W Liturgii słowa Wielkiego Tygodnia czytamy wszystkie tzw. Pieśni o Słudze Pańskim, które przekazuje nam Księga Izajasza (ostatnią – czwartą Pieśń – usłyszymy w ramach Liturgii Wielkiego Piątku). W Wielki Poniedziałek poznajemy Sługę Pańskiego, pochylając się nad tekstem pieśni pierwszej.
Patrzymy na tragedię ofiar wojny, pomoc dla nich i wsparcie rozpoznajemy jako „słuszną sprawę”, dlatego angażujemy się, jak tylko możemy – zrozumiałe i bezdyskusyjnie godne pozytywnej oceny. Okazuje się jednak, że „słuszna sprawa” to nieraz może być ZA MAŁO, by niezłomnie trwać na stanowisku obrony prawdy. „Słuszna sprawa” to niewątpliwie istotny argument. Może to też być impuls do działania czy „iskra”, wzniecająca płomień... Traci jednak swoją skuteczność (swoją „siłę”), gdy przychodzi znużenie, długofalowe zmęczenie, zniechęcenie, „wypalenie”, kryzys czy trudność w utrzymaniu stałości. „Słuszna sprawa” pozostaje słuszną, jednak bywają okoliczności, że sama siła „słusznej sprawy” może nie wystarczyć...
Liturgia Wielkiej Środy powraca znów do postaci Sługi Pańskiego. W Pieśni trzeciej – podobnie jak w drugiej – Sługa osobiście opisuje swoje doświadczenia. Dziś charakteryzuje siebie przede wszystkim jako wiernego, wytrwałego słuchacza Boga. Bez tego słuchania nie mógłby bowiem pocieszać umęczonych i przychodzić ze skuteczną pomocą strudzonym. Atutem Sługi jest zatem konsekwencja w głoszeniu słowa Bożego, a wcześniej – dokładanie starań, by to słowo zrozumieć i przyswoić (...bym słuchał jak uczniowie... (Iz 50, 4)).