Odmawiając modlitwę „Ojcze nasz…”, wobec Boga podaję się za Jezusa! Nie jestem Nim, nie jestem Jezusem, ale jestem zaproszony do przemiany na Jego wzór i podobieństwo. A jeśli podaję się za Jezusa, to nie jest obojętne jak żyję, jak decyduję, jak wybieram… Żyję tak, jak Jezus by żył, gdyby był na moim miejscu. Tylko taka postawa jest wiarygodnym potwierdzeniem, że przyjmuję Jego obietnice i – wychodząc Mu naprzeciw – oczekuję ich wypełnienia w moim życiu…
W Biblii czytamy – a dziś w Liturgii Słowa słyszymy – o Mojżeszu, o Janie Chrzcicielu, wreszcie o Jezusie. Jezus przypomina: „mówię to, abyście byli zbawieni…” i odsyła nas do Pisma, w którym znajdziemy pokarm na życie wieczne. Oby nasza historia życia skończyła się dobrze, a zapewne skończy się dobrze, jeśli będziemy przyjmować Słowo Boże – Słowo Życia, którym Bóg codziennie chce nas karmić.
Jeśli będę naśladował Jezusa, będę niewygodny dla tych, którzy Go nie znają, co praktycznie oznacza – będę prześladowany. Gdy jednak zgodzę się na ból umierania, gdy zgodzę się cierpieć ze względu na wierność prawdzie, wówczas będzie szansa, że „zaniepokoję” moich prześladowców nadzieją pełni życia i miłości.
W Ewangelii dzisiejszej ludzie kłócą się w sprawie Jezusa, a przy tej okazji – co ciekawe – słyszymy o Nim osobliwe świadectwo: „Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak Ten człowiek przemawia”… Warto dziś wobec tego zadać sobie pytanie: „Jak JA przemawiam…”. Nie muszę być od razu wybitnym retorem, ale na pewno warto, bym pielęgnował w sobie i wokół siebie SZACUNEK DO SŁOWA, nie tylko do Słowa Bożego, ale do słowa w ogóle…
Czasem grzech straszliwie upokarza. Obiecujemy Bogu i sobie samym poprawę, że już więcej nie popełnimy tego grzechu. Bywa, że jednak po jakimś czasie doświadczamy kolejnego upadku, czy to w kwestii gniewu, braku cierpliwości, może nieczystości.Stajemy potem w kolejce do konfesjonału upokorzeni, zgorszeni sobą, może nawet zniechęceni, bo to kolejna przegrana walka… A co na to Bóg? On się nami nie gorszy, nie zniechęca.
W Ewangelii Jezus przekracza granice Prawa opartego na zewnętrznych przepisach. Staje w obronie kobiety, która miała zostać ukamienowana i przekazuje jej uniewinnienie i zwolnienie z kary, którą miała ponieść, na podstawie odpuszczenia przewinienia oraz w myśl jednego z paragrafów Nowego Prawa: „Nie chcę śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił i miał życie”.Jest to Prawo, które nabiera swojej mocy na postawie nawrócenia serca przestępcy. Jezus wydaje wyrok, który brzmi: „Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz”.
Jeżeli „wiara rodzi się ze słuchania” (Rz 10,17), jakże potrzebne jest nam Józefowe milczenie, jego gotowość do wypełnienia trudnej woli Bożej, jego zaufanie Bogu i człowiekowi. Jeżeli, tak jak on, szeroko otworzymy „podwoje wiary”, wówczas również w naszym życiu Bóg dokona o wiele więcej, niż do tej pory.
Źródło wierności względem do Boga jest relacja do Niego jako do kochającego Ojca. Jeżeli w taki sposób postrzegamy Boga, to nasze życie wiary przestaje być tylko wypełnianiem zewnętrznych przepisów. Relacja do Boga jako do Ojca jest także źródłem wolności do grzechu. Ojciec ochrania bowiem swoje dzieci i nie pozwoli, aby zostały skrzywdzone przez kusiciela, tak jak ochronił trzech młodzieńców w piecu ognistym.
W Roku Wiary szczególnie jesteśmy zaproszeni do zawierzenia Bogu. Jezus ukazuje nam prawdziwe oblicze Boga jako kochającego i Miołosiernego Ojca.Jego nauka jest drogą, która powadzi do pełni życia. Może są w naszym życiu takie obszary, gdzie nie pozwalamy, aby Ewangelia była dominującym Prawem.Módlmy się dzisiaj o łaskę pozostawienie własnych projektów na życie, o łaskę zawierzenia naszego życia Jezusowi i powrót do życia nauką Jezusa we wszystkich obszarach naszego życia.
Osoby szczerze wierzące i chcące zachować wierność Bogu, są wyszydzane. Wartości chrześcijańskie są odrzucane, a nawet w świadomy sposób eliminowane z życia społecznego i publicznego. Wiele osób, które chcą kroczyć drogą Bożego objawienia czuje się zagubionych i zdezorientowanych. Taka sytuacja może doprowadzić nawet do zwątpienia w wierze i poczucia bezsilności.