Dzisiejszy fragment Ewangelii, który mówi o oczyszczeniu świątyni, jest nam dość dobrze znany. Jezus działała tutaj jako prorok, dlatego Żydzi domagają się od Niego znaku, który by potwierdził, że jest On posłany przez Boga. ... Dzięki zmartwychwstaniu Chrystusa każdy z nas stał się świątynią Boga. Wyobraźmy sobie, że Chrystus wchodzi do świątyni naszego serca. Co tam zastanie? Być może powtórzą się słowa z dzisiejszej Ewangelii: Zabierzcie to stąd! Co się nazbierało w świątyni mojego serca, ile tam jest obojętności, słabości, nieuczciwości, zakłamania, lenistwa, obłudy, grzechów…?
Bóg działa poprzez proste znaki. Czas Wielkiego Post jest szczególnym czasem działania Boga. Spowiedź święta oczyszcza człowieka z trądu grzechu. Kratki konfesjonału, stuła kapłańska, słowa rozgrzeszenia kapłana – to proste znaki Boga. Trzeba je tylko zrozumieć i z nich skorzystać. Inaczej człowiek umiera w zagonionym świecie.
Czas Wielkiego Postu jest czasem na poprawę oraz na doskonałe przylgnięcie do Chrystusa. Słowo Boże mówi nam, że w naszych postawach mamy czynić to, co Bóg uczynił dla nas.
Prawo Boże nadal obowiązuje… Nie jesteśmy ludźmi bezprawia. Współczesny człowiek lubuje się w tworzeniu prawa. Mnożą się kodeksy, przepisy, instrukcje. Człowiek gubi się w stosach papierowych informacji. I nie wie co już obowiązuje, a co już jest historią. Jezusa nie przyszedł znieść Prawo, lecz wypełnić. W ten sposób wyjaśnia podstawowy problem dotyczący stosunku chrześcijan do moralnego Prawa Starego Testamentu, które zostało utrwalone przede wszystkim w Dziesięciu Przykazaniach Bożych.
W naszym życiu zawsze potrzebujemy nawrócenia, każdego dnia. Trzeba mieć odwagę, by odtrącić wszystko to, co sprowadza nas z drogi, fałszywe wartości, które nas oszukują, przyciągając w podstępny sposób nasz egoizm. Trzeba dokonać wyboru. Kto nie jest z Jezusem i nie angażuje się w walkę ze złem, ten jest na służbie szatana. Kto myśli, że cokolwiek osiągnął, nie współdziałając z Chrystusem, „ten rozprasza”.
Miłować Boga i drugiego człowieka. Oto największe przykazanie. Któżby spamiętał taką ilość nakazów i zakazów, o których mówi dzisiejsza Ewangelia. W Prawie Mojżeszowym było 248 nakazów i 365 zakazów. Uczeni w Piśmie wyliczali, które z nich są najważniejsze, i dzielili je na ważne i mniej ważne. Który przepis spomiędzy takiej liczby był tym najważniejszym, w świetle którego należało odczytać pozostałe? Można się pogubić zawiłością ludzkiego rozumowania.
Dzisiejsza Ewangelia zwraca uwagę na to, jak powinniśmy się modlić, kiedy stajemy przed Bogiem. Faryzeusz i celnik obrazują nam dwa różne sposoby modlitwy. Modlitwa jako dialog z Bogiem ma prowadzić do usprawiedliwienia człowieka. Co to znaczy? W ścisłym sensie chodzi o prawne oczyszczenie z zarzutów czy win. Sprawiedliwość wyraża ocalające działanie Boga, który jak adwokat bierze człowieka w obronę.
Dzisiaj Jezus mówi sam o sobie, że potrzeba, by został wywyższony na krzyżu, bo przyszedł po to, by świat został przez Niego zbawiony. I jeżeli wyznam wiarę w Jezusa Chrystusa – tego, który przyszedł, by zbawić świat, który został wywyższony na krzyżu – to zdobędę królestwo niebieskie. Jednym słowem, kiedy przyjdzie moment egzaminu promującego mnie do życia wiecznego trzeba powiedzieć – wierzę. Tylko tyle – wystarczy wierzyć! I wielu cały czas czeka na ten moment egzaminu… Czeka i czeka, żyjąc i postępując tak, że z wiarą w Jezusa nie ma to nic wspólnego.
Pod obrazem Jezusa Miłosiernego widnieją słowa: „Jezu ufam Tobie”. Bardzo często lubimy je pobożnie powtarzać, deklarując na modlitwie swą ufność do Chrystusa. Jednakże czy umiemy zaryzykować tak, jak urzędnik królewski z dzisiejszej Ewangelii? Gdy prosił on o uzdrowienie dla własnego syna, jedyne, co otrzymał, to słowo. Żadnego znaku, dowodu, oświadczenia na piśmie, podpisanego kontraktu... Nic z tych rzeczy – tylko słowo. Urzędnik królewski zaufał słowu…
...ile razy przed Jezusem na modlitwie mówiłeś mu o swoich problemach: o trudnościach w pracy, o niełatwych sąsiadach, o chorobach w rodzinie, o kredytach do spłacenia, o kolejkach do lekarza itd. Owszem, nie jest to niczym złym, że pragniemy się dzielić z Chrystusem tym, czym żyjemy. To, co nam spędza sen z powiek, warto oddawać Jezusowi, ale jednocześnie zastanów się, czy ty chcesz tylko rozwiązać problem, czy chcesz, aby Jezus spełnił twe pragnienie. Jezus nie będzie cię pytał o zarobki, a o to, czy jesteś szczęśliwy. Nie będzie cię pytał, czy dogadujesz się z sąsiadami, ale o to, czy potrafisz kochać bliźniego. Nie będzie cię pytał, czy w domu wszyscy zdrowi, ale o to, czy masz dla nich czas i czy masz ochotę z nimi przebywać.