Tak jak podczas dalekich górskich wycieczek potrzebujemy przewodnika, tak również wasz syn Filip od najmłodszych lat będzie potrzebował dobrych przewodników na drodze poznawania Boga i życia według Jego Ewangelii. Chrzest nie ma być w życiu Filipa tylko jakimś „jednorazowym fajerwerkiem”. Sakrament chrztu jest początkiem jego osobistego pójścia za Jezusem, dlatego Filip będzie potrzebował waszego towarzyszenia mu na drodze chrześcijańskiego życia.
Gdy stoimy nad trumną najważniejsze wydaje się być pytanie: „dlaczego?”. Dlaczego śmierć, dlaczego brutalne przerwanie życia, dlaczego potargane – wydawało się mocne i trwałe więzi, które latami łączyły życiowe losy i serca. Na to pytanie zadowalającej odpowiedzi nie uzyskamy – gdyby taka odpowiedź była, udzieliłby jej nam Jezus Chrystus w swoim nauczaniu. To, że nie tłumaczył, nie znaczy, że sprawa ludzkiej śmierci nie była dla Jezusa ważna – czynił cuda, by przywrócić zmarłym życie, zapłakał nad ludzkim losem przy grobie przyjaciela Łazarza.
„Jezus powiedział do swoich uczniów: Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce” (J 14, 1-2).
Wiele nam daje nasza wiara w Boga, nasze zawierzenie Jezusowej Ewangelii, szczególnie wtedy, gdy stajemy nad trumną kogoś bliskiego – co wcale nie znaczy, że nam nie żal, że akceptujemy śmierć. Znaczy to, że nasz żal nie jest rozpaczą – jest w nim nadzieja spotkania, nadzieja życia – bo Jezusowi to życie „dało się uratować”.
Nauczyciel z Nazaretu budził zaufanie, czasem nawet u tych, którym nie było z Nim po drodze. Szczególnie wtedy, gdy trzeba było pomocy, której tylko On mógł udzielić – gdy potrzebny był cud. A On wtedy pytał o wiarę: Czy wierzysz, że mogę to uczynić? Czasem to pytanie brzmiało twardo, jak choćby w stosunku do urzędnika królewskiego, który przeszedł sporo drogi, by prosić o uzdrowienie syna: Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie. Ale ojciec zdał egzamin z wiary, prosząc dalej: Panie przyjdź, nim umrze moje dziecko. W nagrodę usłyszy słowa: Idź, syn twój żyje – i właśnie wtedy, gdy Jezus to mówił opuściła go gorączka (por. J 4, 46-53).