Słowo Redemptor

Podwyższenia Krzyża Świętego – święto

 

 

 

Sobota, 14 września 2019 roku, XXIII tydzień zwykły Rok C, I

 

 

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

 

Krzyż jest bliski i drogi naszemu sercu. Krzyż zawieszamy na ścianie mieszkania. Krzyż pokazujemy dzieciom, aby poznały i pokochały miłość Jezusa i w blasku krzyża wyrosły na dzielnych i ofiarnych ludzi. Mały krzyżyk zawiesza matka na szyi córki, gdy po raz pierwszy przystępuje do Komunii świętej. Ojciec wręcza krzyż synowi, kiedy przyjmuje sakrament bierzmowania. Rodzice ze łzą w oku i drżącą ręką kreślą znak krzyża na czole dziecka, błogosławią swoje dziecko w dniu ślubu, aby założyło własną, szczęśliwą rodzinę. Do krzyża wyciągają swoją rękę ludzie chorzy i w krzyżu szukają umocnienia w cierpieniu. Krzyż bierze w dłonie człowiek umierający, aby w godzinie śmierci pożegnać się z doczesnością, a powitać wieczność. Krzyż stawiamy na chrześcijańskim grobie.

 

Dlaczego czcimy krzyż? Czemu bierzemy do ręki krzyż, choć jest narzędziem okrutnej śmierci? Czemu szukamy krzyża, choć jest symbolem najgorszych cierpień? Czemu klękamy pod krzyżem, chylimy przed nim czoło? Dlaczego z miłością i czcią całujemy krzyż? Dlatego, że krzyż jest największym i najbardziej przekonywującym dowodem miłości Boga do człowieka. Bóg wyznał na krzyżu swoją miłość. Wyznał miłość nie słowem, lecz umęczonym ciałem; nie ustną deklaracją, lecz krwią płynącą z ran. Można umrzeć z braku miłości lub z powodu miłości. Obie sytuacje można odnieść do Jezusa, który umarł na krzyżu jako ktoś odrzucony, niekochany, a zarazem umarł jako Ten, kto kocha do końca, bez granic. Chrystus uczynił z krzyża znak prawdziwej miłości – miłości przebaczającej i uzdrawiającej.

 

Opowiadają o pewnym rycerzu, który żył we Florencji.

Kiedy zabito jego brata, postanowił dokonać zemsty. Kiedy dopadł mordercę i wyciągnął miecz, ten padł na kolana i błagał o litość: „Rycerzu, dziś Wielki Piątek i Pan Jezus na krzyżu przebaczył mordercom. Nie mam przy sobie krzyża, lecz rozłożone ręce niech ci przypomną krzyż. W imię Jezusa ukrzyżowanego, daruj mi życie”. Te słowa wywarły ogromny wpływ na zmianę postawy Jana Gwalberta. Zaprowadził przestępcę do kościoła i przed krzyżem wyraził przebaczenie zabójcy swojego brata: „Chrystus przebaczył wrogom i ja tobie wybaczam. Brata mi wydarłeś, teraz zostań moim bratem. Po bracie został majątek, weź go, chodź do mojego domu – żyjmy ze sobą w miłości jak bracia”.

Krzyż jest znakiem przebaczenia Boga, który wobec żalu i pokornej prośby grzesznika przebacza mu jego największe nawet winy. Z wysokości krzyża miłość Boga spływa na człowieka i ogrzewa jak promienie słońca. Bóg dotyka miłością bolesnych ran ludzkiego życia. Człowiek doznaje przebaczenia, uzdrowienia, odpuszczenia grzechów za cenę ofiary Chrystusa, który uniżył samego siebie, stawszy się posłuszny aż do śmierci. Dlatego Bóg Go nad wszystko wywyższył (por. Flp 2, 8). Krzyż został wywyższony, uświęcony przez samego Chrystusa. Przez ofiarę Chrystusa na krzyżu, Bóg „podwyższył” człowieka. Ukazał moc miłości, która podnosi człowieka, uwalnia od zła, przywraca nadzieję, przekazuje prawdziwe życie. Miłość, która wypływa z krzyża, jest miłością, która wyzwala człowieka z nędzy i przywraca mu właściwą godność.

 

Krzyż jest ratunkiem, ocaleniem, miejscem uzdrowienia i napełnienia życiem. W dramacie „Jedwabny but”, którego autorem jest Paul Claudel, piraci napadają na statek, przywiązują kapitana do masztu i zatapiają go. Na krótko po tym zdarzeniu kapitan – wciąż przywiązany do masztu – unosi się na falach morskich i modli się: „Panie, jestem pewien, że to Ty mnie tak przywiązałeś. Bardziej nie mogę być już z Tobą związany. A nawet gdybym uwolnił poszczególne części mojego ciała, to żadnego z nich nie mogę od Ciebie oddalić. I tak jestem naprawdę przywiązany do krzyża. Ale ten krzyż, który mnie teraz więzi, ostatecznie uratuje mnie”. Rzeczywiście krzyż Chrystusa jest znakiem zwycięstwa nad złem, szatanem i śmiercią. Jest drzewem życia i do życia prowadzi.

 

Krzyż odsłania nie tylko głębię Bożej miłości i Bożego przebaczenia. Krzyż jest także ważną lekcją dla ludzkiej miłości. Każda ludzka miłość kryje w sobie krzyż, czyli jakąś bolesną niespodziankę. Kto kocha, przekonuje się, prędzej czy później, że jest inaczej, niż miało być. Rozczarowanie jest niezbędnym etapem rozwoju miłości. To moment opadnięcia złudzeń, to błogosławiona chwila prawdy o sobie i o tych, których kochamy. To poznawanie siebie i innych bywa bardzo bolesne, trudne, a czasem ponad nasze siły. Dla wielu ludzi to koniec miłości, a tymczasem to jest jej największa szansa. Miłość zaczyna się wtedy, kiedy przestajemy kochać swój własny obraz drugiego człowieka, a zaczynamy kochać człowieka takim, jaki jest naprawdę. W każdej miłości w jakiś sposób próbuje się wierność i gotowość do przebaczenia. Życiowa próba jest momentem, który może wydobyć na światło dzienne prawdę miłości – jej piękno, siłę lub jej kruche fundamenty.

 

Człowieka kusi luksus i wygody. Człowiek na wszelkie sposoby ucieka od tego, co trudne, co boli, co wymaga poświęcenia. Człowiek szuka miłości, która nic nie kosztuje, a przecież taka miłość nie istnieje. Dzisiaj niestety promuje się obraz miłości niedojrzałej, opartej tylko na uczuciach albo erotycznym zauroczeniu. To, co nazywa się miłością, bywa egoizmem, skoncentrowaniem na czubku własnego nosa, szukaniem tylko siebie. Człowiek wierzący, owszem szuka szczęścia w miłości, ale dzięki Ewangelii wie, że szczęście leży głębiej, a miłość rośnie, oczyszcza się, doskonali bardziej w chwilach trudnych niż przez chwile uczuciowego lub zmysłowego upojenia. Człowiek wierzący rozumie, że gdzie jest prawdziwa miłość, tam jest i krzyż, i to nie tylko własny, ale także drugiego człowieka. I ten krzyż „nie mój” także trzeba wziąć na swe ramiona. Na ile jestem zdolny do takiej miłości? Za kogo jestem gotów umrzeć? Wzrusza nas, kiedy ktoś potrafi oddać jakąś cząstkę siebie, oddać krew, nerkę, szpik…, aby ratować życie innych.

 

Ofiara krzyża Chrystusa uobecnia się w sposób sakramentalny w ofierze Eucharystii, którą sprawujemy. Chrystus oddaje za nas swoje życie, abyśmy życie mieli w pełni, abyśmy z ofiary Chrystusa czerpali siłę do podejmowania naszych codziennych krzyży. Abyśmy potrafili prawdziwie miłować innych, tak jak Chrystus nas umiłował. Przystąpmy do ołtarza z ufnością i uwierzmy w Jezusa Chrystusa wywyższonego na krzyżu, bo każdy, kto w Niego wierzy, będzie miał życie wieczne.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Drukuj...

Kapelan Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach Sp. z o.o. – Gliwice

o. Mariusz Więckiewicz CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy