Poniedziałek, 26 sierpnia 2019 roku, XXI tydzień zwykły, Rok C, I
Papież Franciszek podczas pielgrzymki apostolskiej do Ekwadoru w 2015 roku analizował przesłanie płynące z Ewangelii, którą odczytujemy w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej.
Fragment Ewangelii, którego wysłuchaliśmy przed chwilą, jest pierwszym wymownym opisem znaku w Ewangelii św. Jana.
Troska Maryi, która wyraziła się w prośbie skierowanej do Jezusa: «Nie mają wina» – mówi do Niego – i Jego odniesienie do «godziny» staną się zrozumiałe później, w opowiadaniu o męce.
Wesele w Kanie powtarza się w każdym pokoleniu, każdej rodzinie, w każdym z nas i w naszych wysiłkach, aby nasze serca znalazły równowagę w miłości trwałej, miłości płodnej i miłości radosnej. Zróbmy miejsce dla Maryi, «Matki», jak mówi ewangelista. I pójdźmy teraz wraz z Nią szlakiem Kany.
Papież zwraca uwagę na pierwszą postawę Maryi – jest Ona uważna.
Jest uważna na tym rozpoczętym już weselu, troszczy się o potrzeby nowożeńców. Nie zamyka się w sobie, w swoim świecie, przeciwnie, Jej miłość sprawia, że jest «dla innych». A będąc czujna, dzięki swojej przenikliwości zdaje sobie sprawę, że brakuje wina. Wino jest znakiem radości, miłości, obfitości. Iluż naszych nastolatków i ludzi młodych dostrzega, że w ich domach już od dawna brakuje tego wina?
Ileż kobiet samotnych i zasmuconych zadaje sobie pytanie, kiedy miłość odeszła, kiedy miłość odeszła z ich życia? Ileż osób starszych czuje, że są wykluczone ze świąt swoich rodzin, że zostały usunięte do kąta i są pozbawione pokarmu codziennej miłości dzieci, wnuków, prawnuków? Brak tego wina może być również następstwem braku pracy, chorób, trudnych sytuacji, z jakimi zmagają się nasze rodziny na całym świecie. Maryja nie jest matką «roszczeniową». Maryja jest po prostu matką! Jest obecna, czujna i troskliwa.
W momencie, kiedy dostrzegła, że brakuje wina, zwróciła się z ufnością do Jezusa. To znaczy, że Maryja się modli.
Idzie do Jezusa i modli się. Nie idzie do gospodarza wesela – przedstawia kłopot nowożeńców bezpośrednio swojemu Synowi. Odpowiedź, którą otrzymuje, wydaje się zniechęcająca: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? [Czyż] jeszcze nie nadeszła godzina moja? (J 2, 4). Ona jednak złożyła ten problem w ręce Boga. Jej troska o potrzeby innych przyspieszyła «godzinę» Jezusa. I Maryja jest częścią tej godziny, od żłóbka po krzyż. Ta, która potrafiła przemienić stajnię dla zwierząt w dom Jezusa, ze skromnymi pieluszkami i z olbrzymią czułością (por. EG, 286), przyjęła nas jako swoje dzieci, gdy miecz przeniknął Jej serce. Uczy nas Ona powierzania naszych rodzin w ręce Boga; uczy nas modlitwy, umacniając nadzieję, która wskazuje, że nasze troski są również troskami Boga. Modlitwa wyrywa nas zawsze ze sfery naszych trosk, sprawia, że wznosimy się ponad to, co nam sprawia ból, co nas niepokoi lub czego nam brakuje, i pomaga nam zwrócić się ku naszym bliźnim, wczuć się w ich położenie. Rodzina jest szkołą, w której modlitwa przypomina nam również, że mamy bliźniego w najbliższym otoczeniu, którego widzimy: który żyje pod tym samym dachem, dzieli z nami życie i jest w potrzebie.
Wreszcie na koniec, Maryja działa.
Jej słowa: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie (J 2, 5), skierowane do sług, są także zachętą dla nas, byśmy oddali się do dyspozycji Jezusowi, który przyszedł nie po to, aby Mu służono, lecz aby służyć. Służba stanowi kryterium prawdziwej miłości. Ten, kto miłuje, służy, oddaje się na służbę innych. A uczymy się tego szczególnie w rodzinie, w której stajemy się dla siebie sługami z miłości. W rodzinie nikt nie jest wykluczony; wszyscy mają jednakową wartość. Rodzina żyjąca wiarą i pamiętająca, że ma Maryję za Matkę, staje się najbliższym szpitalem dla chorych jej członków. Rodzina jest pierwszą szkołą dla dzieci, ucząc wszystkiego, co potrzebne im na przyszłość. Rodzina jest wielkim bogactwem społecznym, której nikt i nic nie może zastąpić. Rodzina tworzy także mały Kościół, nazywamy ją Kościołem domowym, który wraz z życiem przekazuje czułość i miłosierdzie Boga. W rodzinie wiara miesza się z mlekiem matki: doświadczając miłości rodzicielskiej, odczuwamy bliskość miłości Boga.
Cała ta historia zaczęła się, ponieważ nie mieli wina, i wszystko to mogło się dokonać, ponieważ Maryja była czujna, potrafiła złożyć w ręce Boga swoje troski oraz postąpiła mądrze i odważnie. Bądźcie cierpliwi, miejcie nadzieję, postępujcie jak Maryja, módlcie się, działajcie, otwierajcie serce, bo najlepsze z win niebawem się pojawi. Bóg zawsze znajduje się blisko peryferii tych, którym zabrakło wina, którzy muszą pić tylko strapienia; Jezus woli nalewać najlepszego z win tym, którzy z tego czy innego powodu czują, iż rozbiły się im wszystkie stągwie.
Tak jak zachęca nas Maryja, czyńmy «wszystko, cokolwiek Pan nam powie». I bądźmy wdzięczni, że w tym naszym czasie i w tej naszej godzinie nowe wino, to najlepsze, pozwala nam odzyskać radość z bycia rodziną, radość życia w rodzinie.
Drukuj...
Wykładowca teologii pastoralnej w Wyższym Seminarium Duchownym Redemptorystów w Tuchowie oraz w Wyższym Seminarium
Duchownym Franciszkanów w Krakowie, rekolekcjonista sióstr zakonnych i księży – Kraków
o. Kazimierz Fryzeł CSsR