Dał nam Bóg rozum? – Dał i jeszcze do tego kazał go używać.I my rozumu używamy: analizujemy, wyciągamy wnioski, planujemy. A gdy już mamy nasze plany gotowe, prosimy Boga, by pomógł nam je realizować – a On milczy. Co tu jest grane – przecież przy planowaniu korzystaliśmy z narzędzi, w jakie On nas wyposażył, więc powinien plan zaakceptować i pomóc w jego realizacji.
Dzisiejsza Ewangelia przynosi nam uzasadnienie pozdrowienia anielskiego, po przez które zaprosił on Maryję do radości: „raduj się”.Raduj się, bo czas zbawienia już się zbliża.Raduj się, bo jesteś przez Boga wybrana i umiłowana.Radość ta w takim ujęciu staje się najważniejszym przesłaniem, do którego Bóg, także i nas zaprasza. Dlatego też w te ostatnie wręcz godziny czasu Adwent, wypada sobie życzyć, abyśmy potrafili radować się wraz z Maryją z daru jaki otrzymujemy od Boga w Tajemnicy Narodzenia Jezusa Chrystusa, naszego Zbawiciela i Odkupiciela...
W chwili wcielenia Bóg wkracza w dzieje świata jako Człowiek. Aby człowiek poznał, jakim jest naprawdę, sam Bóg stał się Człowiekiem, bo tylko On wie, jakie dzieło zamierzył, a jak grzech to dzieło zdeprawował. By dokonać naprawy, potrzebował ludzkiego ciała – da Mu je dziewicza Jego Matka, Maryja. W tym wydarzeniu ujawnia się wielkość Maryi. Inicjatywa wyszła od Boga, ale decyzję przyjęcia Bożej propozycji podjęła Maryja: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego (Łk 1, 38).
Zawierzenie Maryi, było całkowite i bezgraniczne wobec słowa i propozycji, którą do Niej skierował Bóg przez anioła.Wypowiadając: „Oto ja służebnica Pańska. Niech mi się stanie według twego słowa” zgodziła się na propozycję Boga i wszystkie konsekwencje wynikające z przyjęcia tej propozycji. Zgoda Maryi ukazuje postawę, poprzez którą Maryja powierza swoje życie woli Pana Bożej w całkowitej wolności i odpowiedzialności.
Człowiek pyszny nie potrzebuje nic od nikogo, a gdy czego mu brak – weźmie sam. Pysznemu ubliża wszelki dar, bo w jego oczach inni są gorsi i mają mniej. Dla przeciwstawienia należałoby użyć teraz słowa pokorny, ale kto w naszych czasach chce być pokorny. Niech więc będzie termin bardziej strawny – normalny, a taki pamięta o słowach św. Pawła: Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chlubisz, jakbyś nie otrzymał? (1 Kor 4, 7).
Kim będzie to dziecię? – zastanawiali się uczestnicy obrzędu nadania imienia synowi Zachariasza i Elżbiety. Zachariasz już od dziewięciu miesięcy wiedział, tylko nie uwierzył aniołowi. Potrzebował dziewięciu milczących miesięcy, by wszystko przemyśleć, a gdy odzyskał mowę – wyśpiewać głośno radość z tego, że to dziecię będzie prorokiem Najwyższego i przygotuje Zbawicielowi drogę do ludzi.
Zwyczajów związanych z roratami jest też wiele w naszych czasach. Dzieci niosą kolorowe lampiony, źdźbła sianka dobrych uczynków zbierają w żłóbku, wyklejają kalendarz adwentowy pięknymi hasłami... Ale jeżeli to ma być nasz adwent, to znaczy, że na Światło Zbawiciela czekają tylko dzieci. Tymczasem to nie dzieciom ciemno w duszach – czyżby dorosłym ciemności nie przeszkadzały? Nasi ojcowie byli rzetelni – nie wysyłali po Światło dzieci – sami po nie szli. Dołączmy do nich, byśmy mogli powiedzieć: Jestem gotowy na spotkanie z Panem.