Serce jest znakiem wyrażającym to, co najgłębsze w człowieku, jego najintymniejsze dążenia i pragnienia. Serce to po prostu sumienie, najbardziej intymny ośrodek osoby ludzkiej, w którym Bóg daje się poznać człowiekowi, a człowiek opowiada się za Bogiem lub przeciw Niemu. Serce to jednocześnie symbol miłości, która w człowieku jest siłą głębszą, żywotniejszą i szczególniejszą aniżeli rozum. Tak jak bije serce, tak patrzy oko, tak słyszy ucho, tak mówią usta, tak poruszają się ręce, tak idą stopy.
Pewna legenda żydowska głosi, iż każdy człowiek ma w życiu do wypowiedzenia określoną liczbę słów – każdy inną. Gdy przekroczy „limit” i wypowie wszystkie „przeznaczone” mu słowa, wówczas odchodzi do Pana, by zdać Mu z nich sprawę. Może warto zatem w tę uroczystość narodzenia Jana Chrzciciela przypomnieć sobie naszą odpowiedzialność za to, co mówimy, byśmy wypowiadali słowa, które leczą, a nie ranią, które niosą pocieszenie i pokój, które przybliżają nas i innych do dobra, miłości i wiary. Które – jak słowa Jana Chrzciciela – wskazują i prowadzą do Jezusa...
Niepokalana Dziewico, która swymi licznymi dobrodziejstwami wzbudziłaś naszą ufność w Twoją nieustającą pomoc, otaczaj nas swoją dobrocią. Wspieraj Kościół święty, zachowaj i umacniaj wiarę wśród narodów katolickich, obudź ducha chrześcijańskiego w rodzinach, wspieraj siły pracujących, dodawaj odwagi cierpiącym i otwórz bramy nieba dla umierających, bądź naszą ucieczką we wszystkich chwilach życia i uwolnij nas od grzechu.
W naszym codziennym życiu, w naszym codziennym życiu z Bogiem znajdujemy się bardzo często pomiędzy powszechną opinią ludzi o Bogu, Chrystusie, Kościele, Papieżu, sprawach wiary i naszą własną opinią na ten temat.Wtedy kiedy ta powszechna opinia pokrywa się z naszą własną, wtedy wszystko wydaje się być w porządku.Ale wtedy kiedy odczuwamy, że nasza własna opinia na temat wiary w Boga różni się od tej „obiegowej”, wtedy zaczynamy odczuwać niepokój, zawstydzenie, strach, zmieszanie przed ewentualną konfrontacją, przed publicznym wyznaniem tego, do czego jestem przekonany, przed opowiedzeniem się po stronie Boga.
Każda grupa ludzka, również wspólnota Kościelna ma problem z zaakceptowaniem takich „oryginałów” jak Św. Tomasz. Jednak to nie ludzie powołują ale Chrystus. I to jest jednym z elementów decydujących o bogactwie i powszechności Kościoła. Właśnie takie „niekonwencjonalne” osobowości docierają tam, gdzie „standardowi” i „ułożeni” nawet nie pomyślą, aby dotrzeć.
Boimy się ryzykować. Lękamy się porzucić to wszystko, co jest nasze. Nasze dobre imię, rodzinę, przyjaciół. Boimy się radykalnej zmiany w naszego życia, nawrócenia, czyli zwrócenia naszego serca, myśli, nas samych w stronę Boga. Warto sobie też uświadomić, że porzucić wszystko można rozumieć także, jako postawienie Boga na pierwszym miejscu.Kalkulujemy w relacji z Bogiem tak, jak w naszych relacjach z ludźmi. „Co ja będę z tego miał?”, tak zdaje się pytać św. Piotr w dzisiejszej Ewangelii. Lubimy się asekurować, wypływać na znane wody, wchodzić w coś, co przyniesie nam korzyść bez ryzyka, lubimy mieć jakieś awaryjne wyjście.
Św. Jakub swoim przykładem uczy nas dojrzewania w wierze. Do przechodzenia od wiary płytkiej, budowanej na sobie do wiary głębokiej, opartej o mocnym fundamencie.
Podczas naszej wędrówki przez życie nie możemy stracić z oczu perspektywy życia wiecznego. To, co się dokonuje w naszym życiu, to, co daje lub czego nie daje nam Bóg, jest zawsze zorientowane na wieczność. Nie ma innego bardziej ostatecznego kryterium. W tym też kontekście chcemy patrzeć na tajemnicę cierpienia i śmierci. Na naszej drodze niewątpliwie pojawią się te momenty. I właśnie nasza relacja z Bogiem, nasze upodobnienie się, przemienienie w nowego człowieka pomoże nam wkroczyć w te doświadczenia z nadzieją i pewnością wiary, że zwycięża życie.
Św. Edyta swoją postawą poszukiwania Boga, Prawdy zachęca nas do rzetelnego traktowania naszej wiary, do jej pogłębiania.Św. Edyta zachęca także nas do osobistego spotkania z Bogiem na kolanach, w kościele wobec Najświętszego Sakramentu. To „urzekło” św. Edytę, że w kościele katolickim jest obecny Bóg w tabernakulum pod znakiem Eucharystii, można wstąpić na osobistą rozmowę. Do Bożnicy, Zboru protestanckiego przychodzi się tylko na wspólną modlitwę. Nie ma osobistych spotkań z Bogiem.
Ewangelia pełna jest paradoksów. Trzeba życie stracić – aby je odzyskać mówi św. Jan Ewangelista. Tę prawdę potwierdzają męczennicy. Oddali życie za Chrystusa. I choć w oczach współczesnych ponieśli porażkę – to prawdziwe życie otrzymali po śmieci. Ziarno wrzucone w glebę wydało plon obfity.