Poniedziałek, 06 kwietnia 2020 roku, VI tydzień Wielkiego Postu, Rok A, II
Rozpoczęliśmy czas Wielkiego Tygodnia. Jest to moment, który kieruje nasze myśli w stronę tego, co w naszym życiu jest tak naprawdę najważniejsze.
Na to pytanie musieli odpowiedzieć sobie bohaterowie dzisiejszej Ewangelii. W czasie uczty doszło do pewnej kontrowersji. Maria namaściła nogi Jezusa drogocennym olejkiem nardowym. Jednak nie był to zwykły olejek. W czasach starożytnych należał do produktów luksusowych. Na jego cenę wpływał fakt, że roślina, z której wykonywano olejek, rośnie na wschodnich stokach Himalajów, na wysokości powyżej trzech tysięcy metrów nad poziomem morza. Judasz, który musiał widocznie znać się na jego wartości, ocenił go na więcej niż trzysta denarów. I tutaj dochodzi kolejna rzecz. Jeden denar to wynagrodzenie za cały dzień pracy jednego ówczesnego robotnika. Jeden z egzegetów biblijnych przeliczył tę sumę na dzisiejsze warunki ekonomiczne. Z obliczeń wyszło, że olejek, który wykorzystała Marta, kosztowałby dziś około 16 tysięcy złotych.
Kiedy mamy te informacje dochodzimy do sedna problemu, który poruszył Judasz. Był on przekonany, że lepiej taką sumę przeznaczyć na cele charytatywne. Z ekonomicznego punktu widzenia być może miał rację, nawet, jeśli był oszustem i złodziejem. Jednak tu chodzi o coś zupełnie innego. Szlachetny i drogocenny olejek z dzisiejszej Ewangelii jest symbolem tego, co mamy dać Bogu. A mamy dawać z siebie to, co mamy najlepszego. Nie powinniśmy żałować Bogu siebie. Być może gest Marty można uznać za rozrzutność i marnotrawstwo, bo w kilka sekund wydała roczny zarobek. Ale jest coś, co usprawiedliwia jej zachowanie. To miłość. Bo kto kocha Jezusa, potrafi dla Niego oddać to, co ma najcenniejszego. Dlaczego Judasz nie potrafił zrozumieć gestu Marty? Bo nie kochał Jezusa. Tylko miłość potrafi logicznie wytłumaczyć sens przesłania dzisiejszej Ewangelii.
Czy my umiemy coś stracić dla Jezusa? Najcenniejsze, co możemy ofiarować Bogu, to nasz czas. Niekiedy narzekamy, że ciągle nie mamy czasu na modlitwę czy Eucharystię. Ale to nieprawda, że nie mamy czasu! Mamy go dokładnie tyle, ile każdy człowiek, a mianowicie 10 080 minut na tydzień. Chodzi tylko o to, co z nimi robimy. A gdyby tak 10 000 minut każdego tygodnia zainwestować w sprawy doczesne a resztę – to jest 80 minut – każdego tygodnia poświęcić wyłącznie sprawie swojego zbawienia? Jeśli naprawdę kochamy Jezusa, nie będziemy mieli z tym problemu.
Kolejną rzeczą, której uczy nas dzisiejsza Ewangelia, jest to, iż dla Boga ważny jest nie tylko dobry uczynek, ale także więź z Nim. Jezus, broniąc Marii, kieruje do Judasza słowa: Ubogich zawsze macie u siebie, ale Mnie nie zawsze macie. Mistrz z Nazaretu nie neguje pomocy ubogim. Nie wycofuje się ze słów: cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili, ale podkreśla, że dobre uczynki, pomoc ubogim, trzeba budować na osobistej więzi z Bogiem. Nie zawsze rozumie to współczesny świat, który chciałby zepchnąć Kościół tylko do działalności charytatywnej. Co jakiś czas w mediach słyszy się głosy, po co katecheza w szkole, po co kapelani w szpitalu, po co budynki kościelne, przecież pomodlić się można wszędzie, a zaoszczędzone dzięki temu pieniądze można rozdać ubogim. Ci, którzy tak twierdzą, wpisują się w logikę Judasza. Nasze dobre uczynki wobec tych, którzy potrzebują naszej pomocy, muszą być zbudowane na fundamencie więzi z Bogiem. W przeciwnym razie, zawsze to, co duchowe, będzie uważane za marnotrawstwo.
Byłem kiedyś świadkiem rozmowy pomiędzy młodą dziewczyną, która robiła karierę w wielkim mieście, a starszą panią. Jak to niekiedy bywa, rozmowa międzypokoleniowa zeszła na temat „bogactwa” Kościoła. Owa młoda dziewczyna zarzuciła, że Kościół ma za dużo złota, które kapie z ołtarzy, że jest to niepotrzebne, że sam krzyż i białe ściany wystarczą oraz lepiej, żeby wszystkie swoje pieniądze Kościół rozdał biednym. Starsza pani spokojnie wysłuchała argumentów młodej damy, by w końcu odpowiedzieć: „A czy twój tata w czasie ślubu dał twojej mamie plastikową obrączkę czy złotą? Przecież, jeśli tak twierdzisz, to bez znaczenia. A przecież jak się kogoś kocha, to ofiarowuje mu się to, co mamy najcenniejszego”. Dziewczyna nerwowo zerknęła na zegarek i zaraz odeszła.
Jezus w dzisiejszej Ewangelii uczy nas „twórczego marnowania”. To, co dla nas może wydawać się marnotrawstwem, dla Boga jest wielkim darem. Niech Wielki Tydzień uczy nas, jak dla Boga tracić to, co tylko materialne, aby zdobyć największy skarb, czyli miłości i relację z Jezusem.
Rozważania (kazania-homilie): Wielki Poniedziałek, Rok A, II
o. Grzegorz Jaroszewski CSsR (02 kwietnia 2012 roku, Rok B, II)
o. Edmund Kowalski CSsR (25 marca 2013 roku, Rok C, I)
o. Piotr Andrukiewicz CSsR (14 kwietnia 2014 roku, Rok A, II)
o. Ryszard Bożek CSsR (30 marca 2015 roku, Rok B, I)
o. Mariusz Simonicz CSsR (21 marca 2016 roku, Rok C, II)
o. Jacek Dembek CSsR (10 kwietnia 2017 roku, Rok A, I)
o. Arkadiusz Buszka CSsR (26 marca 2018 roku, Rok B, II)
o. Andrzej Makowski CSsR (15 kwietnia 2019 roku, Rok C, I)
o. Łukasz Baran CSsR (06 kwietnia 2020 roku, Rok A, II)
Drukuj...
Duszpasterz w Parafii Świętego Klemensa Hofbauera – Warszawa
o. Łukasz Baran CSsR