Wczytując się w słowa dzisiejszej Ewangelii, może zrodzić się pytanie: Dlaczego uczniowie Jezusa mają doświadczyć prześladowań? Przecież według normalnego myślenia nie można być w nienawiści u ludzi z powodu Boga, który jest Miłością. A jednak! Miłość nie jest kochana, jak mawiał św. Franciszek z Asyżu, i nie są kochani ci, którzy wybierają Miłość jako swój sposób istnienia.
„Prawdziwą, wielką nadzieją człowieka, która przetrwa wszystkie zawody, może być tylko Bóg – Bóg, który nas umiłował i wciąż nas miłuje «aż do końca», do ostatecznego «wykonało się!» (por. J 13, 1; 19, 30). Kogo dotyka miłość, ten zaczyna intuicyjnie pojmować, czym właściwie jest «życie».[...] Życia we właściwym znaczeniu nie mamy dla siebie ani wyłącznie z samych siebie: jest ono relacją. Życie w swojej pełni jest relacją z Tym, który jest źródłem życia. Jeśli pozostajemy w relacji z Tym, który nie umiera, który sam jest Życiem i Miłością, wówczas mamy życie. Wówczas «żyjemy»”. (Papież Benedykta XVI, Encyklika Spe salvi)
Głosić z radością Ewangelię o rodzinie – List Pasterski Episkopatu Polski na Niedzielę Świętej Rodziny – 28 grudnia 2014 roku
Zstąpiłeś z gwiazd dalekich, o Królu nieba, pod nędznej szopki strzechy, gdzie wiatr zawiewa. Mój Maleńki w żłóbku stajenki, w niedoli płaczesz, z zimna drżysz. O Boże prawdziwy, jak bardzo kochasz Ty tej ziemi niwy!św. Alfons Maria de Liguori
Gdy już nasyciliśmy nasze oczy światełkami choinek i ozdóbek świątecznych, gdy przeżyliśmy (dobre skądinąd) wzruszenia przy dzieleniu się opłatkiem i kolędowaniu u żłóbka, gdy ucichły noworoczne wystrzały petard, fajerwerków i korków od szampanów, czas teraz pochylić się nad sensem tajemnicy kryjącej się w przesłaniu „Słowo stało się ciałem”, by odkryć prawdziwe znaczenie tego wydarzenia, które odmieniło bieg dziejów i może odmienić także nasze życie.
Skoro Słowo Boga zostało skierowane dzisiaj do nas, to myślę, że każdy z nas musi sam odpowiedzieć – wcześniej lub później – na to Boże pytanie:„Tobie żal tylko «czegoś», a czyż Ja – mówi Pan – nie powinienem mieć litości nad «nim», nad «nią», nad «nimi» lub nad «tym narodem»”. Nie możemy zatem nigdy zapomnieć, że przez nasze codzienne wybory wciąż dopisujemy ciąg dalszy do Księgi Proroka Jonasza.
Maryja, Święta Boża Rodziecielka, bierze nas za rękę i pokazuje swe Dziecię – Boga Zbawcę. W takiego Boga uwierzyła i takiego Boga porodziła. I choć my nie zawsze jesteśmy wierni swym obietnicom i przyrzeczeniom, to Ona nas nie odrzuca, ale pokazuje, że możemy znaleźć światło i siłę do ich spełnienia złożywszy je wpierw w dłoniach Boga, a prawdziwy pokój i radość bierze się z zaufania Zbawicielowi.
Trzej Mędrcy przebyli daleką drogę, by dotrzeć do Chrystusa. Nasze życie również jest wędrówką. Ich prowadziła gwiazda. Nas też prowadzi Chrystus, który jest naszym światłem. Powierzmy się Jezusowi. Panie niech Twoje światło towarzyszy nam zawsze i wszędzie.
Niedziela Chrztu Pańskiego przypomina nam nasz własny chrzest.Pamiętajmy, że chrzest to nie jest obrzęd, a potem przyjęcie w domu i na tym koniec. Chrzest jest zobowiązaniem do przeżywania swego chrześcijaństwa w sercu i w życiu tak, aby zawsze było widać, iż: „przyoblekliśmy się w Chrystusa” i że: „jesteśmy przez wiarę dziećmi Bożymi”. Przez chrzest każdy z nas musi powiedzieć za św. Pawłem: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20).
„Ci moi sąsiedzi niewierzący, oni nie czują potrzeby Boga. Bez Boga mają wszystko: piękno, wdzięk, inteligencję, talent, cenne przyjaźnie, wiele szacunku wśród ludzi. A także rzadką wartość: z dobroci płynącą zdolność i wolę czynienia dobrze. Tylko jednej rzeczy im brak: głodu Boga”. Marie Noël