Rozpoczynamy nowy rok liturgiczny. A Kościół w Polsce proponuje nam zatrzymanie się w tym roku (i w kolejnych latach) nad tajemnicą Eucharystii. Losy Kościoła zależą od uczestnictwa wiernych w Eucharystii, w Wieczerniku. Zacznijmy więc ten nowy rok z entuzjazmem i radością, jaką daje nam ta wielka tajemnica wiary!
Rozpoczynamy nowy rok liturgiczny. A Kościół w Polsce proponuje nam zatrzymanie się w tym roku (i w kolejnych latach) nad tajemnicą Eucharystii. Losy Kościoła zależą od uczestnictwa wiernych w Eucharystii, w Wieczerniku. Zacznijmy więc ten nowy rok z entuzjazmem i radością, jaką daje nam ta wielka tajemnica wiary!
W roku poświęconym tajemnicy Eucharystii warto u świętych szukać wzorów w jej przeżywaniu. Jedną z najpopularniejszych świętych jest siostra Faustyna. W Dzienniczku przekazała nam wiele swoich przeżyć związanych z Najświętszym Sakramentem. Przywołując wybrane fragmenty z jej Dzienniczka i korzystając z nich przed czy po Mszy Świętej, starajmy się o coraz głębsze przeżywanie WIELKIEJ TAJEMNICY NASZEJ WIARY, a przez to o nawiązywanie żywej relacji z naszym Panem i Odkupicielem Jezusem Chrystusem.
Obchodzimy dzisiaj uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. Tą niedzielą zamykamy rok liturgiczny, w czasie którego wraz z całym Kościołem odkrywaliśmy na nowo tajemnicę Jezusa Chrystusa, Zbawiciela świata. Dzisiaj uświadamiamy sobie, że Jezus wszedł w naszą historię, we wszystkie zakamarki naszej egzystencji, aby być Bogiem z nami, Bogiem bliskim a nie Bogiem dalekim. Najbliższa niedziela to już pierwsza niedziela Adwentu, która rozpocznie na nowo cykl zbawczego dzieła Odkupienia.
„Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce” (J 14, 1-2).
Gdy stoimy nad trumną najważniejsze wydaje się być pytanie: „dlaczego?”. Dlaczego śmierć, dlaczego brutalne przerwanie życia, dlaczego potargane – wydawało się mocne i trwałe więzi, które latami łączyły życiowe losy i serca. Na to pytanie zadowalającej odpowiedzi nie uzyskamy – gdyby taka odpowiedź była, udzieliłby jej nam Jezus Chrystus w swoim nauczaniu. To, że nie tłumaczył, nie znaczy, że sprawa ludzkiej śmierci nie była dla Jezusa ważna – czynił cuda, by przywrócić zmarłym życie, zapłakał nad ludzkim losem przy grobie przyjaciela Łazarza.
„Jezus powiedział do swoich uczniów: Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce” (J 14, 1-2).
Obchodzimy dzisiaj uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. Tą niedzielą zamykamy rok liturgiczny, w czasie którego wraz z całym Kościołem odkrywaliśmy na nowo tajemnicę Jezusa Chrystusa, Zbawiciela świata. Dzisiaj uświadamiamy sobie, że Jezus wszedł w naszą historię, we wszystkie zakamarki naszej egzystencji, aby być Bogiem z nami, Bogiem bliskim a nie Bogiem dalekim. Najbliższa niedziela to już pierwsza niedziela Adwentu, która rozpocznie na nowo cykl zbawczego dzieła Odkupienia.
W Ewangelii obserwujemy dzisiaj braci Piotra i Andrzeja oraz synów Zebedeusza. Przyszedł do nich Jezus i zaproponował im nową pracę, nowe życie, nową tożsamość – Odtąd będziesz łowił ludzi… Mieli zostać apostołami. Znali Tego, który ich powoływał. Nie pierwszy raz się spotkali. Ale po raz pierwszy otrzymali propozycję zerwania ze wszystkim. Te lata, które spędzili razem, miały być tylko przygotowaniem do pracy przez całe życie. Jakub i jego brat poszli za Nim. Zostawili swojego ojca. Jak to zniósł? Pewnie z trudem. Czy myślał, że wrócą? Być może. Bo nigdy przecież nie wiadomo, co może się stać.
Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie (por. Mt 8, 8). Słowa wypowiedziane przez setnika z pewnością są nam dobrze znane, a nawet bliskie, bo przecież każdej niedzieli – a może nawet i każdego dnia – wypowiadamy je (w nieco zmienionej formie) podczas Eucharystii tuż przed przyjęciem Ciała Chrystusa. Może czynimy to czasami trochę mechanicznie – wtórując po prostu tłumowi, który nas otacza, i nie zastanawiamy się nad ich znaczeniem. A przecież są one dowodem, świadectwem naszej wiary. By przekonać się o tym, wystarczy przyjrzeć się reakcji Jezusa, która stanowiła finał owej ewangelicznej sceny: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary (por. Mt 8, 11) – powiedział Jezus do setnika.