Celebrujemy dzisiaj w liturgii Kościoła świętość trzech wielkich archaniołów, których imiona są zapisane w Biblii. Przeżywamy dzień świętych archaniołów, cudowny dzień na to, aby odkryć różnicę między nauczaniem, jakie podaje Kościół Katolicki na temat aniołów, a teorią-nauczaniem, jaką proponuje nurt synkretycznej duchowości znanej jako New Age (Nowa Era).
We wspomnienie błogosławionego Ojca Franciszka Seelosa, obdarzonego przez Boga niezwykłą miłością do ludzi i wezwanego do głoszenia tajemnicy zbawienia najbardziej opuszczonym, prosimy Pana – za wstawiennictwem Ojca Seelosa, – abyśmy z zapałem tego błogosławionego pracować mogli dla Bożej chwały i zbawienia ludzi; – abyśmy także my stylem naszego codziennego życia „czynili spotkanych przez nas ludzi uczniami Jezusa!”
Dziś dziękujmy dobremu Bogu za ten kościół. Dziękujmy Bogu za naszych przodków, którzy odmawiając sobie niekiedy wielu rzeczy, wznieśli tę świątynię. Dziękujmy Bogu za to, że możemy się tu spokojnie modlić. Dziękujmy Bogu za chrzcielnicę, w której nasze dzieci rodzą się do życia Bożego, za stojące tu konfesjonały, w których zawsze otrzymujemy przebaczenie i łaskę. Dziękujmy wreszcie Bogu za ołtarz, z którego otrzymujemy żywego Jezusa w Eucharystii.
Po raz kolejny w naszym życiu wsłuchujemy się dzisiaj w scenę powołania dwunastu apostołów. Było to wydarzenie bardzo ważne w całej historii zbawienia. Oto bowiem Jezus powołuje tych, którzy po zesłaniu Ducha Świętego, będą kontynuowali rozpoczętą przez Niego misję, będą prowadzili Jego Kościół – wspólnotę wierzących. Przypomina nam to św. Paweł w liście skierowanym do wspólnoty Kościoła w Efezie: Jesteście zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. Wśród owych apostołów chcemy dziś zauważyć w sposób szczególny dwóch z nich: Szymona Gorliwego i Judę Tadeusza. To oni przez gorliwe i odważne głoszenie Ewangelii zaprowadzili wielu do Chrystusa. Warto więc dzisiaj, w ich święto, na nowo podjąć refleksję nad tym, co znaczy być apostołem Jezusa we współczesności.
Wszystkich Świętych – zaiste „rodzinne święto” Kościoła, dzień radości nie jakiejś pojedynczej osoby, ale jego całego. Święto tych, poprzez których prześwieca słońce. Święto pełne nadziei i wiary w przyszłość. Święto przypominające nam o tym, że także i my, jako ochrzczeni i bierzmowani, jesteśmy powołani do świętości i do dawania jej światu, który tak bardzo jej potrzebuje. Mamy wielu braci i sióstr, którzy mogą nam służyć jako wzory na tej drodze, a więc nie kroczymy nią sami. Nikt nie jest samotną wyspą (Thomas Merton). Oni doszli już do celu i wspierają nas w naszej drodze swym orędownictwem. Kiedy o nich myślimy, możemy myśleć i mówić: „W tej wspólnocie, z tymi ludźmi, chcę także ja odnaleźć moją świętość. Chcę być tym, poprzez którego prześwieca Boże słońce”.
Każdy z nas, ludzi, będzie kiedyś wezwany przez Boga do przekroczenia bramy śmierci. Skoro nikt z nas nie wie, kiedy to nastąpi, to znaczy, że musimy wcześniej lub „później” przygotować się na to pierwsze – i nie daj Boże ostatnie – spotkanie z Bogiem, moim Stwórcą i Zbawicielem. Śmierć zaskakuje człowieka, kiedy przychodzi nagle i niespodziewanie. Nie pozwala wtedy na dokończenie wielu ważnych życiowych spraw, w tym również pokuty i zadośćuczynienia za popełnione grzechy. Uniemożliwia w ten sposób oglądanie Bożego Oblicza w niebie. A przecież każdy z nas już kiedyś śpiewał z wielką nadzieją na pogrzebie swojego ukochanego ojca, brata czy współbrata: „W krainie życia ujrzę dobroć Boga” (Ps 27).
Pamiętaj człowiecze: prochem jesteś i w proch się obrócisz (Rdz 3, 19). Pamiętamy o tej tragicznej prawdzie, kiedy stajemy nad otwartym grobie ukochanej mamy, taty, żony czy dziecka. Ale jest jeszcze inna, pełna nadziei prawda: „Non omnis moriar” – „Nie wszystek umrę” (Horacy) oraz pełne nadziei słowa Zwycięzcy śmierci, piekła i szatana: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie (J 11, 25).
Dzisiaj z całym Kościołem wyznajemy wiarę w słowach prefacji: „Życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy. I gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie”. A ja i Ty ze swej strony nigdy nie możemy zapomnieć, że „jeśli naprawdę kocham – napisał Gabriel Honoriusz Marcel – to mówię ukochanej osobie, że Ty nigdy nie umrzesz”.
W dzisiejszej Ewangelii Jezus przychodzi do Jerozolimy na święto Paschy. Wchodzi do świątyni, która jest dla Niego najdroższym miejscem na ziemi – jest bowiem domem jego Ojca. Czy Kościół, w którym uczestniczę w coniedzielnej Eucharystii, jest dla mnie rzeczywiście domem Ojca, miejscem mojego z Nim spotkania? Czy chętnie w nim przebywam? Czy szukam umocnienia u Ojca, gdy nadchodzą cierpienia, trudności lub lęki, tak jak to czynił sam Jezus?
Dzień 9 listopada to data bliska wszystkim redemptorystom – to dzień inauguracji Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela. W tym roku przypada kolejna 288. rocznica tego wydarzenia, które miało miejsce w niewielkiej, położonej na południu Włoch miejscowości Scala. Parafrazując dzisiejsze czytanie z księgi proroka Ezechiela, można by powiedzieć, że wypłynęła woda spod progu świątyni i tak płynie od bez mała 300 lat. Zgromadzenie Najświętszego Odkupiciela, lepiej znane pod zwyczajową nazwą „redemptoryści”, swoje źródło ma właśnie w ołtarzu. Św. Alfons jako filar swojej duchowości uczynił właśnie tajemnicę Eucharystii i tę tajemnicę pozostawił swoim „duchowym synom” jako dziedzictwo.