Słowo Redemptor

Środa pierwszego tygodnia Adwentu

 

 

 

Środa, 05 grudnia 2018 roku, I tydzień Adwentu, Rok C, I

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

 

Bycie w górach i na górze niesie ze sobą bardzo często wspaniałe doznania estetyczne. Ostre szczyty zarysowujące się na błękicie nieba pomagają poczuć ludzką małość i ograniczoność oraz jednocześnie zachwycają pięknem i geniuszem stworzenia. Jednak bycie na górze może też wzbudzić we mnie wyższość, brak zainteresowania tym, co jest w dole, szczególnie gdy góra nie jest skalista, a jest nią stanowisko, pieniądze czy jakakolwiek władza nad drugim człowiekiem. Mówi się, że patrząc z góry, wszystko wydaje się płaskie i bezwartościowe. Na pewno tak jest, gdy z góry spoglądamy na drugiego człowieka, ubogiego, bezdomnego, chorego, niepełnosprawnego czy niedołężnego. A tym bardziej wydaje się on bezkształtny i bezwartościowy, im wyżej jest wierzchołek… naszego nosa.

 

W dzisiejszej Ewangelii, która prowadzi nas kolejnego dnia Adwentu, Jezus wchodzi na górę. Nie robi tego jednak, żeby rozbudzić swoje ego i poczuć władzę na innymi, ale robi to po to, żeby każdy mógł się do Niego zbliżyć i mógł Go zobaczyć. Obecność Jezusa sprawia, że przychodzą do Niego chorzy, ułomni, wszyscy potrzebujący doraźnej pomocy. Jezus ich uzdrawia, co wprawia tłumy w zdumienie. Ale celem Jezusa na ziemi nie jest kuglarstwo, uzdrawianie dla zdobycia poklasku mas, które mogą być potencjalnymi głosującymi podczas wyborów i trzeba zaskarbić sobie ich przychylność. Uzdrowienia Jezusa mają na celu uświadomienie ludziom, że pośród nich żyją tacy, którzy tej pomocy potrzebują, którzy wcale nie są gorsi ani inni. A o tym, że dla Jezusa wszyscy są jednakowo ważni, świadczą Jego kolejne słowa: Żal mi tego tłumu... Lituje się nad tymi, którzy są zdrowi, którzy sami mogliby sobie zapracować na jedzenie. Dlaczego? Bo Jezus widzi z góry, tzn. widzi nas wszystkich tak samo, tak samo kochanych, tak samo umiłowanych, ale i tak samo biednych. Bez względu na chorobę czy defekt fizyczny, dla Jezusa jesteśmy wszyscy grzesznikami, którzy potrzebują Jego miłości, Jego pomocy. Dlatego chce nas karmić chlebem. Ale nim to uczyni, mówi tłumowi, by usiadł na ziemi. To też symboliczne. Jezus pokazuje nam, gdzie mamy się karmić chlebem od Niego i gdzie jest miejsce naszego spotkania z Nim – na ziemi. Tu postawił nas Stwórca i tu dokonuje się nasze spotkanie z Nim.

 

Często jest tak, ze szukamy Boga nie wiadomo gdzie. Odwiedzamy nieznajome zakątki świata, przeszukujemy biblioteki i strony internetowe, by znaleźć coś, co da nam spełnienie, co nas napełni. A Jezus nam pokazuje, że to czego potrzebujemy do szczęścia, jest tu na ziemi. Nie oznacza to oczywiście, że nie mamy myśleć o niebie, ale oznacza to, że królestwo jest pośród nas... Słowa: Żal mi tego tłumu... mają się stać mobilizacją dla nas, aby zejść z wyżyn naszego egoizmu i nakarmić tłum siedmioma chlebami i parą rybek, czyli tym, co mamy. Jezus nie wymaga od nas heroiczności i rzeczy nieosiągalnych, ale tych na ziemi. Nie patrzmy z góry, a ewentualnie w górę, oczekując zapowiadanego Mesjasza. Niech taki będzie tegoroczny Adwent.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Drukuj...

Redemptorysta Prowincji Warszawskiej, obecnie duszpasterz w Parafii Ducha Świętego – Szczecinek

o. Wacław Zyskowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy