W Uroczystość Trójcy Świętej szczególnej wyrazistości nabierają pytania, które nurtowały człowieka od samego początku jego historii: Kim jest Bóg? Jaki jest Bóg? Odpowiedzi na nie pozostają wprawdzie ciągle niejako owiane tajemnicą, człowiek od samego początku posiadał jednak niesłychanie głębokie wyczucie wewnętrznej wolności, potęgi i pełni życia Boga.
Chociaż czasy niewolnictwa należą do przeszłości, niewolników nie brakuje także i dzisiaj. Być może spotykamy ich na ulicy, być może sami należymy do nich. Tak, na pierwszy rzut oka jesteśmy wolni, nie nosimy na rękach kajdan ani nie ciągniemy za sobą ciężkiej, żelaznej kuli, przywiązanej do nogi. A jednak coś nas krępuje – jakieś niewidzialne kajdany i jakaś niewidzialna metalowa kula u nogi
Para młodych narzeczonych chce wstąpić w związek małżeński i założyć rodzinę. Łączą ich wspólne marzenia i plany na przyszłość. Już niedługo będą ze sobą, zamieszkają razem, gdyż kończy się tradycyjny okres narzeczeństwa.
W rodzinie Danusi i Piotra wielka radość. Bo oto po dłuższym czasie ich małżeństwa przychodzi na świat syn. Ich radość poprzedziły jednak chwile cierpienia. Danusia dwa razy poroniła, wiele tygodni musiała spędzić w szpitalu, aż w końcu usłyszała tak długo oczekiwane słowa, które uczyniły ją i jej męża szczęśliwymi – „Ma pani syna”. Zapomniała o tym, co do tej pory przecierpiała, bo oto ujrzała oczekiwane nowe życie, które w jej małżeństwo i życie osobiste wniosło bardzo wiele radości.
We Francji na Boże Narodzenie opowiadają taką legendę: „W pewnej zamożnej krainie panował dzielny i potężny król, który co roku w dzień Bożego Narodzenia udawał się do katedry, aby zgodnie ze zwyczajem oddać hołd Dziecięciu Jezus. Gdy więc nadeszło Boże Narodzenie, król poszedł do katedry. Kiedy zbliżał się do żłóbka, usunięto na bok drewniane figury pasterzy, aby zrobić miejsce dla króla. Odepchnięto do tyłu tłum ludzi ubogich i nieważnych, aby zrobić z przodu miejsce dla wielkich. Król przyklęknął przed żłóbkiem, rzucił swoją koronę na posadzkę i powiedział donośnym głosem: To dla Ciebie, Jezu!
Uroczystość Narodzenia Pańskiego. I bardzo proszę, wybaczcie mi, że mimo tak wielkiej Uroczystości, te nasze rozważania rozpocznę tak zwyczajnie, wręcz naiwnie i banalnie. Czy wierzysz.
Dość często da się słyszeć od różnych osób o ich tzw. „spotkaniach po latach”, ze znajomymi, kolegami, koleżankami ze szkoły, studiów. Oprócz wspomnień ze wspólnie przeżytych chwil, nieodłącznym elementem takich spotkań są krążące między uczestnikami opowieści o ich współczesnym życiu, o ich osiągnięciach lub porażkach życiowych. Gdzie pracujesz, jak tam twoja rodzina, gdzie mieszkasz, czy jesteś szczęśliwy, że nie wspomnę, ile zarabiasz, te pytania padają niejako same z siebie.
Racz więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra i zła. Pierwsze czytanie jest przepięknym przykładem pokornej modlitwy króla Salomona. Modlitwa Salomona dotyczy trzech podstawowych etapów jego życia: przeszłości: wierność jego ojca Dawida i błogosławieństwo Boga dla swojego ludu; teraźniejszości: pokornie wyznanej przewagi Dawida nad Salomonem pod względem doświadczenia w kierowaniu sprawami Narodu Wybranego; i przyszłości: prośbie młodego króla o „serce mądre i rozsądne”.
„Kto nie bierze swego krzyża, a Idzie za Mną …” (Mt 10, 38) Ludzie współcześni Chrystusowi, a szczególnie Galilejczycy, wiedzieli, co to jest krzyż – straszliwe narzędzie męki i śmierci. Wiele razy byli świadkami publicznej egzekucji. Rzymianie często skazywali Żydów, a szczególnie buntowniczych Galilejczyków na śmierć przez ukrzyżowanie. Dlatego sama wzmianka o krzyżu budziła w ich umysłach obrazy straszliwej rzeczywistości. Słowa Jezusa w takim kontekście historycznym brzmiały niezwykle radykalnie i u słuchaczy z pewnością wywoływały skurcz serca.
Jarzmo Chrystusa Trudno dziś znaleźć – zwłaszcza wśród Polaków, słynących z narzekania na wszystko – człowieka zadowolonego i szczęśliwego. Większość z nas na pytanie: jak leci?, szybko zacznie mówić o wysokich cenach i niskich zarobkach, o problemach w pracy i w rodzinie, o niesłownych politykach i nierzetelnych fachowcach, o braku sił i osamotnieniu w trudnych chwilach. I często będzie w tym wiele prawdy... Ale gdzie w takim razie szukać pocieszenia i wsparcia?