Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię – te słowa możemy usłyszeć w Środę Popielcową podczas posypywania głów popiołem. Nawrócenie i wiara – to dwie strony tego samego medalu. Nawrócenie jest odwróceniem się od zła. Wiara w Ewangelię to napełnianie się nowym życiem, nadzieją, miłością, bliskością Boga. To podwójne wezwanie trzeba przełożyć na konkret życia.
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie». Potem mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Łk 9, 22-24).
Dziś Kościół stawia nam przed oczy postać św. Kazimierza, który może nam pomóc w tej wielkopostnej drodze odnowy i naprawy naszego życia. Kim był św. Kazimierz? I co takiego zrobił, że Kościół uznał go świętym i proponuje nam go naśladować? W czym konkretnie możemy go naśladować?
Lekarstwem na dążenie ku zgubie jest zatem nawrócenie. Nawrócenie to nie jest to samo, co poprawa. Ktoś kiedyś obrazowo wyjaśniał, że nawrócić się oznacza wysiąść z pociągu, który jedzie nie tam, dokąd chcemy… i następnie wsiąść do tego pociągu właściwego; do tego, który zawiezie nas do celu. Poprawa natomiast jest wtedy, gdy jedziemy już tym „dobrym” pociągiem, a przesiadamy się z klasy gorszej do lepszej… Zatem jeśli ktoś już od wielu lat usiłuje „poprawić się”, a nie przynosi to oczekiwanych skutków, niech najpierw zapyta (i szczerze sobie odpowie), czy jest nawrócony; czy już „jedzie właściwym pociągiem”…
Czterdziestodniowy okres Wielkiego Postu, który przygotowuje nas do obfitego przeżycia świąt zmartwychwstania, rozpoczęliśmy znakiem posypania głowy popiołem. Jakże znaczące w tym momencie były słowa: Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię czy Prochem jesteś i w proch się obrócisz. Wezwanie do ciągłego nawracania się, do wiary w obecność Chrystusa i Jego Ewangelii w naszej ludzkiej i ograniczonej egzystencji, będą nam towarzyszyły na tej wielkopostnej drodze.
Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tego i Mnie nie uczyniliście (Mt 25, 45). Czy jestem człowiekiem miłosiernym? – takie pytanie możemy sobie zadać po lekturze dzisiejszej Ewangelii.
Pan Jezus dotyka dzisiaj w Ewangelii bardzo trudnego tematu – modlitwy. Bo choć uczymy się jej od najmłodszych lat, to można powiedzieć, że w dalszym ciągu nie potrafimy się modlić. Świadczyć mogą o tym wielorakie pytania zadawane przez ludzi: jak się modlić? A może źle się modlę, że Bóg mnie nie wysłuchuje? Dlaczego mam tyle różnych myśli na modlitwie? Czy też: jak zmobilizować się do systematycznej modlitwy?
W dzisiejszym pierwszym czytaniu widzimy proroka Jonasza wzywającego ludność Niniwy do nawrócenia. Niniwa, która była miastem ogromnym – na trzy dni drogi, jak to obrazowo opisuje nam autor natchniony – była siedliskiem grzechu. Jonasz stanął więc przed trudnym zadaniem, a droga wiodąca do spełnienia tego Bożego posłannictwa okazała się długa. Jonasz buntował się i nie mógł zrozumieć, dlaczego Bóg powołuje go do uczynienia niemożliwego. Słynna stała się jego dramatyczna przygoda w brzuchu wielkiej ryby i uwolnienie z niego. Możemy powiedzieć, że Jonasz sam musiał się nawrócić po to, by mógł innych nawracać. Jednak ostatecznie Niniwici podjęli drogę nawrócenia i zostali ocaleni. Bóg okazał im swoją miłość.
Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą (Mt 7, 7-8). W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus zachęca nas do wytrwałej modlitwy. To w niej mamy szukać pomocy w rozwiązaniu różnorakich problemów. Jednak niejednokrotnie zdarza się, że modlimy się za jakąś osobę, w jakiejś konkretnej intencji, nieraz świętej i słusznej sprawie, a nic się nie dzieje. Pan Bóg nas nie wysłuchuje.
W dzisiejszej Ewangelii Jezus upomina swoich uczniów, aby w dążeniu do sprawiedliwości nie naśladowali faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Podchodzili oni do sprawy sprawiedliwości w czysto formalny sposób. A taki sposób podejścia do niej, jak zaznacza, przeszkadza również w wejściu do królestwa Bożego.