Wieczór wigilijny przed nami, a potem świąteczne dni. Dobrze, że pomyśleliśmy o tym, jak naszym bliskim sprawić radość. Dobrze, że zależy nam, by naszym świątecznym spotkaniom przy stole towarzyszyła wzajemna życzliwość i radość. Nie zapomnijmy jednak o tym, co najważniejsze – Syn Boży przychodzi na świat, aby wywyższyć człowieka. Gdy zapuka do naszych serc, otwórzmy je z wiarą, jak uczyniła to Maryja na głos anioła. Niech przez działanie Ducha Świętego Jezus znajdzie w nich miejsce i zawsze żyje w nas!
Największym zagrożeniem dla człowieka nie jest brak wody czy pożywienia, atak terrorystyczny czy wypadek samochodowy, ale brak Boga, brak nadziei i sensu swojego istnienia. Jeżeli w tym kontekście odczytamy dzisiejszą Liturgię Słowa, to zobaczymy, że ten, który oddał swoje życie Bogu, nie ma się czego obawiać, bo nawet w chwili posuchy duchowej Bóg jest przy nim i cały czas jesteśmy dla niego robaczkiem i nieborakiem. Świadomość pełną właśnie tego faktu miał Jan Chrzciciel. Dlatego zachowywał się tak, bezkompromisowo, dosadnie i bezpośrednio.
Przysłowia są mądrością narodu – przynajmniej tak się zwykło mawiać. Ciekawymi przysłowiami są choćby takie: Mądry Polak po szkodzie czy Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by sobie podłożył poduszkę. Wyrażają one prawdę o nas, że nie lubimy słuchać innych i rzadko korzystamy z doświadczenia tych, którzy już co nie co w życiu przeszli. Bo rzeczywiście prawdą jest, że chcemy sami przeżyć i doświadczyć wielu rzeczy, nawet nie jako dzieci, ale także jako już dorośli ludzie.
Kościół zachęca nas do rozpoznawania znaków czasu, niejako wskazówek, których udziela nam Bóg w poprawnym odczytywaniu i kierowaniu się w życiu Jego wolą. Rola znaków czasu w życiu Kościoła jest tak samo nieoceniona, jak rola znaków drogowych podczas prowadzenia samochodu – można ich nie przestrzegać, ale zdecydowanie utrudni to drogę, zarówno nam jak i pozostałym użytkownikom.
Wybrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego. Św. Łukasz w ten wymowny sposób charakteryzuje Szczepana, który został włączony do kolegium siedmiu diakonów, którzy mieli służyć dziełu miłosierdzia w jerozolimskiej wspólnocie Kościoła. Wierzyć bowiem znaczy zaufać, kochać i służyć.
Oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i słyszeli, abyście i wy mieli łączność z nami (1 J 3). Czego chce nas nauczyć św. Jan Apostoł i Ewangelista – patron dnia dzisiejszego? ... św. Jan chce nas nauczyć „jak być umiłowanym uczniem Jezusa”. W tym długim, żmudnym i dynamicznym procesie św. Jan Apostoł i Ewangelista chce nas nauczyć tego trudnego „jak”: „być powołanym”, „pójść za Jezusem”, „być świadkiem Jezusa”, „być przemienionym”, „być wiernym aż do końca”.
Oto nadchodzą dni – mówi Pan – kiedy wzbudzę Dawidowi odrośl sprawiedliwą – tak rozpoczyna się proroctwo z Księgi proroka Jeremiasza. Przybędzie król, który przyniesie zbawienie. Nadchodzą dni sprawiedliwości i pokoju, panowania Boga i spełnienia się Jego obietnic. Takie są wszystkie proroctwa mesjańskie, tzn. odnoszące się do przyjścia Mesjasza na ziemię. To ma być prawdziwy wybawiciel, namaszczony przez Pana król nie tylko Izraela, ale – jak się okazuje w miarę odkrywania Bożego objawienia – i całego świata.
Bóg przez swych aniołów zapowiada wielkie rzeczy – oto w niepłodnych małżeństwach pojawią się dzieci, które będą całkowicie oddane Bogu i przeznaczone do Jego dzieł. W przypadku Samsona rodzice ucieszyli się i przyjęli bez wahania Boże słowo. W przypadku św. Jana Chrzciciela jego ojciec Zachariasz zaczął dopytywać, powątpiewać i oniemiał aż do czasu jego narodzenia.
Jakie są najważniejsze momenty w dziejach świata? ... ...Boże Narodzenie i następne zbawcze wydarzenia jako najważniejsze wydarzenia całego mojego życia ... Bóg przyszedł do człowieka, by go zbawić, a nie potępić. Bóg przyszedł do człowieka, by dać mu jeszcze jedną szansę, by wyciągnąć go z niewoli zła i śmierci. Gdyby Bóg nie stał się człowiekiem, być może dzieje świata już dawno dobiegłyby końca i nie byłoby już potrzeby zastanawiać się nad doniosłością i znaczeniem poszczególnych wydarzeń w historii świata.
Święto „niewinnych i bezimiennych męczenników”, które powstało w Kościele Wschodnim w Kartaginie w 505 r., podobnie jak święto św. Szczepana, pierwszego męczennika Kościoła (Protomartyr), „niepokoi”, „zakłóca” czy wręcz „burzy” świąteczny, zaciszny i choinkowy nastrój. Dla ludzi wierzących „zakłóca” tylko „zaciszny i choinkowy nastrój”, ponieważ dla nas Boże Narodzenie oznacza wcielenie Boga we wszystkie wymiary bycia i stawania się człowiekiem – osobą oraz dawanie świadectwa w trudnych, a nawet dramatycznych i tragicznych sytuacjach naszego życia.