Sobota, 21 września 2019 roku, XXIV tydzień zwykły, Rok C, I
Dziś obchodzimy święto św. Mateusza ewangelisty. To bardzo ważna postać w życiu pierwotnego Kościoła, jeden z czterech ewangelistów.
Na co chciałbym dziś zwrócić waszą uwagę? Na spojrzenie! Na siłę spojrzenia!
Spojrzenie, spoglądanie, wzrok to ważna część naszego życia. Przekonałem się o tym osobiście w ostatnim czasie, cierpiąc na zapalenie spojówek i będąc praktycznie wyłączonym z życia społecznego.
Jak patrzę na świat, który mnie otacza, na ludzi, którzy są wokół mnie? Jaki jest mój wzrok, jakie jest moje spojrzenie? Pewno nieraz doświadczyliśmy siły wzroku; mówimy o miłości od pierwszego wejrzenia; mówimy o spojrzeniu z przyjaźnią, miłością, życzliwością, ale też uświadamiamy sobie i te trudne spojrzenia – bez życzliwości, czasami wręcz z wrogością, ze złością. Jak ważne jest spojrzenie…
Od razu pytam każdego z nas: jakie są moje spojrzenia na ludzi, którzy są wokół? Co przeważa w moim spojrzeniu: życzliwość czy też niechęć?
Dlaczego o to pytam?
To w nawiązaniu do dzisiejszej Ewangelii, w której czytamy, że Jezus ujrzał człowieka z komorze celnej, imieniem Mateusz. Kiedy Jezus popatrzył w oczy celnikowi Mateuszowi, poborcy podatkowemu, znanemu grzesznikowi, którego idolem do tego momentu były tylko pieniądze, ten poczuł owo spojrzenie Jezusa w sercu.
I właśnie to spojrzenie Jezusa z miłością zmieniło całkowicie życie Mateusza. Mówimy, że to spojrzenie Jezusa go nawróciło. Ledwie poczuł je w sercu, natychmiast wstał i poszedł za Jezusem. I to jest bardzo ważna prawda: Jezusowe spojrzenie zawsze nas podrywa, podnosi. To spojrzenie Jezusa nigdy nie upokarza, nie poniża. Wręcz przeciwnie, ono zachęca, abyśmy powstali i szli naprzód z radością i entuzjazmem. To spojrzenie wyrażające miłość jest dla nas zachętą. Daje nam odczuć, że On nas kocha. I to właśnie daje nam odwagę, by iść za Nim, tak jak Mateusz w dzisiejszej Ewangelii, który wstał i poszedł za Nim.
Jezusowe spojrzenie nie miało nic z magii czy hipnozy, lecz kiedy Jezus patrzył na kogoś, to tak jakby wypowiadał jego imię. I to spojrzenie odmieniało życie każdego człowieka. Tak było z Piotrem, kiedy zaparłszy się Jezusa, napotkał Jego spojrzenie i rozpłakał się. Tak było również w spojrzeniu na Matkę z wysokości krzyża i na jednego z uczniów – to spojrzenie mówiło, że Jego Matka jest również naszą Matką i matką jest Kościół. To wszystko zawierało się w tym jednym spojrzeniu. Pamiętamy, jak Jezus spojrzał na dobrego łotra. Warto się na tym zastanowić, warto się poddać temu Jezusowemu spojrzeniu, bo ono ma moc przemienić nas całkowicie.
Kiedy Jezus przyszedł do domu Mateusza i usiadł za stołem, przyszło wielu grzeszników i celników, aby Go słuchać. Ci grzesznicy i celnicy poczuli Jego spojrzenie, poczuli, że Jezus ich podnosi i przywraca im godność. Spojrzenie Jezusa czyni nas godnymi, daje nam godność. To jest to hojne spojrzenie Jezusa.
To spojrzenia Jezusa czuliśmy na sobie wszyscy, i to nie jeden raz. Trzeba nam sobie przypomnieć wzrok kapłana głoszącego Dobrą Nowinę, czuliśmy to doświadczenie w sakramencie pokuty, kiedy kapłan w imię Jezusa odpuszczał nam grzechy, kiedy w sakramencie namaszczenia chorych nas pocieszał i umacniał!
Stańmy dziś wszyscy, wobec tego cudownego spojrzenia Jezusa, które daje nam pewność, że On nas kocha, że zależy Mu na nas. To spojrzenie Jezusa na nasze życie będzie trwało wiecznie.
A na koniec niech każdy z nas uczy się spojrzenia Jezusa z miłością na każdego człowieka, z którym się codziennie spotyka. Niech i moje, ludzkie spojrzenie daje ludziom odwagę, nadzieję i radość.
Drukuj...
Wykładowca liturgiki w Wyższym Seminarium Duchowym Redemptorystów w Tuchowie
oraz Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Tuchów
o. Ryszard Bożek CSsR