyprosić Boże miłosierdzie dla samych siebie, chcemy wybłagać przebaczenie wszystkich popełnionych przez nas grzechów i nieprawości.
Tymczasem Jezus w dzisiejszej Ewangelii mówi nam, że nie wyrzeczenia, posty i modlitwy – choćby najbardziej wyczerpujące i wyniszczające – są tymi czynnikami, które miałyby „zmiękczyć” serce „zagniewanego” Ojca. Jezus mówi, że Boże przebaczenie pozostaje w prostej zależności od naszego ludzkiego przebaczenia. Jeżeli będę potrafił przebaczyć komuś, kto wobec mnie zawinił, Bóg postąpi względem mnie w taki sam sposób. Ale jeżeli będę zatwardziały w swoim gniewie i w swojej niechęci wobec tego, kto mnie skrzywdził w jakikolwiek sposób, Bóg wobec mnie zachowa się tak samo. Pisał św. Jan Paweł II w swojej encyklice poświęconej miłosierdziu, że „człowiek dociera do miłosiernej miłości Boga, do Jego miłosierdzia o tyle, o ile sam przemienia się wewnętrznie w duchu podobnej miłości w stosunku do bliźnich” (Jan Paweł II, Dives in misericordia, 14).
Przebaczenie nie jest czymś łatwym, nie jest czymś, co przychodzi nam czynić w sposób automatyczny, bo czasem wyrządzona nam krzywda jest naprawdę poważna. Ale ciężar doznanego zranienia wcale nie dyspensuje nas od obowiązku przebaczenia. Miłość bliźniego, która jest przecież znakiem rozpoznawczym każdego chrześcijanina, zawiera w sobie gotowość do przebaczenia.
Co zrobić, gdy umysł zdaje sobie sprawę z istniejącej konieczności przebaczenia, ale serce pozostaje zatwardziałe, przepełnione żalem i cierpieniem z powodu doznanej krzywdy? Odpowiedź daje nam psalmista, wychwalający Boga, który pomaga pokornym czynić dobrze, uczy pokornych dróg swoich (por. Ps 25, 9). Pokorne stawanie przed Bogiem pomaga uzdrowić naszą zatwardziałość, nasz brak gotowości do przebaczenia. Ale trzeba się uniżyć i prosić Boga o tę łaskę. Trzeba prosić – tak jak Azariasz wzywał Boga znajdując się w sytuacji wręcz beznadziejnej – ufając, że Bóg, widząc naszą pokorę i szczerą chęć przebaczenia, uzdolni nas do tego. Czasem będzie to wymagało długiego okresu czasu, ale czyż świadomość tego, że moje przebaczenie może pociągnąć za sobą konkretny akt Bożego miłosierdzia wobec mnie, nie stanowi wystarczającej motywacji?
Drukuj...
Tirocinium Pastoralne Prowincji Warszawskiej Redemptorystów (wewnętrzne studium Zgromadzenia,
przygotowujące do prowadzenia rekolekcji parafialnych i misji ludowych) – Lublin
o. Arkadiusz Buszka CSsR