Gdy już nasyciliśmy nasze oczy światełkami choinek i ozdóbek świątecznych, gdy przeżyliśmy (dobre skądinąd) wzruszenia przy dzieleniu się opłatkiem i kolędowaniu u żłóbka, gdy ucichły noworoczne wystrzały petard, fajerwerków i korków od szampanów, czas teraz pochylić się nad sensem tajemnicy kryjącej się w przesłaniu „Słowo stało się ciałem”, by odkryć prawdziwe znaczenie tego wydarzenia, które odmieniło bieg dziejów i może odmienić także nasze życie.
„Ci moi sąsiedzi niewierzący, oni nie czują potrzeby Boga. Bez Boga mają wszystko: piękno, wdzięk, inteligencję, talent, cenne przyjaźnie, wiele szacunku wśród ludzi. A także rzadką wartość: z dobroci płynącą zdolność i wolę czynienia dobrze. Tylko jednej rzeczy im brak: głodu Boga”. Marie Noël
Skoro Słowo Boga zostało skierowane dzisiaj do nas, to myślę, że każdy z nas musi sam odpowiedzieć – wcześniej lub później – na to Boże pytanie:„Tobie żal tylko «czegoś», a czyż Ja – mówi Pan – nie powinienem mieć litości nad «nim», nad «nią», nad «nimi» lub nad «tym narodem»”. Nie możemy zatem nigdy zapomnieć, że przez nasze codzienne wybory wciąż dopisujemy ciąg dalszy do Księgi Proroka Jonasza.
Bóg niejednokrotnie przemawiał do swojego Ludu – słyszymy w dzisiejszych czytaniach. Przemawiał przez Mojżesza i proroków, przemawiał w wydarzeniach i prorockich znakach, jego słowa noszone były na czołach w specjalnych zawiniątkach. W końcu przemówił przez swojego Syna, który stał się światłem na oświecenie pogan i jego Ludu, Izraela. Jednak za każdym razem to nie do końca skutkowało; słowa Boga, nawet te przekazane bezpośrednio przez Jezusa Chrystusa, nie odnosiły swego skutku. Zresztą do dzisiaj tak jest.
Jezus do każdego chce zbliżyć się osobiście. Chce wziąć za rękę i podnieść każdego, bo każdy człowiek (a szczególnie chory i cierpiący) ma szczególną i wyjątkową wartość w oczach Boga.Jezus jest tym, który zmartwychwstał („podniósł się”) z największej choroby, jaką była śmierć. Może i chce podnosić tych, którzy w jakiś sposób „dotykają” rzeczywistości śmierci.
Czasy, w jakich przyszło nam żyć, są dziwne.Dziś znalezienie kloszarda zmarłego z zimna nie jest już żadną wiadomością. Dziś wiadomością jest być może jakiś skandal. Skandal – to jest wiadomość! Dziś przypomnienie, że wiele dzieci nie ma nic do jedzenia, nie jest żadną wiadomością! A to jest poważna sprawa.
Chrześcijaństwo nie jest ani systemem moralnym, ani filozofią, ani religią.W każdym z tych ograniczających podejść zaciera się fundament naszej wiary, którym jest osobowa obecność Boga i żywa relacja z Nim. Nasza wiara nie opiera się na ideach, lecz na Osobach, na trzech Osobach Boskich. Jeśli mowa o Osobach, to mowa o relacjach, bo tylko z osobą możesz nawiązać relację
Pracownik dba o to, aby dobrze wypaść przed swoim pracodawcą. Robi wszystko, aby nie znaleziono w jego pracy choćby odrobiny jakiegokolwiek uszczerbku. Uczeń, któremu zależy na dobrych wynikach, robi wszystko, co tylko w jego siłach, aby zdobyć jak największą wiedzę i w niczym nie odstawać pod względem swojego zachowania. Chłopak, kiedy poznaje dziewczynę, dba również, żeby dobrze wypaść przed przyszłymi teściami.I nic w tym dziwnego. Chyba każdemu z nas zależy na tym, aby dobrze o nas mówiono, dobrze nas postrzegano.
Świat, w którym dane nam jest żyć, dziś pełen jest paradoksów i sprzeczności. Z jednej strony nie brakuje ludzi wrażliwych, którzy są w stanie wiele poświęcić dla ratowania psów, kotów czy żab, natomiast z drugiej strony wielu jest takich, dla których aborcja – czyli zabicie człowieka – to kwestia wolnego wyboru albo wręcz wygody. Są ludzie, którzy potrafią zrobić wszystko, by przedłużyć czas swego życia na tej ziemi, są też tacy, a może nawet ci sami, którzy w obliczu trudności i cierpienia gotowi są dopuszczać eutanazję w celu rzekomego przyjścia z pomocą.
Jezus mówi do zagrożonych uczniów: Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary? A więc Jezus wymaga wiary wbrew wszystkiemu, co wydaje się jej przeczyć. Możemy to wymaganie zrozumieć nieco lepiej, jeśli podkreślimy słowo „tak”. Czemu tak bojaźliwi jesteście? To pytanie i do apostołów, i do nas dzisiaj: jak głęboko tkwi w nas nasz lęk? Czy w naszej łodzi życia jest on sternikiem? Czy naszym życiem kierują nadmierne lęki, przesadne troski?