Środa, 18 września 2019 roku, XXIV tydzień zwykły, Rok C, I
„Jeżeli Bóg w życiu jest na pierwszym miejscu, wszystko znajdzie się na właściwym miejscu”
– pisał św. Augustyn.
Słyszałem kiedyś takie zdanie: „Kiedy księża nie wiedzą, o czym mówić na kazaniach, to mówią o miłości”. Ta opinia jest dość krytyczna, a przecież o miłości nigdy dość. Zwłaszcza o Bożej miłości. Ważne jednak, żeby nie zatrzymywać się tylko na abstrakcyjnych pojęciach, ale dostrzec w relacji Boga do człowieka konkret. Bo Boża miłość jest konkretna. Najważniejszym konkretem w Bożym wyjściu do ludzi jest osoba Jezusa Chrystusa – Tego, który został posłany, aby nas uzdrawiać, głosić nam dobrą nowinę i ponieść nasze grzechy na drzewo krzyża, aby otworzyć nam drogę do nieba, do zbawienia. Jest to pomoc, której nam bardzo potrzeba. Spoglądając szerzej na Boże działania, powinniśmy dostrzec wszystkie te momenty w historii ludzkości, w których Bóg działa dla naszego dobra. Stworzył bowiem ten piękny świat, który nas otacza, stworzył ludzi na swój obraz i podobieństwo, wielokrotnie wybawiał swój naród z opresji. Wystarczy wspomnieć chociażby wyzwolenie z niewoli egipskiej czy posyłanie proroków, którzy potrafili interpretować ówczesne wydarzenia zgodnie z Bożą wolą, co okazywało się nieodzowną pomocą w codziennym życiu ludzkości.
Taka jest Boża miłość, pełna dowodów jego obecności i tego, że Bogu na człowieku bardzo zależy. A jak to wygląda z naszej strony? Jaka jest odpowiedź człowieka? Zdanie wypowiedziane przez świętego Augustyna jest bardzo dobrą podpowiedzią co do tego, co ludzie powinni zrobić, aby w pełni odpowiedzieć na Bożą miłość. Musimy stawiać Boga na pierwszym miejscu w naszym życiu. Pytanie jednak, co to oznacza. Jakie niesie to za sobą konsekwencje? Czy samo wypowiadanie tego zdania wystarczy? Przecież to nie zaklęcie. Potrzeba więc konkretu z naszej strony.
Przykład daje nam dzisiaj Jezus, którego odnajdujemy w świątyni jerozolimskiej. Zatroskani rodzice martwili się, że nie ma go przy nich, ale Jezus tłumaczy w prostych słowach: Muszę być w tym co jest mojego Ojca... (por. Łk 2, 49). Tylko w ten sposób przy naszym Ojcu możemy odnaleźć Bożą wolę, możemy odnaleźć to, czego Bóg od nas żąda, co mamy czynić. Jezus nie pokazuje w ten sposób, że rodzicom nie należy się szacunek, że mają być nieważni dla nas, bo przecież w kolejnych słowach słyszymy, że wrócił z nimi do Nazaretu... (por. Łk 2, 51). Pokazał jednak w tej scenie, że pierwsze miejsce w Jego życiu zajmuje Ojciec i że przyjdzie dzień, kiedy będzie musiał spełnić Jego wolę.
Tym, który pokazuje nam, jak pełnić wolę Bożą, jak przekuć ją w konkret w swoim życiu, jest patron dnia dzisiejszego św. Stanisław Kostka. Chociaż nie miał zgody rodziców, wiedział, że jego życiowym powołaniem jest wstąpienie na drogę życia konsekrowanego w zakonie jezuitów. Udał się więc aż do samego Rzymu, aby tam prosić o przyjęcie do klasztoru. Nie chciał w ten sposób pokazać, że ma w pogardzie swoich bliskich, że chce im zrobić na złość. Jego postępowanie miało pokazać, że i on powinien być w tym, co należy do jego Ojca niebieskiego. To było jego najskrytsze i najgłębsze pragnienie serca, jego powołanie. Dowodem na to, że postąpił słusznie, jest jego śmierć w wieku zaledwie 17 lat w opinii świętości, która została potwierdzona przez Kościół. Nie mamy dzisiaj wątpliwości, że wypełnił niełatwą pełną wyrzeczeń, wolę Bożą. Dał nam przykład, co to znaczy postawić Boga na pierwszym miejscu w swoim życiu. Odszedł do domu Ojca pełen pogody ducha, spokoju i ufności w Boże miłosierdzie.
W pełnieniu Bożej woli, w stawianiu Boga na pierwszym miejscu, niech pomaga nam Matka Najświętsza, ta która towarzyszyła św. Stanisławowi przez całe życie, która była przy nim do końca, która przeprowadziła go do pełni szczęścia, do zbawienia.
Drukuj...
Duszpasterz w Parafii św. Klemensa Hofbauera – Głogów
o. Krzysztof Wąsiewicz CSsR