Słowo Redemptor

Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny – uroczystość

 

 

 

Sobota, 15 sierpnia 2020 roku, XIX tydzień zwykły, Rok A, II

 

 

 

 

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

 

Pewien misjonarz, podróżując bardzo szybkim japońskim pociągiem, wypełniał czas modlitwą z brewiarza. W pewnym momencie nagły ruch pociągu sprawił, że z brewiarza wyleciał obrazek przedstawiający Wniebowzięcie Matki Bożej i upadł na podłogę. Siedzące obok misjonarza dziecko schyliło się i podniosło go. Zanim zwróciło księdzu obrazek, tak jak wszystkie ciekawe dzieci przyjrzało mu się.

Kto to jest ta piękna pani? – zapytało misjonarza.
To… moja mama – odpowiedział po chwili kapłan.
Chłopiec przyjrzał się misjonarzowi, a potem znów spojrzał na obrazek:
Nie jesteś do niej wcale podobny – powiedział chłopiec.
Misjonarz uśmiechnął się – To prawda, a jednak muszę ci powiedzieć, że przez całe moje życie robię wszystko, aby się do niej upodobnić choćby odrobinę.

 

Czy my jesteśmy podobni do Maryi? Choćby odrobinę? Kiedy patrzymy w niebo, do którego Maryja została wzięta ze swoim ciałem i duszą, każdy z nas musi postawić sobie to pytanie: Czy jestem podobny do Maryi? Ale przy tym pojawia się kolejne trudne pytanie: Czy dziś niebo jest dla nas możliwe? Czy my mamy szansę na pójście do nieba? W szukaniu odpowiedzi na tak postawione pytania, być może nasuwają się nam od razu wątpliwości, że Maryja miała przecież łatwiej, bo była wybrana przez Boga i obdarzona przez Niego specjalnymi łaskami i darami. Z pewnością niektóre z tych tez są uzasadnione, bo przecież przez nasze słabości różnimy się od Maryi. Jednak pamiętajmy, że i my możemy dostąpić łaski nieba. Bo przecież całe nasze życie zmierza do tego, aby do nieba dojść. To jest cel naszego życia.

 

W 2017 roku głośno było w mediach o zamordowanej w Boliwii 25-letniej Helenie Kmieć, która odbywała tam staż misyjny jako wolontariuszka, opiekując się ubogimi dziećmi. Kiedyś jako stewardessa, wypełniając ankietę dla linii lotniczych, tak napisała o swoich planach:

„Na najbliższy rok: uporządkowanie, nauczyć się języka hiszpańskiego; na następne pięć lat: rodzina, praca dająca satysfakcję i być bardziej dla innych; plan długoterminowy – dostać się do nieba – to jest mój cel ostateczny”.

 

Nasze plany życiowe są ważne: założyć rodzinę, zbudować dom, rozwijać karierę czy założyć swoją firmę. To wszystko jest potrzebne, ale przede wszystkim ma to nam pomóc, a nie przeszkodzić w naszej życiowej drodze do nieba. Cóż z tego, że zdobędziemy sławę, majątek czy poważanie wśród ludzi, jeżeli stracimy to, co najważniejsze, czyli niebo.

 

A niebo jest jak miasto położone na wysokiej górze, do którego nie można po prostu wjechać, ale trzeba się wspinać. Ci, którzy są zbyt leniwi, aby się wdrapywać, mogą go nie zdobyć, podobnie jak ludzie źli, którzy nie chcą go szukać. Jeśli jesteśmy obojętni wobec nieba w tym życiu, to będzie nam trudno zbliżyć się do niego w momencie śmierci. Skąd weźmiemy wtedy siły do osiągnięcia nieba, jeśli przez całe nasze życie było ono lekceważone?

 

Zatem jak powinna wyglądać nasza droga do nieba? Na granicy trzech państw Ameryki Południowej – Peru, Brazylii i Boliwii, znajduje się wysoki słup graniczny. Umieszczone są na nim strzałki zwrócone w kierunku stolic trzech wymienionych państw z podaniem odległości do nich w kilometrach. Zaś na wierzchołku tego słupa znajduje się strzałka z napisem: „Do nieba zdąża się przez całe życie”.

 

Do nieba zdąża się przez całe życie. Przykład tego ukazała nam Maryja. Ona swoją wędrówkę do nieba rozpoczęła w momencie zwiastowania w Nazarecie. Wyraziła wtedy zgodę na to, aby zostać Matką Zbawiciela. Wypowiedziana wtedy zgoda mówi nam o bezgranicznej ufności i posłuszeństwie Maryi wobec przychodzącego do Niej Boga. Maryja później w swoim życiu jeszcze wiele razy potwierdzała swoją ufność przed Bogiem! Ta ufność zaprowadziła ją także pod krzyż na Golgotę. I mimo cierpień Syna, nigdy nie straciła ufności w Bogu. Przez tę ufność Maryja zasłużyła, aby zostać wzięta do nieba. A jak jest z naszą ufnością? Zwłaszcza wtedy, kiedy wydaje się nam się, że Bóg nas nie słucha – bo choroba postępuje, rodzina się rozbija, plany życiowe nie wychodzą. Tak łatwo wtedy zwątpić i zawrócić z drogi prowadzącej do nieba. Jednak zwątpienie i brak wiary nie są rozwiązaniem problemu.

 

Taka jest już ta życiowa droga do nieba. Jest ona kręta i trudna, wiele w niej życiowych zakrętów i momentów, w których nie wiemy, którędy mamy iść. Marianna Popiełuszko, matka bł. Jerzego Popiełuszki, była kiedyś pytana przez dziennikarkę o to, jak wytrzymała te wszystkie cierpienia, których przysporzyło jej życie, a przy tym wszystkim nigdy nie załamała się. Matka błogosławionego kapłana odpowiedziała: „A to pani chce wejść do nieba bez krzyża? Tak się nie da”.

 

Nie zapominajmy, że pomimo tak wielu przeciwności i trudności, także i my, żyjący w takich, a nie innych warunkach, możemy iść do nieba. Bo w naszą wędrówkę do nieba wpisany jest krzyż. Pomocą w drodze do nieba jest ufność. Jeśli będą trudności, to ufność w Bogu jest pomocą do pokonania naszych słabości.

 

Założyciel zgromadzenia redemptorystów św. Alfons Liguori, obserwując ludzi, którzy gubili się w drodze do nieba, pisał:

„Ktoś powie: przestaję się modlić, bo moje plany nie wychodzą. A dlaczego chcesz oddalić się od ognia, skoro jest ci zimno. Im bardziej ktoś jest chory, tym bardziej potrzebuje lekarza. Im bardziej ktoś traci ufność, tym bardziej potrzebuje Jezusa i Maryi”.

Tej właśnie ufności nie stracili nasi rodacy 100 lat temu. Wtedy, 15 sierpnia, tylko ufność dawała nadzieję, że beznadziejna sytuacja może zmienić się w zwycięstwo. Po obu brzegach Wisły stanęły naprzeciw siebie dwie armie: zmobilizowana z terenów trzech zaborów armia polska i w niezwykłej sile armia sowiecka. Po jednej stronie grzmiały armaty, po drugiej stronie zanoszono modlitwę do Najświętszej Maryi Panny. Jeden z obecnych tam dowódców francuskich wyznał, że takiej modlitwy, jak wtedy w Warszawie, nigdy w życiu nie widział. Generał Haller i kardynał August Hlond zachęcali walczących do zaufania Bogu.

 

Umęczony zaborami naród polski został wysłuchany przez Maryję, bo tego dnia armia czerwona została pokonana. Dla Polaków to był cud. Jakże dziś potrzebujemy ponownie takiego cudu nad Wisłą. Tym razem nie grzmią armaty. Ale grzmi nienawiść, obłuda, brak przebaczenia… I wobec tego nie można stać obojętnie. Bo nasza droga do nieba biegnie przez naszą ziemską ojczyznę, której na imię Polska. I nasza droga do nieba będzie wyglądała tak, jak wyglądają nasze rodziny, nasza ojczyzna. Niech więc Matka Boża Wniebowzięta będzie dla nas wzorem w codziennych wyborach, pokazując, jak iść w stronę nieba przez całe nasze życie tutaj na ziemi, w naszej ojczyźnie, której na imię Polska. Amen.

 

 

 

 

Kazania-homilie: Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

o. Jan Chaim CSsR  (15 sierpnia 2011 roku, Rok A, I)

o. Piotr Chyła CSsR  (15 sierpnia 2012 roku, Rok B, II)

o. Marcin Zubik CSsR  (15 sierpnia 2013 roku, Rok C, I)

o. Piotr Andrukiewicz CSsR  (15 sierpnia 2014 roku, Rok A, II)

o. Janusz Serafin CSsR  (15 sierpnia 2015 roku, Rok B, I)

o. Tomasz Jakubczak CSsR  (15 sierpnia 2016 roku, Rok C, II)

o. Witold Radowski CSsR  (15 sierpnia 2017 roku, Rok A, I)

o. Tomasz Mular CSsR  (15 sierpnia 2018 roku, Rok B, II)

o. Wacław Zyskowski CSsR  (15 sierpnia 2019 roku, Rok C, I)

o. Janusz Serafin CSsR  (15 sierpnia 2020 roku, Rok A, II)

o. Łukasz Baran CSsR  (15 sierpnia 2020 roku, Rok A, II)

 

 

 

 

 

 

Drukuj...

Duszpasterz w Parafii Świętego Klemensa Hofbauera – Warszawa

o. Łukasz Baran CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy