Tegoroczna uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej jest dniem centralnych obchodów 300-lecia koronacji cudownego obrazu Matki Bożej z Jasnej Góry. Kończą one cały jubileuszowy rok, bardzo bogaty w wydarzenia związane z tym aktem. Wśród wielu inicjatyw, mających na celu jeszcze głębsze wejście w relację z Matką Bożą i przemianę własnego życia, była tzw. ŻYWA KORONA MARYI.
Pytanie, które stawia Jezus nie jest adresowane tylko do apostołów, ale również do każdego i każdej z nas. Za kogo uważasz Jezusa Chrystusa? albo lepiej: Kim On jest dla ciebie? Czy rzeczywiście Jezus jest dla ciebie Mesjaszem, Zbawicielem, Panem twojego życia? Ale nie wtedy, kiedy wszystko idzie jak „po maśle”, lecz wtedy, kiedy zwyczajnie brakuje ci pieniędzy na zaspokojenie codziennych potrzeb; kiedy dotyka cię choroba w okresie największej ilości pracy, której nie da się przełożyć na jutro i nikt nie może cię zastąpić; kiedy mimo wielkich wysiłków i całej dobrej woli, ludzie odwracają się od ciebie; kiedy spotyka cię niewdzięczność ze strony innych ludzi.
Św. Bartłomiej jest, więc przykładem człowieka, którego serce zawsze było prawe, który autentycznie zawsze szukał Boga i wsłuchiwał się w Jego słowo. Nigdy nie trwał kurczowo przy swoich opiniach i wyobrażeniach. Dlatego kiedy spotyka Jezusa, bez wahania idzie za Nim, uznając Go za prawdziwego Mesjasza, na którego czekał każdy wierzący Izraelita. Osoba tego apostoła stawia nam więc pytanie: Czy ja również jestem człowiekiem o takim nastawieniu jak on? Czy spotkanie z Jezusem i te kilka słów do mnie skierowanych sprawiłoby, że byłbym w stanie tak jak on, bez mrugnięcia okiem, odkryć w Jezusie mojego Zbawiciela i ruszyć z Nim w drogę?
Gromadzimy się w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, aby wspomnieć i podziękować naszemu kochającemu i miłosiernemu Bogu za ogromny paradoks naszej wiary – znak krzyża. Znak dziwny i trudny do wytłumaczenia. Jeśli z wiarą patrzymy na ten znak naszej wiary. Wiara całkowicie zmienia nasz sposób postrzegania krzyża. Wiara pozwala zrozumieć znaczenie i siłę krzyża, ale też wyjaśnić go w jakiś kompletny sposób. Jako ludzie wiary możemy patrzeć na krzyż i widzieć nadzieję; patrzeć na krzyż i widzieć życie; patrzeć na krzyż i widzieć miłość – miłość naszego Boga, który jest ponad miłością, jaką jesteśmy w stanie się nawzajem obdarzać jako ułomni ludzie.
Stwarzając cię, Bóg dał ci wolność i możliwość wolnego wybierania, podejmowania zazwyczaj niełatwych decyzji. I w tej swojej wolności możesz odrzucić warunki, jakie podaje Jezus, bo wydają ci się za trudne, ponad twoje siły i możliwości. Możesz wybrać inną drogę, bo chcesz zyskać wszystko to, na czym ci tak bardzo zależy: zdrowie, pieniądze, sławę, podziw… Pamiętaj jednak o słowach, które wypowiedział Jezus: Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Cóż z tego, że zyskasz wszystko, ale nie spotkasz się z Bogiem, nie doświadczysz Jego miłości, nie odczujesz Jego przebaczenia, nie poczujesz na sobie oczyszczających zdrojów Jego miłosierdzia.
Upomnienie braterskie nie jest dziś ani modne ani łatwe. Jest ono jednak konieczne w sytuacji, gdy grzech osoby żyjącej we wspólnocie Kościoła zagraża jej zbawieniu i osłabia siłę ewangelizacji, jaką posiada taka wspólnota. Podjęte kroki, choć trudne, mają na celu danie osobistego świadectwa wiary oraz troski, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy (por. 1 Tm 2, 4).
Maryja jest pozytywną kobietą, która została nam podarowana z krzyża: Oto Matka Twoja. Maryja nigdy nie jest negatywna: nie kwestionuje zarządzeń Bożych, po prostu wyraża swą zgodę. Maryja nie protestuje, pozwala, by nią kierował. Nie wątpi, Ona wierzy. Nie skarży się, Ona działa. Nie dyryguje, oddaje się do dyspozycji. Maryja jest pierwszą pozytywną konsekwencją krzyża i zarazem prototypem Kościoła.
Kiedy przebaczamy komuś, kto nas skrzywdził, kto nas zawiódł, kto nie spełnił naszych oczekiwań, dokonujemy czegoś, co jest z korzyścią przede wszystkim dla nas samych. Ponieważ, jak uczy sam Jezus, przebaczenie ubogaca przede wszystkim tego, który potrafi przebaczyć. Dzieję się to dlatego, że przede wszystkim uczymy się miłości, i ta miłość w nas wzrasta. A miłość, która nie przebacza nie jest miłością
Św. Mateusz, apostoł i ewangelista, to dla nas dowód na to, jak wiele i nieoczekiwanie może w naszym życiu zmienić Bóg. Trzeba więc wstać od swojego stołu celnika i pójść za Nim.
Stanisław był człowiekiem wielkich pragnień. Najpierw pragnął podobać się Bogu, którego kochał z całego serca. W swoim notatniku zapisał taką zasadę postępowania: Jak najwięcej podobać się Bogu i jak najmniej nie podobać się bratu. W religijności i zażyłej relacji z Bogiem widział fundament wartościowego życia. Na równi z miłością do Boga był u niego głęboki szacunek wobec ludzi, co zjednywało mu miłość u nauczycieli, kolegów czy służących.