W bazylice św. Piotra w Rzymie za głównym ołtarzem, w absydzie jest tron (katedra), na którym miał zasiadać św. Piotr. Obecnie są to kawałki drewna w marmurowej obudowie połączone ze sobą płytami z kości słoniowej. Ten tron, nazywany katedrą św. Piotra, jest symbolem władzy w kościele, którą Jezus przekazał Piotrowi oraz jego następcom.
Trwamy w wielkopostnym oczekiwaniu i refleksji, choć dzień dzisiejszy trochę się różni, za sprawą przypadającej dziś uroczystości św. Kazimierza, królewicza. Jego postać może być dla nas przykładem wytrwałości w obowiązkach i postanowieniach, więc warto wziąć jego życie za wzór do naśladowania w tej kwestii, zwłaszcza podczas Wielkiego Postu, gdy podejmujemy różne postanowienia. Dzisiejsza liturgia słowa trafnie ukazuje, co jest istotne w dążeniu za Chrystusem, w naszej życiowej drodze do zbawienia. Niewątpliwie życie św. Kazimierza charakteryzowało się tymi cnotami. Są to: mądrość, wytrwała modlitwa, trwanie w miłości bliźniego i wypełnianiu przykazań, stawianie Chrystusa na pierwszym miejscu i w tym wszystkim skupienie się na celu, czyli zbawieniu.
Wiele refleksji i inspiracji dostarcza nam doświadczenie św. Klemensa. Chociaż odnalazł on Oblicze Pańskie w podarowanym mu powołaniu, nigdy jednak nie przestał szukać woli Bożej. Podążał nadal drogą szukania Bożego Oblicza w wydarzeniach swojego życia. W szczególny sposób szukał Go w modlitwie i w ludziach, których Bóg stawiał na drodze jego życia.Podziwiając dzisiaj św. Klemensa, szukajmy inspiracji dla każdego z nas. Niech i nasze życie będzie nacechowane szukaniem Oblicza Pańskiego!
Św. Klemens Hofbauer wskazywał, że wiara ma być osobistym odniesieniem do żywego Boga, odpowiadaniem miłością na Jego miłość. A to łączy się ze świadomością Jego stałej obecności. Świadomość ta powinna stawać się naturalnym środowiskiem naszego życia, bez którego czulibyśmy się jak „ryba bez wody”.
„Jego życie opierało się na miłości Boga, Kościoła świętego i pragnieniu zaprowadzenia dusz do Boga”
Święty o świętym Założyciel Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela, czyli redemptorystów, a zarazem doktor Kościoła – święty Alfons Maria de Liguori uważał, że doskonałość chrześcijańska polega w zasadzie tylko na jednym – na miłowaniu Jezusa Chrystusa. Tak też uczy nas patrzeć na świętych, którzy pokazują nam, jak miłować Syna Bożego.
W nie tak odległych od nas czasach, pobożni ludzie – nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, rozpoczynali swój dzień od pozdrowienia anielskiego. W połowie dnia, słysząc głos kościelnych dzwonów, przerywali swoje zajęcia, by pozdrowić Matkę Najświętszą i Jej Syna Jezusa Chrystusa. Także trud pracy kończono słowami odmawianej powszechnie modlitwy. Polski poeta Kazimierz Przerwa-Tetmajer, w tomie wierszy „Poezje. Seria trzecia”, wydanym w 1898 umieścił przepiękny wiersz, jego tytuł odwołuje się do modlitwy Anioł Pański. Na Anioł Pański biją dzwony, niech będzie Maria pozdrowiona, niech będzie Chrystus pozdrowiony... Na Anioł Pański biją dzwony, w niebiosach kędyś głos ich kona...
Zapał misyjny św. Wojciecha był motywowany odwagą, miłością do Boga i pragnieniem głoszenia Chrystusa. Podkreślają to słowa prefacji z Mszy św. ku czci patrona naszej Ojczyzny: „Boże, Ty włączyłeś do grona biskupów świętego Wojciecha pełnego miłości ku Tobie i wiary, która daje zwycięstwo nad światem. On przeszyty włóczniami obumarł jak ziarno pszenicy, które rzucone w ziemię daje plon obfity. Radujemy się z jego opieki nad nami i sławimy Ciebie za łaski, których nam udzieliłeś”.
Mimo wszystko, idźcie… I głoście (por. Mk 16, 15) wbrew światu, że pokora jest cnotą! Mimo wszystko, idźcie… I głoście (por. Mk 16, 15), wbrew światu, że wolno, że warto, że czymś mądrym jest upokorzyć się przed Bogiem! Przed kim jak przed kim, ale przed Nim warto. Mimo wszystko, idźcie… I głoście (por. Mk 16, 15), wbrew światu, że warto trzeźwo, czyli ewangelicznie myśleć. Tak poszedł w świat patron dnia, św. Marek. Niewiele mamy pewnych informacji o nim. To jednak, czego się dowiadujemy, pozwala poznać go od rożnych stron. Najpierw to, że nie od razu był gotów na wielkie poświęcenia. Dlatego poróżniwszy się ze św. Pawłem, opuścił pierwszą wyprawę misyjną. Później doznał pewnego upokorzenia, kiedy Paweł nie chciał zabrać go na następną. To sprawiło, że Pawła opuścił także Barnaba, dotychczasowy wierny współpracownik w dziele ewangelizacji. Koniec końców wszystko się dobrze skończyło i ostatecznie później wszyscy zgodnie pracowali nad rozwojem Kościoła.
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię... (Mt 11, 28)