Spójrzmy od razu na ewangeliczną wdowę, bo bardzo podobna do tej powyższej. Wrzuciła ostatni grosik do świątynnej skarbony. Jak ocenilibyśmy ją dziś? Ktoś, kto liczy na wiele – lekceważąco machnąłby ręką. Ten grosik nic nie znaczy. O wiele ważniejsze są miliony na koncie. Czyżby? To spójrzmy, jakie dzieła powstawały w historii z takiego właśnie wdowiego grosza. Z takich grosików odbudowano Polskę w dwudziestoleciu międzywojennym, a także po II wojnie. Przez całe lata taki grosik utrzymywał KUL, wszystkie seminaria duchowne. Z takiego „grosika” powstawały świątynie i takim „grosikiem” są dziś utrzymywane, odnawiane czy upiększane. Z takich grosików powstało Radio Maryja i wszystkie późniejsze dzieła. Taki wdowi grosz utrzymuje je do dziś. Mamy ufność, że Pan Bóg oceni te ofiary tak samo, jak ocenił gest wdowy w Jerozolimie.
Nasze życie jest czasem, który dał nam Bóg. Czas życia na ziemi pełen jest znaków, które mają nam pomóc Boga szukać, odnaleźć i poznać. ... Jeśli w naszym życiu będziemy kierować się słowem Bożym, będziemy wiedzieli, skąd każdy z nas przyszedł i dokąd zmierza. Dzięki temu będziemy umieli także odczytać znaki czasu, które Bóg każdego dnia do nas kieruje, abyśmy odnaleźli królestwo Boże.
Jezus jest królem, ale nie z tego świata. Jeśli Mesjasz miałby pasować do niego, to jego wojska na pewno by się za niego biły i niewątpliwie zwyciężyły. Tak jednak nie jest – on przyszedł, by dać świadectwo prawdzie i wszystkich, którzy słuchają jego głosu pociągnąć do miejsca, które jest im przygotowane, gdzie wszystko po Bożemu – a więc idealnie – pasuje.