Bycie człowiekiem miłosiernym to naśladowanie Boga w Jego miłosierdziu. To miłosierdzie nie ocenia i nie potępia człowieka. Ciekawą jest rzeczą, że Ewangelia jako pierwsze kryterium bycia miłosiernym nie stawia dobroczynnej pomocy materialnej, ale to, w jaki sposób oceniamy drugiego człowieka. Słyszymy słowa Jezusa: Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni. Zatem bycie miłosiernym to nie przekreślanie drugiego człowieka, lecz wyciąganie do niego pomocnej dłoni. Taka postawa wynika z tego, że każdy z nas, będąc dzieckiem Bożym, posiada wielką godność i wartość w oczach Boga.
Choroba w Piśmie Świętym zawsze jest obrazem grzechu człowieka, a chęć wyzdrowienia jest chęcią nawrócenia i zerwania z grzeszną przeszłością. Taki jest sens Wielkiego Postu – powstać z grzechu, aby żyć w wolność dzieci Bożych. Ale jak pozbyć się czegoś, co dręczy nas przez całe nasze życie?
Jezus w dzisiejszej Ewangelii przestrzega przed postawą faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Czyni to, ponieważ dostrzegł, że w ich postępowaniu nastąpił rozdźwięk pomiędzy zewnętrznymi oznakami religijności a prawdziwą wiarą. Gdyby w tłumie, do którego przemawiał Jezus, znaleźli się faryzeusze i uczeni w Piśmie, to mogliby poczuć się obrażeni. Pod względem znajomości świętych Pism i praktyk religijnych nie mogli sobie przecież nic zarzucić. Jednak Jezus dostrzega coś, czego, ze względu na swoją pychę i obłudę, nie są w stanie dostrzec. Jezus ukazuje, że prawdziwa wiara jest dopiero wtedy prawdziwa i pobożna, jeśli połączona jest z miłością do bliźnich, a nie jest tylko troską o własny interes i pozycję społeczną.
Prawdziwy Bóg to nie nasza „polisa ubezpieczeniowa”, ale Bóg, który uczy nas pokory i służby. Dzisiejsza Ewangelia mówi nam o duchu bezinteresowności, czystej intencji, szukania nagrody w Bogu. I to stanowi motto Jezusowego królestwa. W jego królestwie miłość przede wszystkim ma postawę służby. Jeśli należymy do tego królestwa, to potrafimy służyć z miłością drugiemu człowiekowi.
Dzisiejsza Ewangelia uczy nas patrzenia na rzeczy materialne. W naszym życiu wiele sił i energii pochłania myślenie o tym, czego nam brakuje z rzeczy materialnych. A w tej dziedzinie prawdopodobnie zawsze będzie nam czegoś brakować. Bardzo trudno powiedzieć sobie, gdy chodzi o rzeczy materialne: „Mam już wszystko”. Dlatego nie warto rozprawiać o brakach w posiadaniu rzeczy doczesnych. Lepiej skupić się na tym, co faktycznie może nas zaspokoić – na dobru i miłości. Bo przecież z tego kiedyś tak jak bogacz z Ewangelii będziemy sądzeni. A wszystko inne, co posiadamy, w momencie sądu okaże się tylko nic nieznaczącymi „łupinami”.
Otrzymaliśmy wielki dar – „kredyt zaufania” od Boga – Jego wielką miłość. Jednak człowiek może odrzucić miłość, ludzi i znaki, jakie Bóg stawia na jego drodze. Wolność jest darem człowieka. Ale jest również zadaniem. Przyjdzie czas, gdy Bóg zapyta o jej wykorzystanie i zażąda owoców ze swojej winnicy. Ale trzeba także mieć świadomość, że odrzucając Boga, człowiek gubi samego siebie.
Ciekawe, jakie myśli nasuwają nam się, kiedy słyszymy Przypowieść o synu marnotrawnym. Myślimy pewnie o młodym człowieku, który z powodu swojej zachłanności roztrwonił swój majątek. Być może myślimy także o synu, który nie zasługuje na wyrozumiałość, bo swoim zachowaniem nie okazał czci i szacunku swojemu ojcu. Możemy mieć z pewnością wiele słusznych określeń dotyczących bohatera dzisiejszej Ewangelii. Jednak zanim wydamy surowy wyrok dotyczący syna marnotrawnego, musimy w sumieniu ze smutkiem stwierdzić, że nie zawsze jesteśmy lepsi.
Papież Franciszek w tegorocznym Orędziu na Wielki Post zachęca nas: „Zatem w tym szczególnie sprzyjającym okresie pozwólmy się wyprowadzić na pustynię, jak Izrael (por. Oz 2,16), abyśmy mogli w końcu posłuchać głosu naszego Oblubieńca, pozwalając mu rozbrzmiewać w nas z większą głębią i otwartością”.
W dzisiejszą niedzielę pragniemy pozwolić się poprowadzić Chrystusowi. Chrystus wyprowadza nas na wysoką górę. Z Piotrem, Jakubem i Janem wyruszmy w tę wędrówkę. Wędrówka pod górę wymaga wysiłku. Poczujmy wiatr, trud wspinaczki, nie mamy na nogach wygodnych butów, ale sandały. Po pewnym czasie zdobywamy szczyt. Możemy podziwiać okolicę. Według tradycji, jest to góra Tabor. Może to stąd naród wybrany rozpoczął zdobywanie ziemi obiecanej. To tutaj za czasów Debory Barak wyrusza do zwycięskiej walki z Kananejczykami.
Dzisiaj przypatrujemy się i oddajemy cześć osobie św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. Jest to osoba bardzo ważna w dziele zbawienia i stanowiąca piękny wzór do naśladowania. Chciejmy zauważyć w życiu św. Józefa najpierw powściągliwość w wypowiadaniu słów oraz doniosłe znaczenie modlitwy, która odegrała ważną rolę w jego życiu. A z modlitwą związane będzie poszukiwanie woli Boga.