Ojciec jeden nie zwątpił w swojego syna. Pozwolił mu odejść z domu, a potem czekał z tęsknotą i nigdy nie pogodził się z myślą, że syn już nie wróci. Wierzył, że zrozumie swoje błędy i jeszcze lepiej będzie mógł mu potem służyć. Taką prawdę wyraża ta przypowieść i cała Ewangelia św. Łukasza, w której ukazana została wielka miłość Boga do grzeszników, zagubionych, poszukujących, tych którzy odeszli od Jego nauki.
Jakie jest przesłanie dzisiejszej Ewangelii dla nas? Stać się chrześcijaninem oznacza narodzić się na nowo. Nowe narodziny to świadoma, osobista decyzja. Samochód nie pojedzie sam, nawet jeżeli ma napełniony bak. Budzik obudzi cię rano, lecz nie sprawi, że wstaniesz. Tak samo wiara sama z siebie nie obudzi się w naszym sercu. Dokonuje się to poprzez podjęcie wolnej i świadomej decyzji, aby przyjąć Boże prawo jako moje i odrzucić styl życia związany z grzechem. To właśnie dokonało się w życiu Samarytanki.
Chrystus został przez swoich słuchaczy, przez swoich ziomków odrzucony, przepędzony, a nawet chciano Go zabić. Lecz On przeszedł pośród nich i odszedł. Można powiedzieć, że przegrał w czasie tego przemówienia, że była to Jego porażka, bo został odrzucony przez swoich, na których pewnie liczył, że przyjmą Jego słowa. To wydarzenie jednak nie spowodowało, że Jezus zrezygnował z głoszenia Ewangelii, ale poszedł głosić Ewangelię innym słuchaczom. Chrystus zachęca nas, abyśmy nigdy nie poddawali się, lecz szli za Nim, słuchali Jego słowa i żyli nim na co dzień. On chce, abyśmy dawali świadectwo swoim życiem innym ludziom, choć często możemy być odrzuceni tak samo jak On.
Zastanawiam się i zadaję sobie często pytanie, czy przebaczenie w dzisiejszym świecie jest w ogóle możliwe. Czy przebaczenie w ogóle istnieje? Czy my, współcześni ludzie tego świata, jesteśmy w stanie przebaczyć drugiemu człowiekowi wyrządzone nam krzywdy? Gdy czytamy żywoty świętych i błogosławionych, widzimy, że oni przebaczali w imię Ewangelii, w imię Jezusa Chrystusa. Kościół naucza o konieczności przebaczenia drugiemu człowiekowi, o tym, że mamy dać mu kolejną szanse na zmianę swojego postępowania. Święty Jan Paweł II przebaczył swemu niedoszłemu mordercy, Eleni wybaczyła mordercy swojej córki. Możemy wymieniać wielu nam współczesnych, którzy przebaczyli swoim oprawcom, tym, którzy wyrządzili im lub ich bliskim krzywdę. I gdy słuchamy o tych, którzy przebaczyli swoim oprawcom, podziwiamy ich, mówimy o nich z uznaniem.
Prawo, przepisy, normy nie są po to, aby nam życie uprzykrzyć, ale mają pomóc nam we właściwym funkcjonowaniu. Gdyby każdy na świecie robił, co chce, byłby tylko chaos, mord, przestępstwo i śmierć. Prawo, przepisy i normy pomagają nam funkcjonować i żyć według zasad moralnych. Czasami może nam się zdawać, że prawo nas ogranicza, ale wystarczy popatrzeć chociażby na przepisy ruchu drogowego. Gdyby ich nie było i każdy z nas jeździłby, jak chciał, na pewno byłoby wiele wypadków, o wiele więcej niż obecnie. Co chwilę słychać byłoby płacz z powodu śmierci czy kalectwa podróżujących. Dlatego w odpowiednich przepisach zapisane są wszystkie zasady ruchu drogowego, umożliwiając nam bezpieczną jazdę.
„Szatan obiecuje wszystko, co najlepsze, a daje to, co najgorsze. Obiecuje honory i zaszczyty, a daje poniżenie i hańbę. Obiecuje przyjemności, a daje rozczarowanie i ból. Obiecuje zyski, a przynosi stratę. Obiecuje cudowne życie, a daje śmierć” (Thomas Brooks). Szatan umie się reklamować, używając współczesnych mediów. Potrafi przez media odciągnąć człowieka od zachowywania Bożych przykazań.
Często w naszym życiu mówimy o miłości: miłość rodziców do swoich dzieci, chłopaka do swojej dziewczyny i odwrotnie, miłość małżeńska i miłość Boża. I dziś w Ewangelii słyszmy również o miłości, o przykazaniu, które jest najważniejsze dla każdego wierzącego: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych (Mk 12, 29-31).
Zastanawiamy się pewnie czasem, czy nasze postępowanie, zachowanie, czy nasze wypowiedzi są dobre i właściwe. Czy postępujemy właściwie? I oto dziś w Ewangelii słyszymy takie słowa: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam (Łk 18, 11-12). My pewnie dodalibyśmy jeszcze do tego: „Dziękuję Ci, Boże, że nie jestem jak inni: złodzieje, prostytutki, żebracy, nieudacznicy, lenie, nieroby, rozwodnicy. Poszczę, chodzę regularnie do kościoła, modlę się i rzucam na tacę. Jestem sprawiedliwy i uczciwy, nikogo nie krzywdzę i nikomu nie szkodzę. Jestem prawie doskonały i tak na dobrą sprawę nie potrzebuję, Panie, Twojej pomocy…”
Apostoł przypomina również, że celem tego namaszczenia jest to, abyśmy jako dzieci światłości, ożywieni łaską zmartwychwstałego Chrystusa, budowali nasze relacje kościelne, parafialne, rodzinne, społeczne i polityczne na zasadach chrześcijańskiej prawdy, a Prawdą jest Chrystus. Zostaliśmy powołani i namaszczeni do takiej właśnie misji. A Wielki Post, który przeżywamy, naznaczony modlitwą, postem i jałmużną, jest nam w tym cenną pomocą.
Św. Józef, którego dziś wspominamy, jest archetypem człowieka wierzącego. On, biorąc za żonę Maryję, staje się nie tylko opiekunem, ale też poniekąd ojcem dla Jezusa. W Józefie dostrzegamy wątpliwości i opory przed otwarciem się na to, co jest od niego o wiele większe, choć właśnie po to został stworzony. Anioł, który ukazuje się św. Józefowi we śnie, pomaga mu podjąć decyzję i przyjąć do siebie Maryję wraz z poczętym Jezusem. W naszym życiu „aniołem” umożliwiającym przyjęcie Chrystusa jest słowo Boże, które otrzymujemy.