Św. Jan Berchmans, podczas rekreacji grał w szachy. Gdy jeden ze współbraci zapytał się go, co zrobiłby, gdyby w tej chwili nastąpił koniec świata, ten ze spokojem odpowiedział, że grałby dalej w szachy. Święci zawstydzają nas swoją ufnością i spokojem, płynącymi z mocnej wiary.
Obserwując i przysłuchując się rozmowom „maluczkich” tego świata, nie wspominając o tych z tej „górnej półki”, można usłyszeć ciągłe przechwalanie się, co to ja nie mam, a czego to ja nie potrafię zrobić, a gdzie to ja nie byłam, byłem. A kogo to ja nie znam i z kim się nie spotykam towarzysko…
Bóg-Ojciec objawia tajemnicę Syna, ewangelicznym prostaczkom, pokornym wierzącym; ludziom, którzy uznają swą zależność od Boga. Tylko anawim tzn. pokorni – ubodzy Jahwe dostępują zaszczytu „poznania” Syna. To ci, którzy są zmiażdżeni przez możnych. To ci, którzy niosą ciężar bezbożnego świata. Nie usłyszymy o nich w znanych i rozkrzyczanych środkach masowego przekazu. Nie zobaczymy ich w reklamie. Ale oni istnieją!
Jako woluntariusze pomagający dzieciom niepełnosprawnym, od czasu do czasu gromadzimy się na różnych okazjonalnych uroczystościach. Zasiadamy wspólnie do stołu i radośnie przeżywamy czas. Nikt z nas nie ma takiej władzy jak Pan Jezus, by uzdrawiać niepełnosprawne dzieci, ale możemy po prostu z tymi dziećmi być. Ta nasza obecność, rozmowa, radosny uśmiech, zainteresowanie i wspólnota jaką tworzymy z nimi, jest dla tych dzieci największą pomocą.
Bardzo często powtarza się żartobliwe sformułowanie: Lepiej z przełożonym grzeszyć, niż samemu dobrze czynić. Ta żartobliwa wypowiedź, wyrażająca „swojego rodzaju zasadę” życia i postepowania w życiu zakonnym, w swoim głębokim znaczeniu wyraża prawdę całkowitej odpowiedzialność Przełożonego za zbawienie swoje i powierzonych jego opiece podwładnych we Wspólnocie.
Modlę się do Boga, proszę Boga o coś, czego mi brakuje, ale sam do końca nie jestem przekonany czy On mnie wysłucha, czy spełni moja prośbę…, ale jeżeli spełni moją prośbę, to niech spelni tak po mojemu, tak jak ja chcę…, ze swojej nie zamierzam stracić nic z tego, co już mam. I właśnie wtedy okazuje sie jak brakuje mi mocnej determinacji i całkowicie zaufania Jezusowi.
Dzisiejsza Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Maryi Panny skłania nas do refleksji nad naszym życiem, a jednocześnie prowadzi nas do przyjęcia wiarą prawdy o jej poczęciu, ujętej przez Kościół w formie dogmatu.Dogmat wiary jest sformułowaną na sposób ludzki, a zatem ograniczony niedoskonałością człowieka, bardzo ważną prawdą wiary. Wynika z Bożego objawienia, czyli Pisma świętego i Tradycji. Dogmat uroczyście ogłasza Urząd Nauczycielski Kościoła.
Bóg nie zniechęca się człowiekiem, wręcz przeciwnie nakazuje przemawiać do serca świata, do serca człwieka, które coraz częściej staje się pustynią. Pustynia, o jakiej mowa, to miejsce gdzie brak życia Bożego w sercach milionów ludzi, w instytucjach, gdzie lekceważy się życie! Chyba jeszcze nigdy nie było takiej pogardy do życia, jak teraz. Ucieczka od życia też jest pustynią. Wyraża się ona w bolesnym poczuciu osamotnienia, bezsensu, beznadziei, rozpaczy.
Jezus pyta ich: «Cóż jest łatwiej powiedzieć: „Twoje grzechy są odpuszczone” czy powiedzieć: „Wstań i chodź”?» Oczywiście, że to pierwsze jest łatwiej powiedzieć, nikt tego nie sprawdzi, nie zobaczy. Jezus ma władzę odpuszczania grzechów dlatego mówi do paralityka: „Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu”.
Ewangelia malując przed nami obraz Boga, który się troszczy o nas jak pasterz o swe owce, zachęca, by z optymizmem przeżywać czas adwentu. Być zagubionym, zdezorientowanym, bez żadnego kierunku, w którym można podążać, to jedno z najgorszych doświadczeń. Ileż dalibyśmy by znów by czuć sens życia, być na właściwej drodze, na drodze do domu, do rodziny, do szczęścia.