O Matko Nieustającej Pomocy, Ikono miłości, Twe zatroskane spojrzenie ogarnia nasze cierpienia, a ufne spojrzenie Twojego Syna wiedzie nas przed oblicze miłującego Ojca. Wspomagaj nas, Matko, byśmy nieśli Twój obraz braciom i siostrom rozproszonym po całym świecie, stając się misjonarzami dobra, piękna i radości życia Ewangelią.
Gdy patrzymy na historię wspólnoty ludzi ochrzczonych, którą nazywamy Kościołem – zwłaszcza kiedy przypominamy sobie jego początki: skałę i fundament, na której stanął ów „duchowy gmach” – to wielu z wierzących może być rozczarowanych. Może zadawaliście sobie już pytanie, czy w gronie najbliższych uczniów Jezusa nie było lepszego kandydata na pierwszego papieża niż św. Piotr Apostoł, który publicznie po trzykroć zaparł się Jezusa – ten sam, który miał problem, aby uwierzyć w Jego zmartwychwstanie, który w czasie prześladowań za czasów cezara Nerona pragnął zdezerterować z Rzymu, opuszczając powierzoną mu wspólnotę.
W Eangelii dobranej na dzisiejsze święto Chrystus wręcza apostołowi Piotrowi klucze. W wielu polskich kościołach, w ołtarzu głównym, zazwyczaj po lewej stronie nawy, widnieje postać św. Piotra właśnie z kluczami Królestwa Niebios w ręku. Co On otworzy, Chrystus otwiera, co On zamyka Chrystus uznaje za zamknięte! Tradycja katolicka od samego początku cytowała tekst św. Mateusza, aby uzasadnić swoją wiarę w autorytet papieża nad całym Kościołem: „Ty jesteś opoką. Na tej opoce zbuduję mój kościół… Tobie dam klucze…”.
Dzisiejsza uroczystość przedstawia nam filary początków Kościoła – św. Piotra i św. Pawła, którzy różnią się bagażem doświadczenia, mają różne koncepcje głoszenia Dobrej Nowiny. Jedno co ich łączy, co mają wspólne, co jest charakterystyczne dla tych dwóch postaci, to miłość do Chrystusa i drugiego człowieka, dążenie do jedności i dialogu, nieraz bardzo trudnego.
Nagrodą każdego Apostoła jest dobrze spełniony obowiązek, powołanie i życie z wiary: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego” (2 Tm 4, 7-8).
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (...), znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. W Chrystusie ludzkie serca znajdują pokój i ukojenie. Czy jesteśmy tego świadomi? Święty Augustyn napisał w swoich Wyznaniach: „Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”. Czy wierzymy w to, szczególnie wtedy, gdy do naszych drzwi pukają strach, niepewność i trudności, i kiedy czujemy się zdezorientowani? Zawierzamy Panu czy może szukamy odpowiedzi w kartach tarota, w horoskopach, albo udajemy się do wróżbitów, mediów i współczesnych czarodziejów? Czy nadal uważamy, że sami jesteśmy w stanie rozwiązać wszystko?
W Ewangelii czytanej we wspomnienie św. Brygidy, Jezus mówi: Ja jestem krzewem winnym – wy latoroślami. W winnym krzewie zachodzi zdumiewający proces przemiany materii. Przy pomocy korzeni czerpie on odpowiednie składniki z ziemi, by pod wpływem słońca i różnych reakcji fotosyntezy w komórkach zmienić te składniki w dorodny owoc.
Postawa św. Brygidy i jej wewnętrzne doświadczenie, które miało swoje źródło w szczególnym zjednoczeniu z Chrystusem jest ogromnym wzorem dla każdego z nas. W Ewangelii dnia dzisiejszego słyszymy dialog Jezusa ze swoimi uczniami. I o tym szczególnym zjednoczeniu, zakorzenieniu się w najlepszym Źródle jest mowa. „Trwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was (…). Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 4-5).
Dzisiejsza Ewangelia ma zapach chleba. Za tym zapachem chleba, który Jezus rozmnożył, kryje się także Jego miłość do ludzi, którzy słuchali Jego słów. Jezus nie tylko z miłości uzdrawiał chromych, ułomnych, niewidomych, niemych, ale także zadbał o to, by nie doskwierał głód tym, którzy przychodzili do Niego posilić się słowem Bożym. Świadczy to o Jego wielkiej miłości do każdego człowieka, którego spotykał.
Święto Przemienienia Pańskiego pokazuje nam, że warto przyjmować zaproszenie Jezusa do wspólnego wędrowania przez życie. Ukazuje też pewien proces docierania do Boga, odkrywania Go i życia według Jego zasad. Inicjatywa zawsze wychodzi od Jezusa. To On zaprasza nas, abyśmy razem z Nim weszli na górę przemienienia. Nam również chce ukazać swoje prawdziwe oblicze. Chce, abyśmy mogli poznać Go takim, jaki naprawdę jest.