Błogosławieni… Błogosławieni… Błogosławieni! Kościół uroczyście uwielbia dziś Boga w życiu swoich świętych, zebranych z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków (Ap 7, 9). Byli oni ludźmi błogosławieństw. Błogosławieni i szczęśliwi przypominają nam dzisiaj, że my także jesteśmy powołani do świętości.
Niech w tych dniach nasza wędrówka na groby naszych najbliższych nie będzie tylko tradycją, sentymentalnym wieczornym spacerem po dywanie ze złotych liści, pomiędzy nagrobkami rozświetlonymi światłami maleńkich latarni, ale niech raczej stanie się spełnieniem uczynku miłosiernego co do duszy: modlitwy za żywych, a w tych dniach zwłaszcza za zmarłych. Miech ona wprowadzi ich przed tron Zmartwychwstałego w niebie.
Od wczoraj nasze uczucia skupiają się wokół naszych drogich zmarłych. Ich odejście pozostawiło żal, smutek i pustkę. Brak nam naszych najbliższych: rodziców, rodzeństwa, krewnych i przyjaciół. Bywają chwile, kiedy tak bardzo nam ich brakuje, kiedy tęsknimy za ich obecnością, uściskiem, dźwiękiem ich głosu. Nieraz oddalibyśmy prawie wszystko, żeby niektórych z nich na powrót przywrócić do życia.
Tuż po uroczystości Wszystkich Świętych przeżywamy wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych. Modlimy się za wszystkich, którzy odeszli do wieczności, prosząc Chrystusa Pana o miłosierdzie dla nich, o to by stan czyśćca został im skrócony i by jak najszybciej wraz z aniołami i świętymi mogli się znajdować w niebie. W najbliższych dniach nawiedzimy również mogiły naszych bliskich zmarłych, tradycyjnie przynosząc na ich groby kwiaty i znicze – wyraz naszej miłości, pamięci i wdzięczności za otrzymane od nich dobro. Choć to piękny zwyczaj, to trzeba mieć tę świadomość, że nawet najpiękniejsze kwiaty zmarzną i opadną, gdy przyjdzie przymrozek. Znicze – nawet te najbardziej okazałe – za kilkanaście godzin wypalą się. To, co pozostanie i pójdzie za naszymi drogimi zmarłymi przed tron Boży, to modlitwa, którą zaniesiemy, wstawiając się przed Bogiem za nimi. Modlitwa, która może skrócić karę czyśćca i przyśpieszyć wejście do nieba.
Dzisiejsze święto zwraca nasze oczy i myśli ku rzymskiej bazylice św. Jana na Lateranie. I choć zwykliśmy sądzić, iż najważniejszą świątynią Rzymu i Świata jest bazylika św. Piotra na Watykanie – z racji na przebywanie tam papieża – to faktycznie świątynia laterańska jest tą, która wiedze prym. Nad wejściem do tej świątyni widnieje łaciński napis: „Mater et Caput omnium Ecclesiarum Urbis et Orbis” co oznacza: „Matka i Głowa wszystkich kościołów Miasta i Świata”.
Rzadko mówi się dzisiaj o wieczności. Ludzie są skoncentrowani na tym, co jest teraz. Współczesna kultura cechuje się tymczasowością – użyj i wyrzuć. Temat troski o duszę, która jest nieśmiertelna, wydaje się nieobecny, nawet wśród ludzi uważających się za wierzących. … Jezus – a tym samym Kościół – naucza o istnieniu wieczności. Dzisiejsza Ewangelia mówi nam o tym – przyjdzie czas, gdy skończy się tymczasowość. Przyjdzie godzina zbierania owoców ziemskiego życia. Przyjdzie chwila, kiedy Bóg oddzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów (Mt 25, 32). Każdy z nas kiedyś dojdzie do tego momentu w życiu. Nasze życie jest swego rodzaju próbą. Kiedyś ta próba się zakończy i przyjdzie czas na końcowy egzamin.
Obchodzimy dzisiaj wspomnienie św. Andrzeja, który według opisu św. Jana jako pierwszy został powołany przez Jezusa Chrystusa na apostoła. Był on, podobnie jak jego brat Piotr, rybakiem pochodzącym z Betsaidy. Z przekazów ewangelicznych wiemy, że zanim spotkał i poznał Jezusa Chrystusa, był naśladowcą Jana Chrzciciela. To właśnie św. Andrzej pierwszy odkrył Jezusa, do którego następnie przyprowadził swojego brata Szymona. Wiemy, że w chwili rozpoczęcia swojej historii powołania mieszkał i pracował ze swoim bratem w Kafarnaum nad Jeziorem Galilejskim.
Chociaż przeczytana przed chwilą Ewangelia opisuje moment Niepokalanego Poczęcia Jezusa w łonie Najświętszej Maryi Panny, to treścią dzisiejszej uroczystości jest zupełnie inne wydarzenie, które miało miejsce kilkanaście lat wcześniej. Świętujemy bowiem Niepokalane Poczęcie Maryi w łonie św. Anny. Choć rodzice Maryi byli zwykłymi ludźmi, niepozbawionymi następstw grzechu pierworodnego, Bóg zechciał, aby stali się rodzicami Tej, która od początku została wybrana i zachowana od grzechu, mocą przyszłych zasług swojego Syna. Czytamy dzisiaj Ewangelię opisującą zwiastowanie, bo w niej padają słowa archanioła Gabriela: Pełna łaski – z gr. kecharitomene, czyli przemieniona łaską. Pełnia łaski nie pozostawia miejsca na grzech.