Niech ten dzień, ta Uroczystość, zmobilizuje nas do przepraszania Boga za nasze grzechy, wynagradzania mu za te popełnione przez nas, ale i przez innych ludzi. Kto doświadczył ogromu Bożej miłości ten chce, aby doświadczali Jej też inni. Gdy będziemy spoglądać na obraz Serca Jezusa lub na figurę – jak ta w naszym kościele – wzbudzajmy w sobie żal za grzechy i wołajmy: Najświętsze Serce Jezusa – zmiłuj się nad nami!
Świat, w którym dane nam jest żyć, dziś pełen jest paradoksów i sprzeczności. Z jednej strony nie brakuje ludzi wrażliwych, którzy są w stanie wiele poświęcić dla ratowania psów, kotów czy żab, natomiast z drugiej strony wielu jest takich, dla których aborcja – czyli zabicie człowieka – to kwestia wolnego wyboru albo wręcz wygody. Są ludzie, którzy potrafią zrobić wszystko, by przedłużyć czas swego życia na tej ziemi, są też tacy, a może nawet ci sami, którzy w obliczu trudności i cierpienia gotowi są dopuszczać eutanazję w celu rzekomego przyjścia z pomocą.
Wspomnienie Niepokalanego Serca Maryi jest dla nas zachętą i zadaniem – które powierzyła nam sama Maryja – aby modlić się i pokutować za tych ludzi, którzy zagubili w swoim życiu Boga. Za tych, którzy dziś nie widzą potrzeby, aby szukać Boga, bo przyzwyczaili się do życia w grzechu.Maryja wzywa nas abyśmy zadośćuczynili Jej Niepokalanemu Sercu za zniewagi, których może i my sami dokonaliśmy poprzez nasze grzechy.
Jeśli udaje nam się przeżyć godność naszego ciała i jego jedność z duszą,to nie sądźmy, że to tylko szczęśliwy, lecz przemijający przypadek – nie, to odzwierciedlenie tego, co Pan Bóg zamierzył, stwarzając człowieka. I tego, o czym mówi tak mocno święto Wniebowzięcia Maryi.
Męczeństwo jest zwycięstwem najpierw nad własną słabością, nad lękiem przed bólem, cierpieniem i śmiercią.Jednak w zastosowaniu do naszego życia chrześcijańskiego należy najpierw stwierdzić, że zdecydowana większość z nas nie będzie męczennikami wiary. Pozostaje nam więc tzw. białe męczeństwo, czyli powolne i stopniowe spalanie się dla „sprawy Bożej”. W wielu wypadkach, zwłaszcza dla naszych kochanych rodziców, jest to po prostu życie dla swoich dzieci i wnuków, pełne wyrzeczeń i poświęceń. Ich jak i innych spalanie się z miłości dla drugich, stanowi z kolei wspaniały przykład miłości miłosiernej, wierności i życia dla Boga.
Maryja jest Matką Nieustającej Pomocy. Pomaga nam zawsze, choć czasami w taki sposób, który dla nas jest albo za wolny, albo niezrozumiały.Maryja, pomagając nam na drodze wiary, przede wszystkim troszczy się o nasze zbawienie, dlatego wykorzystuje wszystko, nawet nasze cierpienie, dla naszego dobra.
Zawsze tam, gdzie pojawia się Boży posłaniec, działa Bóg. Tym posłańcem może być Anioł, jak w przypadku wielu scen z Ewangelii. Ale również w Janie dostrzegamy tę dynamikę bycia posłanym – bycia tym, który żyje, działa i przepowiada w imieniu Pana, który go posłał. Zwróćmy uwagę, że życie Jana, na tyle, na ile pozwalają nam to odczytać karty Ewangelii, było ukierunkowane na to właśnie pełnienie Bożego posłannictwa.
Obchodzimy dzisiaj uroczystość świętych apostołów Piotra i Pawła, głównych patronów Kościoła rzymskiego. W tym świątecznym dniu liturgia wschodnia modli się następującymi słowami: «Chwała niech będzie Piotrowi i Pawłowi – tym dwom wielkim światłom Kościoła; świecą oni na firmamencie wiary».
O Matko Nieustającej Pomocy, Ikono miłości, Twe zatroskane spojrzenie ogarnia nasze cierpienia, a ufne spojrzenie Twojego Syna wiedzie nas przed oblicze miłującego Ojca. Wspomagaj nas, Matko, byśmy nieśli Twój obraz braciom i siostrom rozproszonym po całym świecie, stając się misjonarzami dobra, piękna i radości życia Ewangelią.
Jezus oczekuje wiary, choćby tak „małej jak ziarnko gorczycy”. Taką wiarę znalazł u tych, którzy doznali cudu. Na początku jest to wiara słaba, niemal magiczna, jak w przypadku kobiety, która potajemnie skrada się do Jezusa i mówi do siebie: „Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. Jezus zakwalifikował bezsilny postępek tej chorej kobiety jako wiarę: „Twoja wiara cię ocaliła!”.